[132]Skan zawiera grafikę.
NA TRUMNĘ.
Pod zórz zachodnich purpurę,
Z wzrokiem schylonym w ziemię, z znużeniem boleści,
Zwolna drobny się orszak posuwał niewieści,
Wstępując w górę.
Szedł z dolin, gdzie jodła rosła.
Cień głębokiej żałoby mroczył niewiast lice,
Wszystkie plecy pochyłe, bo każda tarcicę
Na barkach niosła.
Więc rzekę im: — Pokój z wami,
Niewiasty! Co niesiecie, i jaki ból srogi
Macie w sercach, iż na te skaliste rozłogi,
Pruszycie łzami?
A na to głosy ich tłumne:
— »Jutro, w górach, jest pogrzeb naszego plebana...
Więc niesiem, — że to tylko naga tam polana, —
Deski na trumnę.
...Dobry był! Słodkość przebłoga
Płynęła w ludzkie piersi z jego świętej mowy...
[133]
Właśnie, jakoby pachnąc, kwiat wschodził majowy
W duszy — dla Boga!
...Każdemu dodał pociechy,
Każdą ranę serdeczną uleczył, jak cudem...
Żył wśród ludu, miłował lud, i cierpiał z ludem,
Za jego grzechy!« —
Rzekły, i patrząc ku niebu,
Za zrębem skał zniknęły, jako mgliste cienie,
A od szczytu do szczytu rozległo się pienie,
Echem pogrzebu:
...»O, de profundis clamavi«...
— Pokój ci duszo błoga! Pokój tobie, cieniu!
Tyś w słodkiem słowie i w słodkiem spojrzeniu
Miał Boga, co błogosławi!
Tyś w mrokach rozpalał zorze,
Podporą słabych byłeś, koiłeś ich troski;
Tyś, przez miłość dla ludu, do swej biednej wioski
Przybliżał królestwo boże!
...»O... de profundis«... — Już z szczytów
Najwyższy lekkim różem owionęło słońce,
Ogromna jakaś litość nad światy milczące
Z cichych zstępuje błękitów.
Echowa mdleje muzyka,
Coraz wyżej, a wyżej, po zboczach ścieżyny...
Ostatni szczyt w ostatnich blaskach gaśnie siny...
Zorza i zaduma — znika.
Skan zawiera grafikę.