Nauka o oddechaniu/Rozdział VI

<<< Dane tekstu >>>
Autor Jog Ramaczaraka
Tytuł Nauka o oddechaniu
Podtytuł według systemu Hindusów jako klucz fizycznego, umysłowego, duszewnego i duchowego rozwoju
Wydawca Józef Chobot
Księgarnia Filozoficzno-okultystyczna
Data wyd. 1921
Druk Henryk Nowak
Miejsce wyd. Cieszyn
Tłumacz Karol Chobot
Tytuł orygin. The Hindu-Yogi Science of Breath
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Rozdział VI.
Oddechanie nozdrzami i oddechanie gardłem.

Jedna z pierwszych lekcyj nauki oddechania jogów, poświęcona jest temu, aby nauczyć się oddechać nosem i pokonać zwykłe przyzwyczajenie — oddechania gardłem.
Oddechowy mechanizm człowieka pozwala mu oddechać i i nosem i gardłem, ale dla niego sprawa istotnie życiowej wagi — jakim on mianowicie z tych dwóch sposobów oddecha, gdyż jeden daje zdrowie i siłę, « drugi prowadzi do chorób i słabości.
Oczywiście, nie wypadałoby i objaśniać czytelnikowi, że należy oddechać — nosem, ale niegrzeczność cywilizowanego człowieka w stosunku do niektórych prostych rzeczy jest dziw nie przerażającą. Spotykamy ciągle ludzi, którzy na przechadzkach oddechają gardłem i własnym dzieciom pozwalają kroczyć za tą samą straszną i szkodliwą manierą oddechania.
Wiele z chorób, którym ulega człowiek cywilizowany, są wynikiem właśnie tej powszechnej przywyczki — oddechania gardłem. Dzieci, którym pozwalają tak oddechać, wyrastają słabe i małokrwiste, jakby podcięte w swej rzutkości i żywotności, i podlegają chronicznym chorobom. Matki dzikich plemion nie tak postępują, oczywiście odruchowem przeczuciem. Instynktownie wiedzą, że nozdrza przedstawiają właśnie kanały dla przeprowadzenia powietrza do płuc, i przyuczają swoje dzieci zamykać gardło i oddechać nosem. Podnoszą im głowę wprzód podczas snu, co zmusza odruchowo zamykać usta i oddechać nozdrzami. Jeżeliby matki cywilizowanych narodów w ten sposób postępowały, wyświadczyłyby ogromne dobrodziejstwo narodowi.
Wiele zaraźliwych chorób rozszerza się z powodu tej źle przyswojonej przywyczki — oddechania gardłem, i moc wypadków przeziębienia i kataralnych chorób trzeba przypisać właśnie tej przyczynie. Wielu z tych, którzy, poddając się naturze, oddechają w dzień nosem, nocą oddechają gardłem, a wskutek tego nabawiają się chorób.
Badania ściśle przeprowadzone wykazały, że ci z żołnierzy i marynarzy, którzy śpią z otwartem gardłem, bardziej są narażeni na zachorowania, niż oddechający nozdrzami. W jednym wypadku na okręcie wojskowym wśród marynarzy i żołnierzy pojawiła się ospa; umarli zaś tylko ci zaatakowani, którzy oddechah gardłem; z oddechających nosem nikt nie umarł.
Organ oddechania posiada swój ochraniający filtr aparat i błony śluzowe w nozdrzach, zatrzymujące pył. Jeżeli oddechanie odbywa się gardłem, na drodze między ustami i płucami nie spotykamy nic podobnego, coby przecedzało powietrze i oczyszczało z pyłu i innych domieszek. Z gardła do płuc droga jest zupełnie otwarta, i z tej struny aparat oddechowy nie jest niczem chroniony. Oprócz tego, nieprawidłowe takie oddechanie powoduje, że powietrze dostaje się do płuc nieogrzane, co oczywiście jest bardzo szkodliwem. Zapalenie płuc jest często przyczyną — wdechania chłodnego powietrza otwartem gardłem. Człowiek śpiący w nocy z otwartem gardłem budzi się z uczuciem suchości w gardle i krtani. Zaniedbywanie praw natury karze się chorobami.
Wspomnijcie z jednej strony — że gardło nie udziela żadnej ochrony organowi oddechowemu, a pył, zaraźliwe początki i chłodne powietrze wchodzą swobodnie do płuc owemi drzwiami. Z drugiej strony, nosowa przestrzeń i jej drogi świadczą już o wielkiej trosce, którą przyroda stacza w tym wypadku. Nozdrza przedstawiają dwa wąskie wężykowate kanały, z szczecinowatemi włoskami, służące jakby filtr lub sito dla wpuszczanego powietrza — zatrzymywany pył podczas wdechania filtr wyrzuca z powrotem podczas wydechania. Nozdrza służą nietylko temu ważnemu przeznaczeniu, lecz także i ogrzewaniu chłodnego powietrza przedtem, niż dostanie się do płuc. Długie i wąskie drogi nosowej przestrzeni są wyścielone ciepłą śluzowatą błonką i ogrzewaja o tyle przechodzące powietrze, że nie może już szkodzić delikatnym tkankom gardła lub płuc.
Ani jedno zwierzę, oprócz człowieka, nie śpi z otwartem gardłem i nie oddecha gardłem, a tylko człowiek, a w dodatku człowiek cywilizowany, łamie zupełnie boskie prawa przyrody, ponieważ dzicy ludzie oddechają prawie zawsze prawidłowo. Prawda, że nienaturalną przywyczkę cywilizowany świat zdobył wskutek nienormalnego trybu życia, zniewieściałości i nadmiernej ciepłoty w domach.
Oczyszczający i filtrujący aparat nosowej powierzchni oczyszcza dostatecznie powietrze dla takich delikatnych pod względem budowy organów, jak płuca i gardło. Kurz i pył, które zatrzymują włoski i śluzowata błonka, wyrzucają z powrotem podczas wydechu lub, jeśli gromadzą się zbyt szybko, dostają się w niepożądane okolice, natura wyrzuca je przy pomocy kichania.
Powietrze, które przeszło nozdrzami do płuc, różni się od zewnętrznego powietrza tak, jak filtrowana woda od wody, znajdującej się w cysternie. Złożony, oczyszczający aparat nosowej przestrzeni, zatrzymujący w sobie wszystkie domieszki z wdechanego powietrza, tak samo jest koniecznym dla płuc, jak dla żołądka niezbędną jest pomoc ust, ażeby ochronić go przed wiśniowemi pestkami, kośćmi z ryb i tym podobnych dodatków w pokarmie. Oddechać gardłem oczywiście tak samo przeciwne naturze, jak przyjmować pokarm nosem.
Szkodliwem następstwem oddechania gardłem pojawia się i to, że wskutek bezczynności nosowa okolica zatraca właściwe czucie, nie uwalnia się z należną energją od osiadających na niej cząstek, i ulega lokalnym chorobom. Podobnie jak porzucona droga szybko zarasta zielskiem i pokrywa się brudami, tak i nosowa powierzchnia, pozostawiona bez celowej pracy, napełnia się chorobotwórczemi zarazkami i odpadkami.
Dla tych, którzy oddechają zwykle nosem, nieprzyjemną jest rzeczą, gdy nos jest zapchany, i zmuszeni są oddechać gardłem. Ażeby pomóc im w utrzymywaniu zawsze prawidłowego sposobu oddechania, nie od rzeczy będzie przytoczyć tutaj dwa słowa o łatwym i wiernym sposobie utrzymywania zawsze nosowej okolicy w należytej czystości i porządku.
Na Wschodzie przyjęty jest zwyczaj — wciągnąć trochę wody do nosa, przepuścić ją przez nosowe kanały w gardło i wypluć potem ustami. Hinduscy jogowie zanurzają w wodę twarz i specjalnym sposobem ssania nosem wciągają jej pewne, ilość, lecz sposób ten wymaga dłuższej praktyki, a pierwszy jest nie mniej skuteczny, ale łatwiejszy do wykonania.
Drugi sposób polega na tem, ażeby, otworzywszy celem przewietrzenia pokoju okna, zamknąć palcem jedno nozdrze i. wciągać powietrze drugiem nozdrzem. Zrobić następnie to samo, zamknąwszy drugie nozdrze i zmieniając kolejno nozdrza. Sposób ten oczyszcza świetnie nosową okolicę.
Na wypadek kataru korzystną jest rzeczą posmarować nosowe drogi wazeliną lub pewnym kamforowym preparatem. Wciągają także do nosa ekstrakt licyny w małych dawkach, i to przynosi znaczną ulgę. Niewielka troska i uwaga zupełnie wystarczą, ażeby utrzymywać nosową jamę w należnej czystości i porządku.
Poświęciliśmy wiele czasu — oddechaniu nosem — nie tylko wskutek wielkiej wagi wogóle dla zdrowia, lecz i dlatego, że oddechanie nosem przedstawia przygotowawcze stadjum dla szczególnych ćwiczeń w oddechaniu, podawanych w tej książce, a także i dlatego, że oddechanie nosem tworzy zasadniczy aksjomat „nauki oddechania“ jogów.
Podkreślamy właśnie dla czytelników niesłychane znaczenie przyswojenia sobie tego sposobu oddechania i radzimy — nie lekceważyć sobie tej drobnostki jakoby drugorzędnego znaczenia.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: William Walker Atkinson i tłumacza: Karol Chobot.