[102]VIII.
Niania.
Wszak znacie wy Nianię? Któż owéj staruszki
Nie pomni, któż nie wie, jak wielką jéj władza?
Ona to malutkich owija w pieluszki,
A starszych po Saskim ogrodzie prowadza.
Choć wiekiem zgarbiona, bo sporo ma latek,
(O dużo! z sześćdziesiąt, a może i więcéj),
Nigdy się w usługach nie leni dla dziatek,
Pojmując potrzeby natury dziecięcéj.
W swéj pieczy wciąż baczna, o wszystkiém pamięta
Poradzi, zabawi, usłuży, pomoże,
A mniejsi i więksi, chłopczyki, dziewczęta,
Widzą ją przy sobie w wszelakiéj dnia porze.
Od rana, gdy smacznie śpią jeszcze panienki,
Gdy malce wnurzają w puch miękki swe głowy,
Już czyści trzewiki, prasuje sukienki,
By każdy miał ubiór przy łóżku gotowy;
Za chwilę codzienny posiłek podaje,
Sadzając łaknące dziateczki za stołem:
A trzeba ją widziéć, jak zgrabnie chléb kraje,
Jak dzieli go w cząstki z uśmiechem wesołym.
Na wszystko uważna — ogania od muszek
I mléko rozlewa, i cukrem je słodzi,
I szepce łakomym chłopczykom do uszek:
„Dość jadła — ze zbytku choroba przychodzi!”
[103]
Gdy dzieci się bawią w gry różne na dworze,
Choć stara, choć słaba, wciąż z równą ochotą
Pospiesza za niemi, jak umie, jak może,
Wołając: „tu kamień, tu rosa, tu błoto!”
Ma ona i wady, jest często gdérliwa:
Jak zacznie marudzić, wciąż jedno powtarza...
O, zrzędzi, bo zrzędzi! lecz taka poczciwa
Ta Niania, że na to nikt nigdy nie zważa.
Lecz znowu wieczorem, gdy jeszcze o spaniu,
O łóżku, pościeli, nie myślą dziateczki,
Gdy proszą: „ach, powiedz historyę nam Nianiu!”
Jakież to prześliczne im prawi bajeczki!
W bajeczkach są króle, królowe, książęta,
1 cudna dolina kwiatami zasłana,
I zamki, pałace.... ach, któż to spamięta!
Dość, żeby rad każdy posłuchać do rana...
Po chwili noc ciemna roztacza swój mroczek,
Zabłysło tysiące gwiazdeczek na niebie,
Powieki się kleją, sen cięży u oczek,
Znużonym po trudach odpocząć już trzeba.
Układli się wszyscy i wielcy i mali,
A ona im jeszcze poprawia posłanie,
Chcąc, aby do rana spokojnie wciąż spali...
Co? dobra?... czyż sposób nie kochać tę Nianię!