Nieśmiertelni. Fotografie literatów lwowskich/Aureli Urbański
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Aureli Urbański |
Pochodzenie | Nieśmiertelni. Fotografie literatów lwowskich |
Data wyd. | 1898 |
Miejsce wyd. | Lwów |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały cykl |
Indeks stron |
Zwany także „Aureoli“. Należy do kategoryi poetów, przed którymi dobrze wychowana krytyka łamie swoje pióra. Umysł niezbyt subtelny, manifestuje się głównie młodzieńczym jeszcze temperamentem i siłą uczucia. Najchętniej obraca się wśród tematów polskich, które pozwoliły mu stworzyć kilka utworów o niezaprzeczonej piękności i wartości literackiej. Na tle wypadków r. 1863 napisał szereg poezyi pt. „Miatież“ („Bunt“), stanowiących najlepszy dotąd w naszem piśmienictwie pomnik ostatniej rewolucyi. Około tego samego tematu obracają się jego utwory sceniczne, z których „Dramat jednej nocy“ wybija się po nad inne grozą sytuacyi, potęgą w kreśleniu scen i poetycznością języka. Dzięki ogromnej łatwości rymowania, jest Urbański mistrzem w doborze końcówek, z którymi urządza formalne sztuki ekwilibrystyczne. Przekroczył już piąty krzyżyk, mimo to w powierzchowności nie ma nic, co by wskazywało na skwitowanie z rozkoszy tego świata. Ubrany zawsze starannie, lubi krawaty z fontaziem, wiązane po bajronowsku. Twarz charakterystyczna. Duże ciemne oczy, czupryna szpakowaciejąca, nos wybitny, hiszpanka utrzymywana bardzo troskliwie. Był najpierw sługą swego talentu i mocno wichrowatych namiętności, obecnie jest sługą wydziału krajowego, lekkiej hipochondryi i prześlicznej piętnastoletniej córeczki, do której jest niezmiernie przywiązany. Żyje bardzo hygienicznie, leczy się, mieszka zawsze w pobliżu ogrodu jezuickiego i codziennie odbywa spacer przed rozpoczęciem roboty biurowej. Niegdyś był słynnym donżuanem i posiadał powodzenie wśród pań z teatralnego świata, dla których napisał do czterdzieści „specjalnych“ jednoaktówek na kolanie. Korzystając z ogromnej łatwości pióra zaczynał je nieraz na afiszu teatralnym w loży aktorskiej, podniecony przyjemnem sąsiedztwem, i na poczekaniu wykańczał. Plon swoich dawnych stosuneczków teatralnych zawarł w wydanym niedawno tomiku nowel: „Z za kulis“. W „Kole literackiem” jest Urbański namiętnym graczem w domino i podobno — przegrywa. Młodym literatom mówi patryarchalnie: „ty“.