Niebezpieczne związki/List LXIV
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Niebezpieczne związki |
Wydawca | E. Wende i Spółka |
Data wyd. | 1912 |
Druk | Drukarnia Narodowa |
Miejsce wyd. | Lwów |
Tłumacz | Tadeusz Boy-Żeleński |
Tytuł orygin. | Les Liaisons dangereuses |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Kawaler Danceny do pani de Volanges.
Nie probuję, pani, usprawiedliwić mego postępowania, ani też nie skarżę się na twoje; mogę jedynie ubolewać nad wydarzeniem, które przyprawia o nieszczęście troje osób, wszystkich troje godnych szczęśliwszego losu. Bardziej jeszcze zgnębiony tem, iż stałem się tego nieszczęścia przyczyną, niż że jestem zarazem jego ofiarą, próbowałem od wczoraj kilkakrotnie odpowiedzieć na szanowny list pani, lecz zawsze zabrakło mi sił potemu. Mimo to, mam pani tyle rzeczy do opowiedzenia, iż będę musiał zdobyć się na ten wysiłek; jeżeli zaś list mój będzie nieco bezładny i chaotyczny, zechce pani uwzględnić stan, w jakim się znajduję i użyczyć mi swej pobłażliwości.
Pozwól mi, pani, przedewszystkiem zastrzec się przeciwko pierwszemu zdaniu twego listu. Nie nadużyłem, śmiem twierdzić, ani twej, pani, ufności, ani niewinności panny de Volanges; przeciwnie, w postępkach moich uszanowałem i jedną i drugą. Jedynie bowiem postępki moje zależały odemnie; zaś, jeżeli czynisz mnie pani odpowiedzialnym za niepodlegające mej woli uczucie, nie waham się dodać, iż uczucie moje dla jej szanownej córki jest tego rodzaju, iż może pani nie odpowiadać, ale nie może obrażać pani. W przedmiocie tym, który dotyka mnie bardziej, niż umiem to powiedzieć, odwołuję się do własnego sądu pani, a listy moje wzywam na świadectwo.
Zabrania mi pani pojawiać się w swoim domu na przyszłość. Niewątpliwie poddam się wszystkiemu, co pani mi raczy rozkazać w tym względzie: ale czy takie nagłe i zupełne zerwanie stosunków nie stanie się powodem uwag, których pani właśnie pragnęłaby uniknąć? Pozwalam sobie zwrócić szczególną uwagę na ten punkt, ile że ważnym on jest bardziej dla panny de Volanges, niż dla mnie. Błagam więc, by pani rozważyła dobrze wszystkie względy, i nie pozwoliła surowości swojej wziąść górę nad względami rozwagi. Przekonany, iż dobro córki kierować będzie postanowieniem pani, będę oczekiwał posłusznie dalszych jej rozkazów.
W każdym razie, gdyby pani pozwoliła mi złożyć sobie od czasu do czasu moje uszanowanie, zobowiązuję się (i może pani polegać na tem przyrzeczeniu), że nie wyzyskam sposobności, aby poszukiwać rozmowy na osobności z panną de Volanges, lub też doręczać jej listy. Obawa przed wszystkiem, co mogłoby przynieść ujmę jej dobrej sławie, skłania mnie do tego poświęcenia; zaś szczęście widzenia jej od czasu do czasu będzie mi za nie nagrodą.
Ten punkt mojego listu jest zarazem jedyną mą odpowiedzią na wszystko, co mówi mi pani o losie, jaki przeznaczasz pannie de Volanges i który czynisz zależnym od mego postępowania. Przyrzekać pani więcej, znaczyłoby oszukiwać panią. Nikczemny uwodziciel umie naginać swoje zamysły do okoliczności i liczyć się z wypadkami: ale miłość, która mnie ożywia, pozwala mi jedynie na dwa uczucia: odwagę i stałość.
Jakto! ja miałbym się zgodzić na to, aby być zapomnianym przez pannę de Volanges, zapomnieć sam o niej? nie, nie, nigdy! Pozostanę jej wiernym; złożyłem jej na to przysięgę i ponawiam ją oto w tej chwili. Wybacz mi, pani, odchodzę od przedmiotu; trzeba się opamiętać.
Pozostaje nam jeszcze porozumieć się co do innej kwestyi, a mianowicie co do listów, których zwrotu żądasz, pani, odemnie. Jest mi, w istocie, przykro dołączać odmowę w tym względzie do innych win, jakie pani masz mi do zarzucenia; ale, błagam panią, wysłuchaj moich pobudek, zanim mnie osądzisz. Racz pamiętać, że jedyną pociechą w nieszczęściu, w które mnie wtrąca utrata twej przyjaźni, jest dla mnie nadzieja ocalenia twojego szacunku.
Listy panny de Volanges, zawsze mi tak cenne, w tej chwili nabrały dla mnie tem większej wartości. One są jedynem dobrem, jakie mi pozostało, one jedne stawiają mi jeszcze przed oczy obraz uczucia, będącego wyłączną pobudką mego życia. Mimo to, możesz mi pani wierzyć, nie wahałbym się ani na chwilę uczynić to poświęcenie, i żal rozłączenia się z nimi ustąpiłby wobec chęci dowiedzenia pani mojej pełnej szacunku powolności: ale wstrzymują mnie względy niezmiernie ważne, których, jestem pewny, pani sama nie będzie mogła potępić.
Posiadasz pani, to prawda, tajemnicę panny de Volanges; ale, pozwól mi to powiedzieć, mam wszelkie prawo przypuszczać, że dostała się ona w twe ręce za sprawą przymusu, nie zaś zaufania. Nie ośmielam się bynajmniej potępiać kroku, uprawnionego, być może, pieczołowitością macierzyńską. Szanuję pani prawa, ale nie mają one władzy zwolnienia mnie z moich obowiązków. Najświętszym zaś ze wszystkich jest ten, który nakazuje nigdy nie zawieść położonego we mnie zaufania.
Uchybiłbym temu obowiązkowi, gdybym odsłonił czyimkolwiek oczom tajemnice serca, które pragnęło zdradzić je tylko mnie samemu. Jeżeli córka pragnie podzielić się niemi z panią, niechaj mówi: jej listy są ci niepotrzebne. Jeśli, przeciwnie, pragnie zamknąć ów sekret w swojem sercu, nie spodziewasz się pani chyba, abym ja ci go miał zdradzić.
Pragniesz pani, aby zdarzenie to pokryte było najgłębszą tajemnicą; możesz być o to zupełnie spokojna: we wszystkiem, co dotyczy panny de Volanges, mogę walczyć o lepsze nawet z sercem matki. Aby panią uwolnić w tym względzie od wszelkiej obawy, wszystko przewidziałem. Ten cenny skarb, który dotąd miał napis: papiery do spalenia, nosi obecnie znak: papiery, należące do pani de Volanges. Oto dowód, iż odmowa moja nie wynika z obawy, byś pani nie znalazła w tych listach bodaj jednego uczucia, którembyś osobiście miała prawo się czuć dotknięta.
Zmuszony byłem rozpisać się obszernie; nie dość obszernie jeszcze, jeżeli mój list mógł pani pozostawić najmniejszą wątpliwość co do uczciwości moich uczuć, bardzo szczerego żalu, iż ściągnąłem na siebie pani niezadowolenie oraz głębokiego szacunku, z jakim mam zaszczyt etc.