O Gmachach starożytnych

<<< Dane tekstu >>>
Autor Ignacy Krasicki
Tytuł O Gmachach starożytnych
Pochodzenie Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym
Wydawca U Barbezata
Data wyd. 1830
Miejsce wyd. Paryż
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron


O GMACHACH STAROŻYTNYCH.

Przejeżdżając niedawno przez miejsca, w których mi dotąd być nie przyszło, umyślnie zboczyłem z drogi, aby oglądać jeden z najdawniejszych kościołów w kraju. Przyzwyczajony gdzieindziej widzieć w takowych gmachach starożytną wspaniałość, z niezmiernem zadziwieniem mojem postrzegłem, iż powierzchowność owego kościoła była pieścidełkiem : wieże wzniosłe, mury z ciosu, grubością okazałe i poważne, śklniły się tynkiem bladoróżowym, a na nich kopuły papuże w posrebrzanych suto floresach i muślach, stawiały widok tak dalece jaskrawo-pstro-cętkowato-wydatny, iż każdego w oczy uderzać musiał. Może w innych sprawił ukontentowanie, jam uczuł żal niepotrzebnego, a złe użytego wydatku, stąd jeszcze większy, iż owi nibyto gustowni przeistoczyciele, pięknej starożytności ślady zepsowali i znieśli.
Bezprawiów i szkód niepowetowanych, które z takowego burzenia starożytności pochodzą, przyczyną jest gruba działających niewiadamość, rządzących niebaczność. Myśl była przeistoczycielów dobra, i kosztu nie oszczędzali na to, iżby rzecz, jak im się zdawało polepszyć; ale nieprzewidywała ta myśl, i przewidzieć nie mogła dla niewiadomości swojej, iż co czynili ku naprawie, to psuło; co ku ozdobie, to szpeciło; co ku wzmocnieniu, to nadwątlało i niszczyło.
W przeciągu czasów kunszt budowniczy rozmaite miał przedziały i odmiany. Pierwiastkowe budowle potrzeba wzniosła, a raczej wymusiła; nastąpiła potem w budujących myśl nie tylko o zwierzchniej ochronie, ale i o wygodzie: z tej urodził się zbytek. Proste i z nieociosanego drzewa podpory stały się kolumnami, ganek przysionkiem wspaniałym, dach wzniosły kopułą. Od chróstu i gliny przyszło do drzewa, od drzewa do cegły, od niej do kamienia, od tego do najkosztowniejszych marmurów. Praca, przemysł i zbytek przywiodły rzeczy do takiej wytworności, iż mimo największą wieków następnych usilność, nie tylko dawnych przewyższyć, ale do stopnia tego, do którego oni doszli, przyjść nie możemy.
Nie zapędzając się w powieść o architekturze, skąd i kiedy przyszła, i wzrost swój jak, i kiedy powzięła; zastanawiam się nad Grecyą, gdzie doszła do największego stopnia doskonałości. Trwała ona jeszcze w wytworności dawnej za czasów Rzymskich, co dotąd wspaniałe obaliska dawają poznać. Z upadkiem państwa Rzymskiego, gdy i nauki i kuszta upadły, nowy rodzaj budowania nastąpił, zatrzymujący po części dawną wytworność, ale szpecący ją nieprzyzwoitemi ozdobami. Takowej architektury nosi jeszcze piętno kościoł Zofji w Stambule, a na wzór jego świętego Marka w Wenecyi, jako i ten, który Karol wielki cesarz w Akwizgranie przy zamku swoim postawił. Gdy Gotowie, Włochy, część Francyi i Hiszpanią opanowawszy, na rozmaite dzielnice przeistoczyli się; ci którzy we Włoszech osiedli, państwa stolicę założyli w Rawennie : natenczas ów nowy rodzaj budowli, zwany dotąd Gockim, nastał. Ten lubo nie trzyma się prawideł, właściwych kunsztu budowniczego, ma jednak swoję zaletę ze stałości nadzwyczajnej, i sposobu (że tak rzekę) zuchwałego murowania. Zdaje się, iż szczupłość ścian, subtelność kolumn, zbyt wzniosłego szczytu nie zniesie; a przecie te gmachy najtrwalsze są : i gdy świeżo stawiane, mimo ogromności murów, grożą upadkiem, widzimy dawne w tej porze prawie trwałe, jak gdy je stawiono.
W północnych krajach, najpóźniej stawiane były gmachy okazałe, zarywają więc na Gocki, pierwszy sposób, jak naprzykład kościół świętego Szczepana w Wiedniu, katedra i Panny Maryi w Krakowie. Lecz po nich następne trwałość tylko zachowały, ale wyniesienia i subtelności murów tak jak pierwsze nie mają, a natomiast samę tylko dzikość okazują, bardziej do pieczar zwierzęcych, niż do umieszczenia ludzi podobne.
Od roku 1000 pierwsze czci bożej poświęcone gmachy, wznosić się zaczęły, jedne na pierwszy sposób Gocki, drugie na późniejszy stawiane, i dotądby zastanawiały poważną przynajmniej dziczyzną, gdyby je po większej części gust zły naprawiaczów nie popsuł; a ten przyszedł od sąsiadów naszych Niemców, których architekci chcąc przejść Włochów w zbyt prostej, jak mniemają, architekturze, nową wymyślili, niezgrabnością i dziwacznem przesadzeniem, od wszystkich innych najgorszą. Podobał się ten sposób budowli nieznającym się na rzeczach, przeto, iż nowy i w oczy uderza pstrocizną, i zaraził kraj cały tak dalece, iż ledwo gdzie gmach, nie mówię wyborny, lecz znośny przynajmniej dawniejszemi czasy, widzieć było można. Co zaś w tej bezecności jest najgorszego, nierównie więcej do wzniesienia potrzebuje i kosztu i czasu, niżli dokładną architekturą stawiane budowle.
Gdyby tylko szło o kształt zwierzechni, znośniejsze byłoby bezprawie burzycielów staroświecczyny; ale w daleko większej, niżby mniemać mogli, są odpowiedzi za szkody, których są przyczyną.
Gdy mury stare łamią, lub ścieńczają, osłabiają te które zostawują, a przydając nowe do starych, oprócz przykrej odrazy rzeczy złączonych, a z sobą się niezgadzających, przysparzają gmachowi, z ich przemysłu, ani już staremu, ani nowemu upadek, a z wierzchu dają widok dziwaczny, zarywający na ów Horacyusza dziwotwór.

Desinit in piscem mulier formosa superne.

Czynią szkodę od siebie niepoznaną, niemniej jednak boleśną znającym się, burzyciele starożytności, gdy stare napisy łamią, kruszą i wyrzucają z miejsc, na których osadzone zostawały. Zdaje się grubej i dzikiej ich niewiadomości, iż dawne charaktery, których oni przeczytać nie mogli, przez innych przeczytanemi być nie mogą, jako więc do niczego niezdatne skruszonemi być powinny, Złyto wniosek, iż czego głupi nie potrafi, mądry się na to zdobyć nie może; a dajmy iżby i wiadomi charakterów takowych przeczytać nie mogli, przez szacunek dawności, i te zachować należy, tak jak Egipskie Hieroglifiki, których dotąd, mimo dziwactwo Kirchera mniemającego iż je poznał, nikt wytłumaczyć nie potrafił. Napisy dawne są częstokroć najgruntowniejszemi dowodami historyi krajowej, interesów szczególnych, a więc bezpieczeństwa i własności obywatelskich. Starożytność takowych znamion współczesna z krajowemi dziełami, jest ich rzetelności wsparciem. Wielce zatem potrzebne są zwłaszcza tam, gdzie wojny postronne i wewnętrzne, a gorsze jeszcze nadto wszystko niedbalstwo, akta publiczne w największym zostawiły nieporządku.
Jeszcze jest przez burzycielów starożytności i wtem niepospolita szkoda, o której nie zawadzi przestrzedz, iżby się więcej podobnych nie zdarzyło. Dawne wieki czulsze, i przezorniejsze od naszych, wzniosły, i za życia i po śmierci, znamienitych ludzi pamiątki trwałe : a te były posągi ich osób, albo napisy, oznaczające ich dzieła chwalebne, albo nagrobki nad zwłokami postawione, gdzie częstokroć, i wyobrażenie osoby w posągu, i pochwała jej w napisie razem się znajdowały. U Rzymian przy drogach te pamiątki i napisy stawiano, i stąd ów pospolity wyraz, Stań przychodniu : Sta viator. W pierwiastkach Chrześciaństwa zwłoki męczenników niekiedy w świątnicach spoczywały. Pierwszy Konstantyn wielki cześć pogrzebienia nie w kościele, ale w przysionku kościelnym zyskał. Zasięgają więc dawnych czasów nagrobki; począwszy od owego, który gdy Artemizya Mauzolowi wystawiła, dla wytworności między siedmią cudami świata policzony został. Żeby ołtarzyk pstrofiligranowy w nacisku innych umieścić, gruchoczą nieprawi burzyciele nagrobki czasem własnych przodków swoich; żeby zaś pokazali szacunek ułomków, obracają je na schody, lub progi mieszkań swoich, tak jak jeden z nich niedawno z posągu starodawnego wegieł kamienny uczynił : i tak częstokroć napis szacowny od głupiego rozwalacza, lub budownika skryty, czeka w ziemi, aż się rozsądny znajdzie, któryby go odkopał.
Przeczuwał takową dzikość, jakby prorockim duchem szacowny Starowolski, który, ile możność dostarczyć mogła, zebrał z kościołów i gmachów publicznych państwa, wszystkie, które znaleźć mógł napisy, i podał je do druku pod tytułem : Monumenta Sarmatarum. Przysługa ta szacowna była nader krajowi, ile że wiele już z tych napisów, po jego śmierci niebaczność, albo zburzyła, albo nie zapobiegła ich stracie.
Że Urban VIII papież z familji Barberynów pochodzący, część mosiądzu z Panteonu, a wiele kamieni z Koliseum na inne fabryki obrócił, odezwał się natychmiast uszczypliwy Paskwino : czego nie zrobili barbarzyńcy, zdziałali to Barberynowie. O jakby słuszniej naszym burzycielom służyć to mogło; bo przynajmniej Urban VIII z tych nieprawnie zdartych ułomków, nowe wprawdzie, kształtne jednakże dzieła uklecił : ale tu przeciwnie się dzieje : albo się szacowna starożytność zupełnie zatraca i burzy, a naówczas płód obrzydłej pstrocizny powstaje; albo niby się odmładza, na to tylko, iżby się stała godną wzgardy i śmiechu.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ignacy Krasicki.