O Teologji Mistycznej

>>> Dane tekstu >>>
Autor Pseudo-Dionizy Areopagita
Tytuł O teologji mistycznej
Pochodzenie Dzieła św. Dionizyusza Areopagity
Wydawca Emanuel Bułhak
Data wyd. 1932
Miejsce wyd. Kraków
Tłumacz Emanuel Bułhak
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
O TEOLOGJI MISTYCZNEJ.
Treść ogólna traktatu.
Teologja mistyczna jest to nauka doświadczalna, opierająca się na uczuciu, natchniona przez Boga, o rzeczach niebiańskich. Sama w sobie i w swoich środkach jest nadprzyrodzoną, bo człowiek nie może własną swoją siłą wtargnąć do niedostępnego sanctuarium Bóstwa: to Bóg, źródło mądrości i życia, spuszcza na człowieka promienie prawdy świętej, wzrusza go, unosi aż na łono swoich nieskończonych blasków, których rozum nie rozumie, a któremi serce rozkoszuje się, które miłuje i czci. Modlitwa tylko, wychodząca z czystych ust, może skłonić Boga ku nam i wyjednać uczestnictwo w darach niebiańskich. Cel teologji mistycznej, jak każdej łaski boskiej, polega na zjednoczeniu nas z Bogiem, naszym początkiem i końcem: dlatego to pierwszym obowiązkiem każdego, kto pragnie tej nauki, jest oczyścić się od wszelkiego brudu i oderwać się od wszelkiego przywiązania do rzeczy stworzonych; starać się zatopić w czcigodnych doskonałościach Boga i, o ile możności, wyrazić w sobie żywy obraz tego, który, będąc nieskończenie doskonałym, raczył się stać naszym wzorem. Kiedy dusza, wierna swemu powołaniu, dochodzi wreszcie do Boga przez to poczucie wewnętrzne i to niewypowiedziane uczucie, które tylko ci mogą ocenić, którzy je poznali i go zaznali, wówczas znajduje ona swój spokój w tem słodkiem zjednoczeniu, którego Bóg jej udziela. Nic nie może dać wyobrażenia o tym stanie: jest to ubóstwienie natury.

ŚWIĘTEGO DIONIZYUSZA AREOPAGITY O TEOLOGJI MISTYCZNEJ.
ROZDZIAŁ I.
WSPÓŁKAPŁANOWI TYMOTEUSZOWI DIONIZYUSZ KAPŁAN
Co to jest ciemność Boska?
Treść: 1. Po wezwaniu Trójcy wskazuje się, że koniecznem jest wyrzec się samego siebie, aby dojść do kontemplacyi mistycznej. — 2. Że można wszystko zaprzeczać i wszystko twierdzić o Bogu. — 3. Co to jest Boska ciemność, i jak ją przeniknąć.

I. Trójco nadsubstancyonalna, bardzo boska, nadziemsko dobra, chowaj chrześcijan w mądrości świętej, prowadź nas do tej wzniosłej wysokości Pisma Świętego, która nie podlega żadnemu dowodzeniu i wyższa jest nad wszelkie światło. Tam, bez zasłony, same w sobie, i w swojej niezmienności, ukazują się tajemnice teologji (poznania bożego) wśród ciemności bardzo światłej, w ciszy pełnej głębokich nauk, w ciemności cudownej, która promienieje wspaniałemi pobłyskami i która, nie mogąc być ani widziana, ani odczuta, zalewa umysły święcie olśnione pięknością swoich świateł. Taką modlitwę zanoszę. Ty zaś, o drogi Tymoteuszu, ćwicz się ustawicznie w kontemplacyach mistycznych; pozostaw na uboczu zmysły i działalność umysłu, wszystko, co jest materyalne i intellektualne, wszystko, co jest i nie jest; połącz się porywem nadprzyrodzonym, tak ściśle, jak tylko można, z Tym, który wznosi się ponad wszelką substancyę i wszelkie pojmowanie. Bo przez to szczere, dobrowolne, zupełne wyrzeczenie się siebie samego i wszystkiego, ty, wolny i oswobodzony od przeszkód, pogrążysz się w blasku tajemniczej boskiej ciemności.
II. Bacz, aby niegodni nie usłyszeli tych rzeczy; mam na myśli tych, którzy tkwią w stworzeniach i nie wyobrażają sobie żadnej wyższej rzeczywistości ponad świat przyrody, i którzy sądzą, że możliwem jest poznać siłą własnego rozumu Tego, który wybrał ciemności za swój przybytek[1]. Ale skoro doktryna boskich tajemnic przenosi zdolność pojmowania tych ludzi, to cóż powiemy o profanach, którzy oznaczają przyczynę wzniosłą wszystkiego, właśnie, przez najlichsze substancye świata, i utrzymują, że ona nie jest w sobie niczem lepszem od tych bezbożnych bałwanów w najróżnorodniejszych postaciach, które urobiły ich ręce, podczas kiedy należy jej przypisywać i utrzymywać o niej to, co jest pozytywnego w istotach, ponieważ ona jest ich przyczyną; albo raczej przeczyć temu ostatniemu, bo ona jest nieskończenie wyższą od nich; podczas kiedy tu negacya nie sprzeciwia się afirmacyi, gdyż ta najwyższa natura wznosi się ponad wszystko, ponad wszelką negacyę, jakoteż ponad wszelką afirmacyę.
III. W tem to znaczeniu apostoł Bartłomiej powiedział, że teologja jest zarazem obszerna i krótka, Ewangelja — nauką pełną i szeroką, a jednak zwięzłą. Zdaniem mojem, on doskonale zrozumiał, że dobroczynna przyczyna wszystkiego wyraża się nawet bez słów, nie mając w sobie ani mowy, ani myśli, bo jest (substancyalnie) wyższą od reszty jestestw, i ponieważ okazuje się w swej prawdzie i bez zasłony tym tylko, którzy, mijając świat materyalny i intellektualny, wznoszą się do wysokości najwznioślejszej Świętości i, pozostawiając odtąd na uboczu wszelkie światła i dźwięki, wszelkie słowo pochodzące od Nieba, pogrążają się w ciemnościach, gdzie przebywa, jak mówi Pismo, Ten, który pracuje nad światem[2]. I tu trzeba zauważyć, że było nakazane Mojżeszowi naprzód się oczyścić[3] i oddzielić się w ten sposób od profanów; a po oczyszczeniu, usłyszał on różne głosy trąb i zobaczył różne światła, które rozlewały się czystemi i niezliczonemi promieniami; wreszcie, porzucając tłum, wstąpił w towarzystwie kilku wybranych kapłanów aż na wierzchołek góry Świętej. Wszakże nie cieszył on się jeszcze poufałością Boga; i nie oglądał Bóstwa, które pozostało niewidzialnem, ale miejsce, w którem się zjawia[4]. To ma znaczyć, mojem zdaniem, że rzeczy najbardziej boskie i najwznioślejsze z tych, które nam dano widzieć i znać, są pewnego rodzaju wyrazem symbolicznym wszystkiego, co zawiera w sobie przemożna natura Boga: wyrazem, odsłaniającym nam obecność Tego, który usuwa się od wszelkiego pojmowania i który zasiada na wysokościach niebiańskiego pobytu. Wtedy dusza, uwolniona od świata zmysłowego i od świata umysłowego, wchodzi w tajemniczą ciemność Świętej nieświadomości i, gardząc wszelkiemi naukami danemi, gubi się w tym, który nie może być ani widzialnym, ani pojętym; cała oddana temu najwznioślejszemu przedmiotowi, nie należąc ani do siebie, ani do innych; złączona z nieznanem najszlachetniejszą częścią siebie samej z powodu swojego wyrzeczenia się wiedzy, czerpiąc nakoniec z tej absolutnej niewiedzy takie poznanie, do jakiego rozum nie mógłby nigdy dojść.



ROZDZIAŁ II.
Jak należy połączyć się z Bogiem i złożyć hołd uwielbienia Stwórcy i najwyższemu Panu wszechrzeczy.
Treść: Wyraża chęć być dopuszczonym do boskiej ciemności, by poznać Boga tym aktem wzniosłej niewiedzy, która polega na świadomości, że Bóg nie jest absolutnie niczem z tego co jest.
Odważamy się wejść w tę przejrzystą ciemnię, by widzieć i poznać poprzez naszą właśnie ślepotę i naszą mistyczną niewiedzę Tego, który usuwa się od wszelkiego oglądania i od wszelkiego pojmowania. Bo mówić, że jest niczem z tego, co istnieje, jest to rzeczywiście widzieć i znać Nieskończonego i uwielbiać Go w sposób najwyższy; tak czyni ten, który tworzy szlachetny obraz z grubej materyi: odrzuca części zewnętrzne, zasłaniające widok form wewnętrznych, i odsłania ukrytą piękność przez samo to odrzucenie. Ale ja myślę, iż należy trzymać się drogi zupełnie różnej, gdy mówimy o Bogu przez twierdzenie albo przez przeczenie: kiedy bowiem przy orzeczeniach twierdzących zaczynamy od najwznioślejszych, potem zaś, zniżając się stopniowo, dochodzimy do najskromniejszych, to przy orzeczeniach przeczących wychodzimy, przeciwnie, od najskromniejszych. żeby wznieść się do najsilniejszych; wreszcie ośmielamy się przeczyć wszystko o Bogu, by dojść do tej wzniosłej niewiedzy, która jest nam zasłonięta przez to, co znamy o reszcie istot, i aby oglądać tę nadnaturalną ciemnię, która jest zakryta przed naszym wzrokiem przez światło dostrzegane w pozostałych bytach.
ROZDZIAŁ III.
O teologji pozytywnej i teologji negatywnej.
Treść: Autor przypomina, że w Zasadach Teologji — wyjaśnił to, co się odnosi do Boga w Trójcy jedynego; że w księdze o Imionach Boskich — traktował o różnych atrybutach bóstwa; że w Teologji Symbolicznej wyjaśnił znaczenie zmysłowych postaci, przypisywanych przenośnie Bogu, i że, z tego powodu, w niniejszym traktacie będzie zwięźlejszym. Tłumaczy nakoniec, w jaki sposób powstają twierdzenia i przeczenia, używane w teologji.

W naszej książce o Zasadach Teologicznych mówiliśmy o głównych twierdzeniach, które stosują się do Bóstwa. Powiedzieliśmy, że Bóg najlepszy ma jedną substancyę (naturę) i potrójną osobowość; czem jest w nim ojcostwo i synostwo, i co znaczy imię Ducha Świętego; jakto z serca boskiego, źródła niemateryalnego i niepodzielnego, wytrysnęły światła pełne słodkiej dobroci, jak te słodkie wypływy (emanacye) nie oddzielają się od swojego źródła, nie tracą w niem identyczności osobistej i pozostają jedna w drugiej bytując w sposób wieczny, jak wieczną jest ich płodność; że ponadsubstancyonalny Jezus przyjął rzeczywiście i substancyonalnie naturę ludzką, wreszcie wszystko to, czego nas Pisma uczą, i co można było czytać w wyżej wzmiankowanem dziele. W traktacie o Imionach Bożych wytłumaczyliśmy, dlaczego Bóg nazywa się dobrym, dlaczego nazywa się bytem, życiem, mądrością, mocą; dlaczego otrzymuje mnóstwo innych podobnych określeń. W Teologji symbolicznej widzieliśmy, jakie to imiona boskie są zapożyczone od rzeczy zmysłowych, jak to Bóg ma formę i postać, członki i organy; jak On przebywa w miejscach i wdziewa na się ozdoby; dlaczego wreszcie przypisują Mu odwagę, smutek i gniew, zawroty upojenia, przysięgi i przekleństwa, sen i przebudzenie się i inne symbole i święte obrazy, pod jakiemi przedstawiono nam Bóstwo.
Otóż spodziewam się, iż zauważysz, że owe wyrażenia są tem liczniejsze, czem mniej odpowiadają Bogu, są powodem, że byliśmy zmuszeni być bardziej zwięzłymi w Zasadach Teologicznych w objaśnianiu Imion Bożych, niż w Teologji Symbolicznej. Bo, w miarę jak człowiek wznosi się do niebios, wzrok, który rzuca na świat duchowy, upraszcza się, a słowa jego skracają się: również gdy wstąpimy w ciemności mistyczne, nasz sposób wyrażania się stanie się nietylko zwięźlejszym, ale mowa sama i myśl ustanie. Tak też w traktatach uprzednich, zstępując zgóry nadół, mowa nasza coraz bardziej rozszerzała się stosownie do wysokości, z której zstępowała; tutaj, przeciwnie, postępując zdołu wgórę, musi się skracać przy podnoszeniu się i, doszedłszy do ostatniej granicy, zatrzyma się całkowicie i zleje się z Niewysłowionem.
Ale zapytasz mnie niewątpliwie, skąd pochodzi, że wygłaszając afirmacye o Bogu, zaczynamy od najwyższych, a wygłaszając negacye, zaczynamy od najpośledniejszych. Pochodzi to stąd, że chcąc stwierdzić rzecz stojącą ponad twierdzenie, musi się wygłosić najpierw to, co ma większe podobieństwo do niej, jako twierdzenie podstawowe dalszych twierdzeń; a chcąc zaprzeczyć pewną rzecz, która jest wyższa od wszelkiej negacyi, musimy wykluczyć najpierw to, co jest mniej podobne do niej. Bo czyż Bóg nie jest raczej Życiem i Dobrocią, niźli powietrzem i kamieniem? I czyż nie powiesz wpierw, że Bóg ani się nie upija, ani nie gniewa, niż że nie można Go ani nazwać, ani zrozumieć?



ROZDZIAŁ IV.
O tem, że Najwyższy Twórca rzeczy zmysłowych nie jest niczem absolutnie z tego, co podpada pod zmysły.
Treść: Podaje się kilka przykładów teologji negatywnej; i wykazuje się, że nic z tego, co jest zmysłowe, nie stosuje się do Boga.

Powiadamy zatem, że przyczyna wszystkich jestestw, która się wznosi ponad nie wszystkie, nie jest pozbawiona ani egzystencyi, ani życia, ani rozumu, ani pojmowania; ona nie jest ciałem; nie ma ani postaci, ani formy, ani jakości, ani ilości, ani rozmiaru; nie zajmuje miejsca, nie jest widzialna; nie jest dotykalna; nie ma zmysłów, ani nie podpada pod zmysły; nie ma w niej nigdy nieporządku i zaburzeń, które powstają z niskich namiętności, ani tych słabości, które wywołują wydarzenia materyalne; światła jej nie braknie; nie odczuwa zmiany, ani uszkodzenia, ani podziału, ani głodu, ani zniszczenia; nakoniec ona nie jest cielesną, ani nie posiada nic cielesnego.


ROZDZIAŁ V.
O tem, że najwyższy Twórca rzeczy umysłowych nie jest absolutnie niczem z tego, co się pojmuje rozumem.
Treść: Poucza się, że Bóg nie jest niczem z tego co znamy, ale że przenosi wszystko, co w jakikolwiek sposób może być pojęte przez nasz rozum.

Wznosząc naszą mowę jeszcze wyżej, mówimy: Bóg nie jest ani duszą, ani intelligencyą; nie ma ani wyobraźni, ani mniemania, ani rozumu, ani pojmowania; on nie jest ani słowem, ani myślą; nie może być ani nazwany, ani pojęty: nie jest ani liczbą, ani porządkiem; wielkością ani małością, równością, ani nierównością, podobieństwem ani niepodobieństwem. Nie jest nieruchomym, ani nie porusza się, ani nie spoczywa. Nie ma mocy, nie jest potęgą, ani światłem. Nie żyje, ani nie jest życiem. Nie jest ani substancyą, ani wiecznością, ani czasem. Nie ma w nim percepcyi. Nie jest ani nauką, ani prawdą, ani panowaniem, ani mądrością; nie jest ani jeden, ani jednością, ani bóstwem, ani dobrocią. Nie jest duchem, o tyle, o ile znamy duchów; nie jest synostwem, ani ojcostwem; ani żadną rzeczą, która mogłaby być przez nas albo przez drugich pojętą. On nie jest niczem z tego, co nie jest, niczem nawet z tego, co jest. Nic z tego, co istnieje, nie zna go takim, jakim jest, i On nie zna żadnych rzeczy, które istnieją, tak jak one są. Niema w nim ani słowa, ani imienia, ani wiedzy; nie jest ani ciemnością, ani światłem; fałszem ni prawdą. Nie można wypowiedzieć o Nim ani absolutnego twierdzenia, ani negacyi absolutnej; a twierdząc albo zaprzeczając o Nim rzeczy Jemu podrzędniejsze, nie będziemy w stanie stwierdzić lub zaprzeczyć Jego samego, bo ta doskonała i jedyna przyczyna wszystkich istot jest ponad wszelkie twierdzenia i bo Ten, który jest najzupełniej niezależnym i wyższym nad wszelkie istoty, przenosi wszystkie nasze negacye.




  1. Ps. 17,13.
  2. Ps. 96, 2.
  3. Exod. 19.
  4. Exod. 33.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Pseudo-Dionizy Areopagita i tłumacza: Emanuel Bułhak.