<<< Dane tekstu >>>
Autor Henryk Nusbaum
Tytuł O cierpieniu
Podtytuł (Urywek z większej całości)
Pochodzenie Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891)
Wydawca G. Gebethner i Spółka, Br. Rymowicz
Data wyd. 1893
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Kraków – Petersburg
Źródło Skany na Commons
Inne Cała część II
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
O CIERPIENIU.
(URYWEK Z WIĘKSZEJ CAŁOŚCI).


. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

...Jeżeli słusznie człowiek upokorzonym się czuje z powodu znikomości swojej, z powodu ograniczenia swoich władz umysłowych i tego przygnębiającego przeświadczenia, iż otoczony jest nieprzeniknioną zagadką bytu i celu własnego istnienia, jeśli człowiek słusznie upokorzonym się czuje z powodu licznych ułomności ciała i duszy, z powodu słabości swej woli, zdrożności pragnień i czynów, to jednak, w głębi tej słusznej pokory, ma prawo być z siebie dumnym, święcić tryumfy, wysoce cenić ważność swojego istnienia, gdy przyczynić się zdołał do usunięcia pewnej summy cierpień bliźniego.
Najpiękniejszym kwiatem oświaty i cywilizacji, najprawdziwszem dziecięciem myśli rozumnej, jest bezwątpienia współczucie dla doli bliźniego. A jednak, tak mało i w dzisiejszych jeszcze społeczeństwach tego najpiękniejszego klejnotu ducha ludzkiego. Nadto jeszcze płynie żużli w rudzie barbarzyństwa, dotąd nie przetopionej na czysty metal ludzkości.
Bo też człowiek, szczęśliwym zbiegiem okoliczności, do danej chwili kłem cierpienia nie zadraśnięty, albo nawet tylko w danej chwili od cierpienia wolny, nie zdaje sobie najczęściej sprawy z doniosłości tego zjawiska.
A wszakże najpotężniejszem zjawiskiem przyrody nie jest żar atmosfery słonecznej, który na miljony mil odległej ziemi jeszcze podzwrotnikowe wywołuje gorąco, ani wielość nieskończona ciał niebieskich w dziwnej harmonji krążących śród przestrzeni, ani szybkość światła, które w sekundę każdą przebiega wiele mil dziesiątków, nie tajemniczy atom chemiczny, który, pomnożony przez nieskończoność stanowi treść materji wszechświata, nie siła ciążenia powszechnego, która świat cały dźwiga i kojarzy: dla nas, ludzi maluczkich, najpotężniejszem w przyrodzie zjawiskiem jest cierpienie.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Rozpatrzenie się po dolach ludzkich, wniknięcie okiem i myślą w ten ocean ludzkich bólów, wyrycie nagromadzonych bez liczby smutnych i ponurych obrazów w wyobraźni, łatwo poprowadzić może do zrozpaczonej, zgorzkniałej apatji, lub do nihilizmu etycznego. Pierwsza tak rozumuje: złego jest moc tak wielka na ziemi, że wszystkie usiłowania moje, dążące do zmniejszenia jego ilości, podobne są do gąbki, którą zanurzamy w morze, by zmniejszyć jego objętość, małą gąbkę słonogorzka woda nawskroś przeniknie, a przepaści morza, jak były, tak będą. Zresztą, gdybym nawet uwierzył, że po długich wieków szeregach, dzięki nieustannym usiłowaniom miłości, osiągnie się nareszcie chwilę zupełnego urzeczywistnienia ideału dobra, to cóż to za zwycięstwo, które sprawiedliwości zadość uczynić nie jest w stanie?! Któż bowiem nagrodzi cierpienia i rozpacze tysiącom pokoleń, które od kolebki ludzkości do owej wielkiej chwili zwycięstwa rzeki łez wylewały? A nihilizm etyczny tu dodaje: w każdym razie, nierówność doli ludzkiej nieodwołalnie istnieć będzie, wszystko jedno czy przedział między szczęśliwymi i nieszczęśliwymi biedz będzie wzdłuż czy w poprzek dziejów ludzkości. Czy w każdej dobie życia społeczeństwa ludzkiego mają istnieć obok siebie szczęśliwi i nieszczęśliwi, czy też żywot jego cały rozdzielonym być ma na dobę cierpień i idącą po niej dobę szczęścia? A gdy nieodwołalnym porządkiem natury musi istnieć rozkosz i cierpienie, gdy jedno musi być udziałem jednych, drugie, udziałem innych, to byłoby bezcelowem sprzeciwianie się prawom natury i słusznem czerpanie, jeżeli można, przez życie całe z kielicha szczęścia i rozkoszy, bez oglądania się na łzy krwawe, na bezbrzeżne rozpacze. Poco żal, poco współczucie? Gdybym ja był w liczbie płaczących, byłoby inne „ja“ w liczbie śmiejących się.
Zarówno nihilizm etyczny, jak pesymistyczna apatja są błędnej logiki owocem. Czas jest tylko pojęciem subjektywnem, abstrakcją. W istocie rzeczy niema przeszłości i przyszłości, istnieje tylko trwała teraźniejszość, w której łonie odbywa się nieustanny ruch i przemiana form. To nie jest prawdą, że dzieje przeszłe i pokolenia, które udział w nich brały, to byty skończone, zamknięte w sobie, złożone w archiwach przeszłości lub w nicość zupełną rozwiane. Ów byt przeszłości zamierzchłej jest bytem chwili teraźniejszej, tylko składniki jego inaczej są względem siebie rozstawione, równie byt przyszłości zamglonej, będzie dzisiejszą w odmiennym układzie teraźniejszością. Teorja jestestw organicznych Jędrzeja Śniadeckiego już nauczała, iż garść materji, służącej za materjał budowlany dla całego świata ożywionego była, jest i będzie zawsze tąż samą, tylko atomy ją składające w ciągłej są wędrówce, coraz to inaczej względem siebie się ustawiają, nowe tworząc ugrupowania. My, którzy w tej chwili stanowimy świadomą siebie ludzkość i prapraojcowie nasi, którzy w nas energją życia swojego przeleli, i potomność odległa, wobec której my będziemy rozwianą niby przeszłością, stanowimy wszyscy jedno ciało i jednego ducha. Związani wstecz dziejową pamięcią, naprzód aspiracjami lepszej przyszłości, jesteśmy zawsze jedną ludzkością, jednym pniem olbrzymim, na którego konarach co wiosna wprawdzie nowe się liście zielenią, ale liście te wszystkie zawsze z tej samej ziemi, jednakie ciągną soki.
Nie jest krzywdą przeszłości lepsza dola pokoleń przyszłych; osiąganie ideału dobra tak samo wynagradza ludzkości wieki cierpień, jak lepsze dziś wynagradza jednostce smutne wczoraj. Jeżeli tylko gorsze na lepsze zmienić się może, nie ma racji, która przeczyć by mogła konieczności jak najusilniejszego udziału świadomej woli ludzkości w przyśpieszeniu tej lepszej doli, doby zmniejszonego cierpienia.
Takie jednoczące, utożsamiające pokolenia rodu ludzkiego pojmowanie ludzkości, można sobie do takiego stopnia przyswoić, że staje się ono konieczną postacią naszej świadomości. Uwalnia ono nas od przygnębiającego przeświadczenia o naszej osobowej znikomości, osłabia w nas poczucie rozpowszechnione egoizmu indywidualnego, pobudza społeczeństwo do troski o daleką nawet przyszłość, wiąże nas współczuciem z przeszłością i przyszłością, interes bytu naszego rozciąga do dziejów całych ludzkości, której losy zmienne i rozwój ciągły stanowią ruch wspaniały, dla naszego umysłu bardziej przystępny przez podział na teraźniejszość, przeszłość i przyszłość.
Wymówka więc filozofującego nihilizmu etycznego, że godzi się zupełnie czerpać z kielicha rozkoszy, nie mącąc nektaru szczęścia goryczą natężonego współczucia dla cierpień współczesności, a tem mniej przyszłości, nie wytrzymuje krytyki, a twierdzenie pesymistycznej apatji o mikroskopijnej wielkości wpływu naszego na zmniejszenie morza cierpień ludzkich zbija i wzgląd następujący:
Jakkolwiek nieprzejrzane są rozmiary cierpienia i niezliczona ilość jego ofiar, jakkolwiek więc jednostka wybawiona, stanowi zaledwie nikły ułamek olbrzymiej rzeszy łzawej, to jednak każde cierpienie pojedyńcze stanowi samo w sobie zjawisko tak potężne, taką głębię nieskończoną treści w sobie zawiera, że wybawienie jednostki od cierpienia, zwolnienie jej od jednego choćby bólu, już jest czynem wielkim, celem godnym najbardziej wytężonych zabiegów i usiłowań.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .


Warszawa.Dr. Henryk Nusbaum.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Henryk Nusbaum.