O miłości (Stendhal, tłum. Żeleński, 1933)/Tom I/Rozdział X

<<< Dane tekstu >>>
Autor Stendhal
Tytuł O miłości
Wydawca Bibljoteka Boya
Data wyd. 1933
Druk Drukarnia Zakładów Wydawniczych M. Arct, S.A.
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Tadeusz Boy-Żeleński
Tytuł orygin. De l’amour
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


ROZDZIAŁ X.

Jako dowód krystalizacji, zadowolę się przypomnieniem następującej anegdoty[1].
Młoda osoba słyszy, że Edward, jej krewny który ma wrócić z armji, jest młodzieńcem bardzo niepospolitym; upewniają ją że kocha ją już ze słyszenia; ale zechce prawdopodobnie ją zobaczyć nim się oświadczy i nim poprosi rodziców o jej rękę. Widzi w kościele nieznajomego młodzieńca, słyszy że wołają nań Edward, myśli już tylko o nim, kocha go. W tydzień później przyjeżdża prawdziwy Edward; to nie ów z kościoła: młoda osoba blednie, i będzie na zawsze nieszczęśliwa, jeśli ją zmuszą by mu oddała rękę.
Oto co ubodzy duchem nazywają szaleństwami miłości.
Pewien szlachetny człowiek obsypuje młodą, nieszczęśliwą dziewczynę najdelikatniejszemi dobrodziejstwami; jestto człowiek pełen przymiotów; miłość już miała się narodzić; ale nosi źle zaprasowany kapelusz i wsiada w jej oczach niezręcznie na konia: młoda dziewczyna powiada sobie z westchnieniem, że nie może odwzajemnić jego uczuć.
Mężczyzna nadskakuje kobiecie najuczciwszej w świecie; ona dowiaduje się, że ten pan przechodził jakieś śmieszne dolegliwości fizyczne: staje się jej nie do zniesienia. A wszakże nie miała najmniejszego zamiaru oddać się mu, te zaś sekretne nieszczęścia nie ujęły mu w niczem dowcipu ani zalet. Ale poprostu krystalizacja stała się niemożliwa.
Aby istota ludzka mogła się oddać z rozkoszą ubóstwieniu lubego przedmiotu — czy go znajdzie w lesie Ardeńskim czy na balu Coulon — trzeba zrazu aby się jej wydał doskonały, nie pod każdym względem, ale w każdym szczególe z tych które spostrzega obecnie; wyda się jej zupełnie doskonały dopiero w jakiś czas po drugiej krystalizacji. To bardzo proste, wystarczy powziąć myśl o jakiejś doskonałości, aby ją widzieć w ukochanej istocie.
Widać z tego, w czem piękność potrzebna jest do narodzin miłości. Trzeba aby brzydota nie stanowiła zapory. Niebawem kochanek dojdzie do tego, że ukochana wyda mu się piękna taka jaka jest, bez myśli o prawdziwej piękności.
Rysy, które tworzą prawdziwą piękność, przyrzekłyby mu — jeśli wolno się tak wyrazić — sumę szczęścia, którą oznaczę cyfrą 1, rysy zaś jego kochanki, takie jak są, przyrzekają mu 1000 jednostek szczęścia.
Przed narodzeniem się miłości, piękność jest potrzebna jako szyld; nastraja do tego uczucia przez pochwały jakie spływają na przyszły przedmiot naszego ukochania. Bardzo żywy podziw daje najlżejszej nadziei siłę rozstrzygającą.
W miłostce, a może i w pierwszych pięciu minutach prawdziwej miłości, kobieta, biorąc kochanka, bardziej liczy się z tem jak inne kobiety patrzą na tego mężczyznę, niż jak nań patrzy ona sama.
Stąd powodzenie książąt krwi i oficerów[2].
Piękne kobiety na dworze sędziwego Ludwika XIV kochały się w tym monarsze.
Trzeba się strzec alby nie otwierać drogi nadziei, póki się nie jest pewnym podziwu. Zrodziłoby to ckliwość, która uniemożliwia na zawsze miłość, lub którą przynajmniej leczy się jedynie podnietą miłości własnej.
Nie budzi sympatji dudek, ani człowiek uśmiechający się do wszystkich; stąd w świecie potrzebny jest pewien odcień szelmostwa, który etanowi o dobrym tonie. Nie chcemy zrywać nawet śmiechu z rośliny nazbyt spospolitowanej. Próżność nasza gardzi w miłości zbyt łatwem zwycięstwem; jako iż w ogólności człowiek nie jest skłonny przeceniać wartości tego co mu ofiarowują.




  1. Empoli, czerwiec 1819.
  2. Ci, którzy zauważyli w minie tego księcia junactwo połączone z niezmierną dumą i zupełną obojętnością na sąd innych, nie mogli mu wszakże odmówić owego swoistego wdzięku, przyrodzonego szczerej fizjognomji, której rysy, ukształtowane przez naturę, ale urobione sztucznie wedle prawideł dworności, są tak rzetelne, tak uczciwe, że, zdawałoby się, nie zdolne są ukrywać naturalnych wzruszeń duszy. Często bierze się taki wyraz za męską szczerość: jest ona wynikiem cynizmu hulaki, świadomego wyższości, jaką mu zapewnia urodzenie, majątek, lub inne dary losu, nie mające nic wspólnego z wartością osobistą.
    Iranhoe, I, 145.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Stendhal i tłumacza: Tadeusz Boy-Żeleński.