O panslawizmie/II
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | O panslawizmie |
Podtytuł | (z papierów pośmiertnych) |
Wydawca | Nakładem i drukiem Redakcyi „Czasu“ |
Data wyd. | 1889 |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Idea Słowiańszczyzny zbiorowej jest stosunkowo nową. Ze świadomością zupełną, jako symbol połączenia narodów jednoplemiennych, wywieszoną została dopiero w XIX wieku. Gniazdem, w którem się wyhodowała, były Czechy; ogniem, co ją do życia powołał, była nienawiść przeciwko Niemcom i potrzeba obrony od ich prześladowania. Znajdujemy u nas w XVI wieku u Kochanowskiego, u Reja, w kronikarzach napomknienia o braterstwie narodów słowieńskich, trafiają się u nas wykłuwające, niejasne pojęcia pobratymstwa i połączenia; rzecz jednak pewna, żeśmy się więcej, my wszyscy Słowianie bili z sobą, walczyli i pasowali, niż kochali.
W przedhistorycznych już czasach z tej kolebki idealnej słowiańskiej wyrabiają różne wpływy, klimaty, sąsiedztwa — indywidualizmy odrębne, później coraz a coraz dobitniej oddzielające się od siebie. Morawy, Czechy, Polska, Ruś, Serbowie, nie licząc pomniejszych jednostek, różnią się już od siebie nietylko obyczajem, ustrojem społecznym, językiem, obrządkiem, — ale nawet zewnętrzną fizyonomią i charakterem całym.
Instynktowo niektóre z tych jednostek zlewają się w większe masy ku obronie. Niektóre z nich ochrzczone przez Niemców, tępione nielitościwie, giną powoli wśród prześladowań z dziką wytrwałością, wieki długie się ciągnących. Demokratyczna organizacya gmin i krajów słowiańskich rozsypuje się zwolna w gruzy pod naciskiem germańskiego feudalizmu. Tu i ówdzie tworzą się słowiańskie państwa i nie mogąc utrzymać, znikają podarte. Za Bolesławów Lechici walczą z Czechami i z Rusią. Idea Słowiańszczyzny, jako czegoś jednego lub mogącego się zjednoczyć, wcale nie istnieje; instynktowo, chwilowo zbliżają się owi bracia, biją, podbijają, jarzmią, tępią... W późniejszych wiekach każdy z krajów słowiańskich innym losom i wpływom ulega, ukształtowują się różnie, tracą rodzime znamiona...
Z jednej strony Tatarowie i Mongoły, z drugiej Germania, cisną nieszczęśliwe narody, zmuszone do nieustannej obrony z orężem w ręku.
W tej walce, dziś już niemal tysiącoletniej, nieraz nieprzyjaciel posługuje się Słowianami przeciwko nim samym i czyni z nich oręż dogodny.
Wielkie embriony państw, Serbowie, Czesi, — nie rozwinąwszy się, okaleczałe, zbezwładnione, na długie wieki tracą siłę ruchu i rozwoju. Opiera się dwom naciskom tatarskiemu i niemieckiemu Polska, wyrasta wyjarzmiona Moskwa w Rosyę, pochłaniając reszty plemion mongolskich, które podbić potrafiła.
W XVI wieku te dwie słowiańskie potęgi stoją naprzeciwko siebie i już przewidzieć można, że jedna z nich drugiej grozi zagładą. Powiem więcej, już wówczas przewidzieć się daje, iż Polska, mimo wyższej cywilizacyi i potężnego ducha padnie, mając do czynienia nie z jednym, ale z dwojgiem nieprzyjaciół, z Moskwą i Niemcami, skojarzonemi przeciwko niej prędzej czy później.
Dla Polski zadaniem żywotnem było podbicie Moskwy, dokonane w początku XVII wieku za Zygmunta III niedołężnie i nietrwale. Daje się przewidzieć już wówczas, że za lat dwadzieścia Aleksy Michajłowicz zajmie Wilno i istnieniu Polski zagrozi.
Od 1650 roku poczyna się nieustanny bój... dopiero w 1795 dokonany...
Zapomnieliśmy przytoczyć o słabych próbach połączenia obu państw za Iwana Groźnego, którego ciekawym pomnikiem jest poselstwo Haraburdy. Pośredniczyła w nich Litwa... powtarzały się próby i później, lecz indywidualny charakter dwóch państw dobrowolnej unii niedopuszczał. Rzeczpospolita polska, szlachecka, rycerska, na żaden sposób zlać się nie mogła z carstwem jedynowładnem, złożonem z dwóch pierwiastków tylko: najwyższej władzy i najnieograniczeńszego poddaństwa.
Lecz to, co o Rosyi i Polsce powiedzieć mamy, — nie tu jest w miejscu, przyjdzie ono później, — do Słowiańszczyzny powrócimy.
Czynem, ta idea łączenia Słowian pobratymców objawiała się sporadycznie, kilkakroć w dziejach Polski i Rosyi — ze świadomością celu i środków, widzimy ją dopiero narodzoną w Czechach, w końcu pierwszej ćwierci naszego wieku, a narodzoną nie z uczucia, nie z instynktu, lecz naukowym trybem, przy stoliku literata... któremu nacisk i przewaga niemiecka stała się nieznośną.
Twórcami panslawizmu są — Niemcy, oni go zrodzili postępowaniem swem w krajach słowiańskich.
Szczególna rzecz — idei matką jest nienawiść — jądrem ma być miłość — a celem uzyskanie siły.