<<< Dane tekstu >>>
Autor St. Monar
Tytuł O rycerzu Giewoncie
Wydawca Wydawnictwo M. Arcta
Data wyd. 1924
Druk Drukarnia M. Arcta
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


III.

Król Bolko wojny wydał zew.
Czas bronić swych rubieży!
Niemiec przelewa polską krew,
Siół setka w gruzach leży.

Giewont uzbraja synów gór
W topory i maczugi;
Roi się wojskiem skalny dwór,
I jeszcze ciągną smugi.

A wtem donosi z wieży straż:
Nieznany gość przybywa.
— Hej, giermku, przywieść mi go każ.
Wina dać i mięsiwa.

Wszedł Otto. Widzi, stalny mąż
Włosami sięga stropu.
Zmieszał się Niemiec, chytry wąż
I zadrżał, jak kłos snopu.

Lecz wnet układną maskę wdział
I bije w pas pokłony:
— Książę Giewoncie, władco skał,
Panie niezwyciężony!

Cesarz niemiecki, świata pan
W poselstwie mnie przysyła
I daje ci brylantów dzban,
Tak sława twa mu miła.



Giewont z stłumionej złości drży,
Zębami z gniewu zgrzyta.
Kopnął koronę, co się skrzy,
I ręką za miecz chwyta.


A tu z pieczęcią edykt jest,
A na nim mądrość gości.
Za to, żeś święty przyjął chrzest
Twe podtatrzańskie włości

Na księstwo lenne zmienia ci,
Byś rządził niem uczciwie.
Patrz! Diamentami diadem lśni!
Niech książę Giewont żywie!

Giewont z stłumionej złości drży,
Zębami z gniewu zgrzyta.
Kopnął koronę, co się skrzy,
I ręką za miecz chwyta.

— Za drzwi wyżenąć Niemca precz!
Niech go nie widzi oko.
Prędzej, bo pali mnie mój miecz,
Choć w pochwie tkwi głęboko.

Nie chcę się posła splamić krwią!
Namawiał mnie do zdrady!
Lecz ja przejrzałem chytrość tą!
Precz, gadzie, z trwogi blady!

Otto pośpiesznie z zamku znikł,
Opuścił wrogie skały,
Lecz, grożąc, wściekły rzucił krzyk:
— Zginiesz z mych rąk, zuchwały!



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Michał Arct (junior).