[8]
III.
Król Bolko wojny wydał zew.
Czas bronić swych rubieży!
Niemiec przelewa polską krew,
Siół setka w gruzach leży.
Giewont uzbraja synów gór
W topory i maczugi;
Roi się wojskiem skalny dwór,
I jeszcze ciągną smugi.
A wtem donosi z wieży straż:
Nieznany gość przybywa.
— Hej, giermku, przywieść mi go każ.
Wina dać i mięsiwa.
Wszedł Otto. Widzi, stalny mąż
Włosami sięga stropu.
Zmieszał się Niemiec, chytry wąż
I zadrżał, jak kłos snopu.
Lecz wnet układną maskę wdział
I bije w pas pokłony:
— Książę Giewoncie, władco skał,
Panie niezwyciężony!
Cesarz niemiecki, świata pan
W poselstwie mnie przysyła
I daje ci brylantów dzban,
Tak sława twa mu miła.
[9]
Giewont z stłumionej złości drży,
Zębami z gniewu zgrzyta.
Kopnął koronę, co się skrzy,
I ręką za miecz chwyta.
[10]
A tu z pieczęcią edykt jest,
A na nim mądrość gości.
Za to, żeś święty przyjął chrzest
Twe podtatrzańskie włości
Na księstwo lenne zmienia ci,
Byś rządził niem uczciwie.
Patrz! Diamentami diadem lśni!
Niech książę Giewont żywie!
Giewont z stłumionej złości drży,
Zębami z gniewu zgrzyta.
Kopnął koronę, co się skrzy,
I ręką za miecz chwyta.
— Za drzwi wyżenąć Niemca precz!
Niech go nie widzi oko.
Prędzej, bo pali mnie mój miecz,
Choć w pochwie tkwi głęboko.
Nie chcę się posła splamić krwią!
Namawiał mnie do zdrady!
Lecz ja przejrzałem chytrość tą!
Precz, gadzie, z trwogi blady!
Otto pośpiesznie z zamku znikł,
Opuścił wrogie skały,
Lecz, grożąc, wściekły rzucił krzyk:
— Zginiesz z mych rąk, zuchwały!