[10]
IV.
Giewont w kręcony zadął róg!
Rycerze mkną do koni
I przez skalisty zamku próg
Orężny hufiec goni.
[11]
Rozbłyska w słońcu stalna broń,
Wiewają chełmów kity,
Oszczepy pewna dzierży dłoń,
Miecz w pochwie czeka skryty.
Jadą tak pierwszy, drugi dzień,
Jadą tak tydzień cały.
Choć wielu śmierci skryje cień,
Dziś wszyscy pragną chwały!
Zabielał zdala Gniezna mur
I przedgnieźnieńskie błonie.
Na niem, jak zwały groźnych chmur
Ciemnieją jeźdźcy, konie!
Król Bolko sam ogarnia huf...
Orzeł niezwyciężony! —
Twardą zbroicę przywdział znów
I chełm wziął miast korony.
W ręce nie berło, ciężki miecz!
Król dobrze bronią włada!
Za Łabę wojsko wiedzie precz....
Sokołów mknie gromada.
Tysięcy kopyt tętent brzmi,
Tysiące chrzęści zbroi,
Tysiące tarczy w słońcu skrzy,
Aż bór się niepokoi:
Co to za woje pędzą? Gdzie?
Tak szumnie i błyszcząco?
Gdy z wrogiem Niemcem zetkną się,
Zmiażdżą go i roztrącą!
[12]
Giewont prowadzi oddział swój
Na koniu niby smoku.
Gdy trąbką sygnał da na bój,
Nie cofnie się ni kroku!
Przez gęste haszcze, dziki las,
Przez błota, trzęsawiska,
Przez łąki, gaje kwietnych kras
Ostrzami hufiec błyska.
Noc przeminęła, błysnął świt,
Dotarli do granicy.
Król spojrzał na kurhanu szczyt:
Tam Niemcy najezdnicy!