[12]
V.
Otto z wściekłością w sercu mknął
Z powrotem do cesarza,
Na Polan, na Giewonta klął
I zemstą im wygraża.
Przeciwko rycerzowi plan
Po głowie mu się pląta.
— Ha, w zamku skalnym wielkiś pan!
Lecz zmogę ja Giewonta!
W cesarski namiot chmurny wszedł,
A cesarz rad go wita,
— Żeś poszedł w Tatry dzikie, het
Nagroda ma obfita!
— Nie dla nagrody szedłem tam:
Nienawiść wiodła sroga!
Giewont odprawił mnie od bram,
Podejść nie mogłem wroga!
[13]
Giewont za zamku wygnał most,
Dobrze, że nie szczuł psami,
Że w wieży mnie nie zamknął wprost!
Ta klęska cześć mą plami!
Panie! Giewonta zmogę ja,
Nad wrogiem zatriumfuję!
Słyszę na wymarsz trąbka gra:
Sczezną polańscy zbóje!
Cesarz pochmurną spuścił skroń,
Zacisnął gniewnie dłonie.
Nagle się zerwał: — Hej, na koń!
Niech łuna krwawa płonie!
Z dwudziestu Niemcy jadą ziem,
Rycerze znamienici!
Rozniosą Polan jednym tchem,
Ich męstwem świat się szczyci!
Jadą hen, — ponad Łaby brzeg.
Bolkowa tu granica.
Łaba wzburzony toczy bieg,
Falami kryje lica.
Cesarz pokazał ręką toń:
Wskoczyli w nią żołnierze.
Niejeden z falą spłynął koń,
Lecz bliskie już wybrzeże.
Ciury sośninę tną na prom:
Cesarz nim się przeprawi.
Już obrabiają drzewa złom,
Cesarz przynagla: — Żwawiej!
[14]
Na kurhan czujną posłał straż,
— Na wschód mi patrzeć pilnie!
Strażniku! sygnał rogiem dasz!
Nadciągną wnet niemylnie!
Ottonie! Lewyć daję huf,
Wiem, dzielnymś jest rycerzem,
W krwi Polan się wykąpiem znów,
I łupy wielkie zbierzem!
Nie starczy pęt na Polan łby,
Konopi na powrozy.
A trupów nie przejedzą psy,
Na knut nie starczy łozy!
Spocznijcie, Niemcy, bo już wnet
Walkę ogłoszą rogi.
Do Gniezna potem pójdziem, het!
Wszystko ustąpi z drogi!
Już zamilkł cesarz, gdy wtem róg
Z kurhanu zagrzmiał góry:
Bolko przestąpił kraju próg.
Głos rogu brzmiał ponury!
Przeciągłą nutą długo grał,
Aż echem zniknął wdali.
Wnet jak olbrzymi z twardych skał
Polanie wyjechali.