[14]
VI.
Zabrzmiały surmy, wodzów krzyk,
Rycerstwa gromkie wrzaski,
Szczękanie zbroi, koński kwik
I głuche batów trzaski.
[15]
Sypnęli Niemcy chmary strzał,
A każda śmierć niosąca,
Lecz już wpadł na nich stalny wał,
Tratuje i roztrąca.
Zgrzytają miecze, tryska krew,
Walą się martwe ciała,
Piekielna wrzawa, walki śpiew,
Co z siłą rozszalała.
Giewont zagładę mieczem swym
Szerzy, tnąc jak szatani.
Ginie, kto zmierzyć chce się z nim.
I Niemcy zestrachani
W panicznej trwodze biegną precz,
By cięcia ujść mocarza,
Lecz ciągle świszcze straszny miecz,
Choć pierzcha tłuszcza wraża.
Napróżno Otto niby zwierz
Rzuca się, szarpie, miota:
Ustąpić z pola musiał też
Ranny obuchem młota.
Z cesarzem razem siadł na prom,
Obaj od trwogi biali!
Ostatnich walk dobiegał grom:
To Niemców dorzynali!
Próżno się bronić resztki chcą,
Nie zda się męstwo na nic,
Od Gryfów potężniejsze są
Sztandary polskich stanic.[1]
[16]
Wielu znalazło w Łabie grób,
Czerwieniąc szare fale,
Część poszła w dyby, jako łup.
Z bronią nie uszli cale!
Giewont na mieczu wsparty stał,
Otarłszy z potu czoło,
Przed nim niemieckich trupów wał:
To jego miecza koło!
Król Bolko skroń mu ścisnął sam
— Najmilszymś mi z rycerzy,
Orła ci Tatrów tytuł dam:
Ta nazwa ci należy!