[7]PROLOG
Myśl waszą tępą,
która na mózgu rozmiękczonym marzy,
jak wypasiony lokaj na wytartej sofie,
draźnić będę pokrwawionym serca strzępem,
wyznęcam się dosyta, bezczelny i zjadliwy
w każdej strofie.
W duszy mej niema
ani jednego siwego włosa,
ani krzty starczej czułości miękkiej.
Opioruniwszy świat potęgą głosu,
idę — dwudziestodwuletni,
piękny!
O, tkliwi!
Miłość na wiolin rozkładacie,
a gbur ją gromem w burzę kotłów włoży!
Lecz tak, jak ja, nikt skręcić się nie może,
by cały — wargami stać się!
[8]
Chodź nauczę cię, —
ty, z saloniku, batystowo-czysta!
W lidze anielskiej wzorze urzędniczki!
Ty, co wargi przewracasz z miną uroczystą,
jak kucharka swej książki stroniczki.
Chcesz, —
to mnie mięso rozwścieczy,
i jak niebo
będę tony zmieniał co dnia!
Chcesz, —
bez zarzutu cichy będę, jeśli trzeba!
Nie mężczyzna — ale obłok w spodniach!
Nie wierzę, że Nicea gdzieś zakwita!
Oto znowu słowem swojem sławię
mężczyzn zależałych jak szpital
i kobiety wytarte jak przysłowie!
Skan zawiera grafikę.