[626]
Kalewala.
Jest to obszerny epos narodowy w 50 pieśniach (runach), wysnutych z prastarych kosmogonicznych i bohaterskich tradycyj fińskich. Treść jego nie jest ściśle jednolita i łączność między poszczególnemi pieśniami dość słaba; ogólnem tłem, na którem rozwijają się wydarzenia, jest nieprzejednany antagonizm pomiędzy mieszkańcami Kalewali (t. j. Finami) i mieszkańcami Pohijoli (Lapończykami). Głównymi bohaterami pieśni są trzej mężowie fińscy: Wäinämöjnen, Ilmarynen, Lemminkäjnen i wreszcie Kullerwo; ostatnia runa, czyli pieśń, opiewa w mitycznem oświetleniu Najświętszą Maryę Pannę pod imieniem Marjatty, i jej syna — Boga-przychodnia.
Epos rozpoczyna się odezwą pieśniarza (runoi) do słuchaczy:
W duszy mojej chęć się budzi,
W mózgu moim chęć powstaje,
Pragnę śpiewać, pragnę słowo
W pieśń przedzierżgnąć narodową,
Przelać słowo w pieśń domową.
Już mój język pieśnią wzbiera,
Z ust wytryska mowa szczera,
W zęby dzwoni już tajemno...
Śpiewał ojciec pieśni owe,
Kiedy strugał toporzysko,
Matka w chmurne dni zimowe,
Przędąc kądziel nad kołyską.
Byłem, pomnę, dzieckiem małem,
Ssałem matki pierś kochaną,
Na bałyku się czołgałem
Z brodą, mlekiem pomazaną.
I słów innych znam ja wiele
Te-m w mądrości czerpał zdroju,
Wszędy, wszędy je znachodzę:
Jedne kwiatem rwę przy drodze,
Te piołunem w ziemi grzązkiéj.
Tamte listkiem z brzóz gałązki.
Gdym pacholę niegdyś młode
Po wygonach ganiał trzodę,
Luli na błoniach pasał krowy.
Pieśń mi gwarzył mróz zimowy,
Deszcze pieśń mi pluskotały,
Rozhukane morza wały,
Straszne wichry, dębów szumy
Pobrzmiewały tęskne dumy;
Dzieckiem jeszcze, ptacy leśni
Wyuczyli mnie swych pieśni.
I pieśń wkoło zasłyszaną
Jam na kłębek zwijał skrycie.
Jam przywoził skarb mój drogi
Saneczkami w domu progi,
W skrzynkę kładłem je miedzianą
I chowałem w mej aicie[1].
[627]
Długo pieśni wątek złoty
Leży martwy, leży skrzepły;
Chcę go zbudzić z tej martwoty,
Ogrzać tchnieniem piersi ciepłej.
Wezmę skrzynkę i pod wielką,
Pod tą starą złożę belką,
Pod tą strzechą w ojców domu,
I roztworzę skarby słowa
I rozwinę z kłębka nici,
I pieśń zbieży z ust mych nowa,
Bratnie serca w lot pochwyci.
Lecz pierś zwilżyć piwem trzeba,
Kęs żytniego spożyć chleba;
W braku piwa dla ochłody
Dajcież, bracia, kroplę wody:
Ja dam za to pieśni wiele,
Mrok wieczorny rozweselę,
Moje piosnki będą brzmiały,
Nim zaświta dzionek biały,
Śpiewać będę, aż o świcie
Błyśnie słonko na błękicie.
Najwydatniejsze miejsce wśród bohaterów Kalewali zajmuje Wäinämöjnen, syn dziewicy powietrznej i wiatru, możny czarotwórca i pieśniarz, obracający swą wiedzę na pożytek dzikiego jeszcze kraju, zasiewający lasy i zboża. Sława jego jako pieśniarza obudzą zazdrość w lapońskim piewcy Joukahainenie; ten wyzywa go na bój poetycki, ale pobity i zagrożony śmiercią, wyprasza sobie życie, obiecując Wäinämöjnenowi siostrę swą Aino za żonę. Ale Aino słuchać nie chce o małżeństwie i, spotkawszy Wäinämöjnena, z pogardą się od niego odwraca, odrzuca precz wszelkie stroje i zapłakana wraca do domu.
Na kominie tli ognisko.
Struga ojciec toporzysko.
— Czego płaczesz? mów, dziewczyno,
Czemu, czemu łzy twe płyną?
— Jak nie płakać mnie niebodze
Na me losy, ciężkie losy!
Jam zgubiła sprzączkę złotą,
Upuściłam ją przy drodze
Na murawie, między wrzosy.
Brat przyrządza łuk u proga:
— Czego płaczesz, siostro droga?
— Oj, braciszku mój rodzony,
Jak nie płakać mnie dziewczynie?
Jam zgubiła pierścień złoty
Wpośród wrzosów na dolinie!
W głębi chaty siostra mała
Pas złocisty w krosnach tkała.
— Czemuż, czemuż, mów, Aino,
Twoje oczy Izami płyną?
— Jak nie płakać, siostro miła?
Jam korale pogubiła,
I wstążeczkę krasną z głowy
Jam zgubiła wśród dąbrowy.
A w komorze niedaleko
Cedzi matka w dzieży mleko
I dzieweczkę spyta młodą:
— Czego płaczesz? mów, jagodo.
— Matko moja! matko miła,
Coś mnie piersią wykarmiła,
Jak nie płakać na me losy?
Rankiem poszłam ja w dąbrowę
Po gałązki, po brzozowe,
Zcicha depczę miękkie wrzosy,
Wtem znienacka, wtem z uboczy
Kalewajnen mnie zaskoczy
I zagadnie: Ej, dzieweczko,
Dla mnie zdobić ci przystało
W koraliki szyję białą,
Dla mnie wiązać ci wstążeczką
Jasne włosów twych uploty
I pierścionek nosić złoty.
Ja też wstęgę zdzierani z włosów
I odrywam sprzączkę złotą,
Koraliki rzucani w błoto,
Rzucam pierścień wpośród wrzosów;
Niech wiatr lepiej je rozniesie
Po manowcach i po lesie.
— Ani tobie ni też komu
Moje sprzączki ni korale,
Ja o złoto nie dbam wcale;
Wolę suchar z ojca domu,
Wolę w chacie żyć ubogiej
Przy mateńce mojej drogiej.
Aino tonie podczas kąpieli w morzu; zając przynosi o tem wiadomość rodzinie. [628]
Płacze matka, płacze długo,
Łzy z jej oczu płyną strugą,
Aż z matczynych łez trzy rzeki
W kraj rozbiegły się daleki.
A na każdej rzece białéj
Trzy się kępy wysypały,
A na każdej kępie z brzega
Złota góra het wybiega.
A na każdej złotej górze
Trzy wyrosły brzozy duże,
A na każdej brzozie białéj
Trzy kukułki zakukały.
Jedna kuka: Miłość! miłość!
Druga kuka: Oblubieniec!
Trzecia kuka: Dola! dola!
Ta, co kuka: Miłość! miłość!
Trzy miesiące wciąż się żali
Nad dziewczyną, nad Ainą,
Co śpi na dnie w zimnej fali.
Ta, co kuka: Oblubieniec!
Przez pól roku wciąż się żali
Nad żałosnym oblubieńcem,
Gdy on płacze za dziewczyną,
Za nadobną swą Ainą,
Co śpi cicho na dnie fali.
Ta, co kuka: Dola ! dola!
Przekukała żywot cały
Dla mateńki rozbolałéj,
Co przepłacze w cieniu strzechy
Dni żywota bez pociechy!
(S. Duchińska).
Wäinämöjnen chwyta topielicę na wędkę w postaci ryby; ale ryba wymyka mu się z rąk i nie daje się złapać powtórnie. Zmarła matka czarodzieja radzi mu szukać innej żony w Pohioli. Wäinämöjnen słucha rady i po różnych przygodach przybywa do królowej Louhi. Ta zgadza się wydać za niego swą córkę, ale żąda, aby dla niej wprzód ukuł talizmanowy klejnot Sampo. Wäinämöjnen nie może tego uczynić sam i uprasza Ilmarynena, kowala czarnoksięskiego, żeby go w tem wyręczył. Ten czyni zadość wymaganiom Louhi i żąda w nagrodę ręki jej córki; ale królewna wymawia się od małżeństwa. Wówczas na zdobycie jej ręki wyprawia się śmiały, wojowniczy Lemminkäjnen. Dla pozyskania królewny musi on dokonać różnych nadludzkich czynów; gdy już prawie wszystkie spełnił warunki, ginie zdradziecko podczas wyprawy na łabędzia, płynącego po rzece umarłych Tuoni. Matka zaniepokojona jego długą nieobecnością:
Kroczy w stronę tę i owę,
Duma i zachodzi w głowę :
„Gdzieście syna mi podzieli,
Najdroższego Kaukomieli?[2])
Kiedyż to mię on porzucił!
A nie słychać, żeby wrócił
Ach! nic nie wie matka miła,
Co w żywocie go nosiła,
Co się chowem uznoiła,
Gdzie dziś spoczął kęs jej ciała,
Gdzie się krew jej obracała;
Czy go stopy w bór zawiodły,
Czy pod mrok nagórnej jodły?
Czy go wiatrem poddymana
Prze na grzbiecie morska piana?
Może wojny zgiełk morderczy
W bój go znęcił ludożerczy,
Może dziś mi krwią się broczy,
Po kolana krwią posoczy?
A Kilikki, śliczna żona,
Rozgląda się utęskniona
Po wszech kątach, w każdej celi,
Po dziedzińcu Kaukomieli
To o słońcu, to o cieniu,
A spogląda po grzebieniu.
Ot... i oczom nie dowierza
(A było to z odwieczerza):
Grzebień roni krwawe grono,
Grzebień łzawi się czerwono.
Aż i matka tuż nadchodzi,
Patrzy, patrzy — i zawodzi
Jękiem piersi, jękiem słowa :
„Ach! ja biedna białogłowa!
Cóż ja pocznę z sercem mojem,
Co z żywotem uciśnionym?“ —
(F. Jezierski).
Matka wydobywa jego zwłoki grabiami, ukutemi przez Ilmarynena, i przywraca je do życia przy pomocy pszczółki, która przynosi jej od Stwórcy słodycz niebieską. [629]W dalszym ciągu Wäinämojnen i Ilmarynen ponawiają zabiegi o królewnę, którą wreszcie pozyskuje drugi. Po jej śmierci wszyscy trzej bohaterowie urządzają nową wyprawę, ale tym razem po czarodziejski talizman Sampo; królowa Louhi, żeby się na nich zemścić, zamyka w skale słońce i księżyc, gdy te zstąpiły na ziemię, żeby słuchać pieśni Wäinämojnena. Ukko-Jumala, bóg powietrza i grzmotów, rozdrażniony brakiem tych świateł, zapala świat. Ilmarynen zmusza królowę do uwolnienia uwięzionych. Wäinämojnen wita wyzwolonych hymnem, a w końcu, gdy syn Marjatty zostaje namaszczony na króla Karjali (Karelii), mocą czarów buduje sobie łódź i odpływa gdzieś za morze, zostawiając na pożegnanie obietnicę powrotu.
Kilka ustępów z Kalewali podała S. Duchińska (Bibl. Warsz. 1869, tom III) i F. Jezierski w swojem studyum o tym poemacie (Bibl. Warsz. 1880; tom I). Oryginał jest pisany wierszem ośmiozgłoskowym, nierymowanym.
|