<<< Dane tekstu >>>
Autor Chrétien de Troyes
Tytuł Perceval walijski czyli powieść o Graalu
Pochodzenie Obraz literatury powszechnej
Redaktor Piotr Chmielowski,
Edward Grabowski
Wydawca Teodor Paprocki i S-ka
Data wyd. 1895
Druk Drukarnia Związkowa w Krakowie
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Edward Porębowicz
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

Perceval walijski czyli powieść o Graalu.

Po śmierci Józefa z Arymatei, zmarłego wedle tej powieści w Anglii, należąca do niego misa cudowna (św. Graal), która się napełniała sama przez się obfitym pokarmem, jeżeli jej właściciel był niewinny i cnotliwy, niewiadomo gdzieś znikła z biegiem czasu. Wtedy to król Uter-Pendragon założył zakon Okrągłego Stołu, którego pierwszym obowiązkiem było odnalezienie św. Graala. Artus, syn Utera, dbał najwięcej o rozwój tego zakonu. Odnaleźć cudowną misę miał Perceval z Walii, z początku niedoświadczony wielce, lecz niewinny i dzielny młodzian. Zanim cel osiągnął, przebył tysiące przeszkód, staczał mnóstwo walk z rycerzami, olbrzymami i karłami; odwodzony był od zamiaru wdziękami najpiękniejszych kobiet, popełniał dużo omyłek. Jako człowiek podlegał Perceval słabościom, dawał się unosić próżności — i to wówczas najczęściej, gdy był najbliżej celu. Żal za grzechy, pokuta czynią go napowrót zdolnym do osiągnięcia upragnionego zamiaru i napawają go otuchą. Poniżej przytoczony w tłómaczeniu wyjątek przedstawia epizod, w którym bohater mógł był zakończyć wszystkie swoje trudy, posiąść misę cudowną; dość mu było zapytać, co znaczy niezrozumiała dla niego ceremonia, a byłby natychmiast wyleczył króla i otrzymał św. Graala. Dowiedziawszy się o tem, Perceval przez czas bardzo długi napróżno starał się; odszukać ów zamek tajemniczy, w którym był poprzednio. Nakoniec odbywszy pokutę i dokonawszy mnóstwa nowych zwycięstw, z których jedno jest opisane w drugim wyjątku, tu przytoczonym, dostaje się do zamku, leczy króla i otrzymuje misę. Panuje potem szczęśliwie przez lat siedem, a następnie, zabrawszy z sobą ś. Graala i lancę, uchodzi na puszczę. W dniu świątobliwej śmierci jego misa i lanca wzięte zostały do nieba; a duszę bohatera Bóg umieścił na tronie po swej prawicy.
Poemat ten: Perceval le Galois ou le conte de Graal liczy przeszło 45.000 wierszy. Chrestien de Troyes jest tu autorem wierszy 1282—10601. Tłómaczenie wyjątków dokonane zostało według wydania Karola Potvin 1866 w Mans.

W. 4368 — 4423.
....Podczas gdy z sobą rozmawiali,
Wszedł jakiś rycerz do świetlicy:
Ten białą lancę miał w prawicy
I niósł ją środkiem przytrzymaną,
Komnaty przeszedł między ścianą
Gdzie łoże stało i gdzie siedli
Ci, co rozmowę z sobą wiedli,
A między te rażące świéce.
Więc wszyscy obróciwszy lice
Widzieli lancę i grot biały
Z którego krople krwi padały:
Coraz na białą dłoń Rycerza
Spadała z ostrza kropla świeża.
Perceval patrzy na dziw owy,
Lecz nie śmie, jako przybysz nowy
Mruknąć i spytać niepośpieje
Jakim się cudem rzecz ta dzieje,
Zwłaszcza że pamięć mu odświeża
Radę słyszaną od rycerza,
Ażeby skąpy był w mówieniu.
Zatem i teraz w rozumieniu,
Że mogło stać mu się bezczesne
Pytanie próżne i niewczesne,
Przymilkł i nie dał wyniść słowu.
Wtem dwaj rycerze wyszli znowu:
Każdy niósł w ręku świecznik złoty,
Rzeźbiony, bardzo cnej roboty,
Oba młodzieńcy i dorodni;
W świecznikach dziesięć tkwi pochodni,
Każda się jasnem światłem pali.
Z nimi dziewica szła do sali.
Urodą bardzo okazała;
Ta misę oburącz trzymała,
Sama w kosztowne strojna szaty.
Zaledwo weszła do komnaty,
Od misy, którą w ręku niosła,
Taka ogromna światłość rosła,
Że nagle jasność gromnic mdleje,
Jak się na niebie gwiazdom dzieje
Od blasku słońca lub księżyca.
Za nią tuż druga szła dziewica,
Która stół niosła pogotowiem,
Samą wam prawdę o nim powiem:
Z litego złota lany cały.
W misie kamienie migotały
Drogie, kładzione w różne wzory,
Jak nie widziano do tej pory.
Taka z niej wielka jasność biła,
Że wszystko inne przechodziła.
Jak rycerz z lancą, w tym sposobie
Środkiem komnaty przeszły obie
Z sali do sali wolnym krokiem.
Perceval szedł za niemi okiem,
Ale nie pytał, zdjęty trwogą,
Co to za misa i dla kogo....


∗             ∗

W. 5540 — 5645.
....Kraina była to północna,
Rankiem śnieżyca spadła mocna,
Ale Perceval już z zarania
Jak zwykle czynił, wstał z posłania.
Rad z nową spotkać się przygodą.
I przyszedł, gdzie stał król[1] gospodą,
Na pole równe i przestronne,
Zmarzłe i całe zaśnieżone.
A gdy stał prawie pod namiotem,
Obaczył gęsi dzikie lotem
Lecące szybkim gdzieś do brzegu,
Które zmyliła białość śniegu,
Z ogromnym wrzaskiem i gromadą;
Bo sokół zalatywał stado,
Który na jednę, co została
W tyle, z powietrza spadł jak strzała.
Tak zaś gwałtownie z góry sunął,

     
Że razem z nią na ziemię runął.
Ale był cios za mocny przecie,
Sokół przesadził w swym impecie,
Gęś się zerwała nagłym lotem
I próżno za nią gonił potem.
A Perceval obraca oczy,
Widzi, że ziemia krwią się broczy;
Gęś była w szyję obrażona,
Aż wytrysnęła krew czerwona.
Trzy krople padły na śnieg biały,
Barwy się naturalne zdały.
Śnieg starciem gęsi i sokoła
Widzi stłoczony, a dokoła
Ową krew wybroczoną z rany:
Na kopii wsparł się zadumany,
W owo barw dziwne pojednanie
Wpatrzył się i już trwał w tym stanie.
Więc malowidło, co do spółki
Śnieg biały z krwią rumianą tworzą
Wyobrażało mu twarz hożą
Niezapomnianej przyjaciółki.
Patrzy i duma wciąż i marzy
Aż się zapomni: na jej twarzy
Rumieniec się z białością dzieli,
Jako ta krew na śniegu bieli;
Nareszcie mu się zdaje prawie,
Że widzi panią swą na jawie.
Perceval duma nad przemianą.
W śnieg się wpatruje całe rano,
Aż niecierpliwie z tej przygody
Wyjdą rycerze doń z gospody;
Że się zadrzemał, rozumieli.
Jeszcze nie powstał król z pościeli
Jako, iż była ranna pora,
Ale spotkali Saigremora
U drzwi namiotu; ten ich witał,
Po co tak rano przyszli, pytał.
— Panie, tu przed namiotem w podle
Zda się nam, rycerz śpi na siodle.
— Rycerz? i w zbroi? — Nie inaczej.
— Pójdę ja spojrzeć, co to znaczy,
Zaraz do króla go przywiodę.
Saigremor idzie na gospodę
I budzi króla. — Tuż na błoniu —
Powiada, — rycerz śpi na koniu.
— Niech idą — rzekł król — i nie bawią
I niech go żywcem tu dostawią.
By mu rumaka prowadzili,
Saigremor każe w tejże chwili
I wraz podjeżdża, cały w zbroi
Tam, gdzie na błoniu rycerz stoi.
— Panie, — odzywa się doń grzecznie,
Król na dwór każe przyjść koniecznie!
A tamten nic nie odpowiada.
Saigremor znowu doń zagada,
A ten ni piśmie. — Ha! zawoła
Z gniewem; — na Piotra apostoła!
Siłą powiodę ja waszmości;
Już mi żal prośby i grzeczności,
Widzę, że była źle użyta.
Zaraz pochylił kopii drzewce,
Na lot pozwolił chorągiewce,
Porwał się pod nim koń z kopyta,
Na Percevala wprost pogonił.
Saigremor woła, by się bronił.
Perceval nań obraca oczy,
Widzi, jak pędzi, koniem toczy;
W swojej zadumie się owłada
I do natarcia kopię składa.
Wpadli na siebie jak dwa tury,
Broń Saigremora poszła w wióry;
Nie drgnęła kopia Percevala,
Tak silnie naparł przeciwnika
Że razem z koniem go obala....

(Edward Porębowicz).




  1. Król Artus.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Chrétien de Troyes i tłumacza: Edward Porębowicz.