<<< Dane tekstu >>>
Autor Paulina Krakowowa
Tytuł Obwarzanki piwne
Pochodzenie zbiór powiastek Niespodzianka
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1890
Druk St. Niemiera
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
33.
OBWARZANKI PIWNE.
Przez warszawskie aleje szły dzieci z służącą, było ich czworo, a każdemu dała matka po trzy grosze na pierniczek lub ciasteczko; kiedy już dochodziły do obszernej łąki, ocienionej kasztanami, zobaczyły chłopczyka niosącego na plecach kosz z obwarzankami, w ręku na kiju niósł także ich kilkanaście, i wyśpiewywał wesoło:

Obwarzanki piwne,
O, jakież przedziwne!
Nie drogo je przedam, za dwa, cztery grosze
Smaczne, słone,
Wypieczone,
Kupcież u mnie, proszę!


— Czy to doprawdy z piwem te obwarzanki? — zapytała Józia.
— A tak, tak Małgorzata powiada — rzekł Ksawerek.
— Nie, panienko — poprawiła służąca — dlatego je piwnemi nazywają, że ich ludzie najwięcej jedzą popijając piwem.
— Kupmy sobie tych obwarzanków — rzekł Gucio.
— Kupmy, kupmy! — i dzieci otoczyły piekarczyka, wybierając rumiane obwarzanki.
Wtem z drugiej strony nadszedł inny chłopczyna, ubogo był ubrany, i niósł w ręku klatkę drewnianą.
— Hej! czyżyki, wróbelki, makolągwy młode! kto kupi!
Dzieciaczki odstąpiły obwarzanki, a pobiegłszy ku młodemu ptasznikowi, zaczęły się przyglądać ptaszkom i pytać co za nie żąda?
Cztery było ptaszki, i chłopczyk chciał za nie dwadzieścia groszy, ale po długich targach przestał na czterech trojakach.
Józia chwyciła szczygiełka z czerwonym gardziołkiem, Gucio wziął znajomego wróbelka, Ksawerek czyżyka z żółtemi piórkami, a maleńkiej Brońci dostała się makolągwa.
— Trzeba je teraz zanieść do domu — rzekł Gucio — powsadzamy je w klatki: będą nam śpiewały.
— O, nie! — zawołała Józia, — żeby tak pomarły jak ten wróbelek przeszłego roku? Ja mego nie na to kupiłam. No! leć wesół, mój szczygiełku, a zaśpiewaj mi na pożegnanie.
To mówiąc pocałowała ptaszynę i podrzuciła ją w powietrze.
Niedługo trzy całuski dały się słyszeć po kolei, pootwierały się rączki, i wszystkie ptaszki swobodne, szczęśliwe, poleciały w górę, a siadłszy na kasztanie, wesoło świergotać poczęły.
Potrząsnął głową, patrząc na to ptasznik, a zdziwiony piekarczyk rzekł:
— Nie lepiejto było zjeść sześć obwarzanków?
Jakże wy dziateczki myślicie?






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Paulina Krakowowa.