<<< Dane tekstu >>>
Autor Paulina Krakowowa
Tytuł List z Krakowa
Pochodzenie zbiór powiastek Niespodzianka
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1890
Druk St. Niemiera
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
32.
LIST Z KRAKOWA.

Marynia, chociaż już ośm lat miała, wolała przecież bawić się, niż uczyć; biegała po ogrodzie, chwytała motyle, plotła wieńce z kwiatów, nieraz nawet (ale to wam dziateczki pod wielkim powiadam sekretem) jeździła z bratem na drewnianym koniku. Ale jak też za to szła nauka! Przy czytaniu, czyli prawdziwiej składaniu liter, nieraz mówiła: ba, be; gdzie było d-o-m, to Marynia czyta dym, i tym podobnie, a co do pisania, to się jeszcze gorzej wiodło.
Już to nie wiem dlaczego, ale jej się nigdy nie udawały litery; zamiast nich, Marynia stawiła zawsze jakieś zabawne zygzaki, a przy każdym, to okrągła, to podłużna, to z kilku kropek złożona plama, bo już co atramentu, to nie żałowała wcale, i nietylko że palce zawsze się nim umazały, jakby u najpilniejszego pisarza, ale się nieraz i sukience, i pelerynce dostało.
Matka ze smutkiem patrzyła na to i często mawiała:
— Już widzę, że się moja Mania nigdy czytać ani pisać nie nauczy!
Raz nadszedł do Mamy list z Krakowa, był on od dobrej, ukochanej cioci, która donosząc o różnych rzeczach, tak list kończyła:
«Przy tym liście odbierzesz kochana siostro dwa pudełka: niebieskie, w którem są cukierki, rozdasz je obojgu swoim dzieciom; zielone zaś to otrzyma, które przeczyta gładko przylepioną na niem karteczkę.»
Oczywiście, pudełko to nie było przeznaczone dla Michasia, bo on się jeszcze czytać nie uczył. Marynia zatem wzięła się do roboty, i zaczęła składać litery.
— N-a-y... Nie-u-k.
— A czy to na mnie tak ciocia napisała ?
— Cóż takiego? — spytała matka.
— Tu na pierwszem miejscu stoi Nieuk.
— Nie wiem i nie chcę wiedzieć co tam napisano — rzekła matka chowając pudełko do szafy — ale bądź pewną, że tak zrobię jak ciocia chciała, i temu oddam pudło, kto kartkę bez omyłki przeczyta.
Zamyśliła się Marynia. Wstyd i ciekawość dodały jej ochoty do nauki; przestała nieprzyzwoitych zabawek, stała się pilną, uważną, i nie wyszły dwa tygodnie, kiedy poprosiwszy mamy o pokazanie pudełka, Marynia przeczytała bez omyłki:
— «Najukochańszej siostrzenicy mojej Maryni, w nagrodę za jej pilność.»
Matka rozwiązała sznureczek i zdjęła nakrywkę, a w pudełku obok prześlicznej krakowskiej lalki, była książka z 200 obrazkami z historyi naturalnej. Cóżto dopiero była za uciecha! Michaś oglądał obrazki, Marynia czytała ich objaśnienie, a niedługo, choć niezupełnie równemi literami, napisała do cioci z podziękowaniem list, w którym ani jednego kleksa nie było, i zapewniam was, że przy pisaniu go, małe tylko plameczki wystąpiły na dwa paluszki Maryni.
Przekonajcież się, dzieci lube, jak to przy szczerej chęci, wszystko łatwo idzie.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Paulina Krakowowa.