<<< Dane tekstu >>>
Autor Władysław Tarnowski
Tytuł Oda do Ciszy
Pochodzenie Poezye Studenta Tom I
Wydawca F. A. Brockhaus
Data wyd. 1863
Miejsce wyd. Lipsk
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
ODA DO CISZY.


Wśród zgiełku świata — wśród dymów marności
Ciszo!
Bądź pozdrowiona w kącie twej zadumy,
Kędy ludzie samotnej pieśni nic usłyszą,
A echem myśli w krainy wieczności
Żeglując, nie potrącasz o karłów rozumy —
Dla czego słowik zwiastując jutrzenkę,
Czemu skowronek gdy gór szczyty mija,
Nucą z swej piersi zachwytu piosenkę?
A orzeł kiedy się wzbija

Ku słońcu młodemi pióry,
Błogosławiąc ziemi z góry,
Czemu nie śpiewa? —
Nad ziemią wśród chmur chaosu
W głuchej ciszy
Szum piór słyszy! —
O! bo na to nie ma głosu —
Orła wymową — głos ciszy — !
Co wielki, stoi na wieków głębinie,
To w tobie, w twe imię w milczeniu
Owocem dumań, czy o walk godzinie
Przez wilków labirynty — ku ducha wskrzeszeniu!
Kiedy cię łoskot trąby i szczęk broni
Z ojczystych dolin i twych skał wygoni,
Wtedy śród borów włócząc się wygnanka,
Żaląc się wichrom przy zbójców ognisku
Jak mordów krwawa, córa zemst, kochanka,
Wracasz — i siadasz —
Na pobojowisku!
I wielkaś i poważna z końca w koniec!
Nad tobą blade schylają się gwiazdy,
I nów tęskny nocy goniec
Ku tobie patrzy wśród nocnej jazdy!
Ciszo! — witaj w świata gwarze —
Ciszo! świątynio wymowy,
Łzy ciche to twe ołtarze,
Twój głos — to wyrok grobowy!
Z zamczyska co na skale stało bardem czołem,
Z baszt — wrzawy trąb i kotłów, gdzie biesiad kołem
Siadywali rycerze, lejąc strugi wina —
Ruina! —
A w niej wygnanka samowładna panią.
Cisza, co znikła ztąd spłoszoną łanią
Cisza! — wielka — głęboka — gwiazdy patrzą na nią,
A te mury co stały
Nad otchłanią
Skały —

Dziś odarte, nagie stoją,
Szelest kroków owdowiały —
W nich myśl czasu wyżłobiona,
Ich filary jak ramiona
Pokutne, w niebo się wznoszą —
A ludzie prości się boją
Zaniku co upadł z rozkoszą. —
Myśl czasu nieubłagana
Ma w ciszy tu — tron tyrana!
W miejscu godów głos puszczyka,
Dzikie wycie, wicher goni,
I okien szybami dzwoni,
Oto wolność — niewolnika.
Kiedy burza nadleci, i chmur czarne trzody
Rycząc, przez modre pola twe za gromem dyszą,
Skonać musi syn burzy, on wichrów kroi młody
Cisnąwszy garści gromów, nawałnic strumienie,
Musi jękiem konania zakończyć swe pienie
I skonać Ciszą! —
Ciszo witaj w świata gwarze,
Ciszo! świątynio wymowy,
Łzy ciche to twe ółtarze —
Twój głos — to wyrok grobowy. —
I cóż to serce co w piersi człowieka
Bije jak źródło w pustyni?
Zrazu się ciebie wyprze i ucieka
Z twych cichych, wielkich świątyni —
Lecz gdy szał zagra i namiętność dzika
Zatarga struny, któremi
Brzmiało to życie ziemi pustelnika
I odlatało od ziemi —
O! wtedy wracasz milcząca, odziana
Czarno, z twych wygnań daleka,
A wieczór życia — podobny do rana
I cisza — w sercu człowieka!
Bo najsilniejsza, orłem niebios harda,
Jest cicha miłość dziewicza,

A najsilniejsza skalnego oblicza
Jest w duszy cicha pogarda!
O ciszo grobów, ty ducha mistrzynia!
Do ciebie wlecze tajemna tęsknota
Wyższych duchów — rozbrat w światem.
Smutnych, błędnych rozbrat z bratem
Grota
I pustynia! —
A kiedy stwórca zasiędzie
Po milionów głośnym skonie —
Twe imię na jego tronie
Będzie — choć światów nie będzie!






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Władysław Tarnowski.