Wstał z miejsca. I zaszemrał potok słów tych błogich,
Któremi, cuda czyniąc, mawiał do rzesz mnogich:
— „Oto jest ciało moje. Jedzcie, żywiąc wiarę,
„Że jutro je poświęcę za was na ofiarę“.
I chleb, łamiąc, rozdawał, a jedli go wszyscy,
Gdy dalsi chcą Go słuchać, pytać chcą Go blizcy.
Rzekł im: — „Oto krew moja, pijcie, drodzy moi;
„Jutro za was przelana, cały świat napoi“.
Kończył słowy: — „O bracia! miłość w sercach miejcie,
„A com czynił dziś, czynić na pamiątkę chciejcie“.
Znów chleb łamał i Ciało Swe uczniom rozdzielał,
Dawał pić im z tej czary, w którą krew Swą przelał.
Z rąk do rąk począł krążyć kielich wnet z pośpiechem
Wśród grona synów Ewy, skalanych jej grzechem.
I piło ich dwunastu. Nikt Go nie zrozumiał,
Był im obcy, stał niemy i łzy gorzkie stłumiał...
Przyszła wreszcie noc straszna, pełne grozy świty,
Gdy „Spełniło się!“ wyrzekł do krzyża przybity,
Dając Siebie w ofierze. Słońce pociemniało...
Ite, ite, missa est! Czyż jeszcze wam mało?
Mało, o mało! Chryste, gdyż ofiara owa
To symbol — z niej zostały głuche tylko słowa
I białe tylko chleby i wino we dzbanie
I rozpięte na krzyżu Twoje Ciało, Panie.
A że Miłość królewskie ma przyodziać szaty,
A że serce ma każde być, jak świeże kwiaty,
Wszystko to dla nich, Chryste, dotąd tylko słowem
Więc przyjdź, by skonać za nich znów w męczeństwie nowem.