[208]OFIARY POLKI.
Miałam srebrne schowadełko,
W nim złote szydełko,
I naparstek szczerozłoty
Przedziwnej roboty.
Kiedy przyszło dawać składki,
Dla braci na życie,
Schowadełko ze szufladki
Wydobyłam skrycie.
I oddałam w ręce człeka
Co te składki zbierał;
Brodę miał białości mleka
Kijem się podpierał.
[209]
Bóg ci zapłać gołąbeczko —
Rzecze dziadek rzewnie —
A ja trzymam za słóweczko,
Bóg zapłaci pewnie.
Miałam perły od babuni
Cztery białe sznurki,
Dla dziewuni dla Ewuni,
Dla maminej córki.
Alem się w nie nie stroiła,
Nie miałam na sobie,
Odkąd matka mi mówiła:
Że ojczyzna w grobie.
I że Polsce nie przystoi
Taki strój bogaty,
Pokąd kraj się nie przystroi
W narodowe szaty.
Przyszła potem druga składka —
Znów dziadek w podwórko —
Zawołała na mie mnie matkomnie matka:
A ty co dasz córko?
A ja dziewczę jasnowłose,
Moje perły niosę.
[210]
Bóg ci zapłać gołąbeczko,
Rzecze dziadek rzewnie,
A ja trzymam za słóweczko,
Bóg zapłaci pewnie.
Miałam suknię atłasową,
Nie tykaną nową,
Suknię białą, szal pąsowy,
Nie tykany nowy.
Przyszła wieść że Polska wstaje,
Sztandar bierze w rękę;
Jaka taka wszystko daje —
Poprułam sukienkę.
Moja suknia z moim szalem,
Zszyta we dwa bryty,
To ten sztandar przed Moskalem
Na polu rozwity.
Srebrny orzeł, z srebrnej lamy,
Com miała od mamy.
Matkęm Boską haftowała,
Jak mogła, umiała.
[211]
Całą nockę z matką szyję,
Śpiewając piosenkę:
Jak Ojczyzna się wybije,
Pan Bóg da sukienkę.
Pokochałam Jasia wcześnie
Jeszcze jak był mały,
I marzyłam o nim we śnie,
Marzyłam dzień cały.
Przyszli nasi, zawołali:
Jasiu na Moskali!
I poleciał jakby ptasze,
Na te pola nasze.
Poszedł drogą jak ta rzeka,
Jak ten las się chmurzy;
Ewcia czeka, nie narzeka,
Bo Jaś Polsce służy.
Jak się skończy wojna krwawa,
Za roczek daj Boże,
Wszystkim Pan Bóg pooddawa —
I mnie odda może.
T. Lenartowicz.