[318]ORLI SZLAK.
Leciał, leciał , orzeł siry
Nad cmentarze, nad kurhany
Przez chmur czarne szumiąc kiry
Pruł pęd wichrów rozuzdany...
Leciał wyżej, wyżej – wyżej –
Witać słońca ranny świt
Nieba bliżej, coraz bliżej
Siadł na śnieżnej skały szczyt!
Leciał, leciał orzeł siry
Po nad bory, skały, rzeki,
Nad wsie miasta, nad fal wiry,
W lot swobodny, w lot daleki…
Wśród błękitów sam żeglował,
Krzykiem witał słońca świt,
[319]
Tęskne skrzydła rozkrzyżował,
Siadł na suchy dębu szczyt –
Leciał, szumiał orzeł siry,
Po nad grody, świat szeroki,
Jak nasienie pieśni z liry,
Tęskniąc w jasne zórz obłoki...
Aż na krzyżu siadł nad drogą,
Wzruszon [1] patrzał na skał szczyt,
Czuł, co orły uczuć mogą,
Gdy miał błysnąć słońca świt!...
Ha! w krzyk dziki pierś wrzasła
I uderzył w lot skrzydłami,
A pobytem swego hasła
Jął się wzbijać nad górami...
Szumiał – chyżej – coraz chyżej,
Witaj, witaj, orle życie!
Coraz wyżej – coraz wyżej –
Aż rozpłynął się w błękicie!...