Orzeł biały (Goszczyński, 1874)

<<< Dane tekstu >>>
Autor Seweryn Goszczyński
Tytuł Orzeł biały
Pochodzenie Lutnia. Piosennik polski. Zbiór trzeci
Wydawca F. A. Brockhaus
Data wyd. 1874
Miejsce wyd. Lipsk
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
ORZEŁ BIAŁY.
(Powieść.)

Z łona Chrobatów ziemicy
Urodził się na Krywaniu,
Piękny Orzeł w chmur posłaniu:
Oczy wziął od błyskawicy.
Szpony nasadził gromami,
Skrzydła opatrzył wiatrami,
A pióra potrząsł krępaku śniegami:

A kiedy zleciał ze skały,
Bujał od Dniepru do Sali,
Na całej ziemi wołali,
«Co za ptak ten Orzeł biały!
Jak polotnem skrzydłem toczy,
Jaki w piórach blask uroczy,
To drugie słońce w podniebia przeźroczy.

Wszystko się przed nim spłaszczyło,
Król zgarbaciał w pagórki,
Bracia Orły, jak przepiórki,
Padły przed jego szpon siłą —
A gdy spocząwszy na ziemi,
Strzepnął skrzydły dorosłemi,
Dwa wielkie morza plusnęły pod niemi.


Wtedy rozkochana chwała,
Od Dunaju aż do Oki,
Z tysiącznych ofiar posoki,
Ucztę jemu zgotowała,
Tak obfitej, tak wspaniałej:
Żadne ptaki nie zaznały,
Ale się upił dzielny Orzeł biały!

Upił się dzielny i zdrzymał;
Przypadli bracia nieczyści,
Pełni zemsty — dla zawiści,
Że im dotąd przodek trzymał.
A uchwyciwszy się chwili,
Spólną zdradą uderzyli,
I drzymiącego z gniazda wyrzucili.

«Biada tobie, ptaku świetny!
Pośród nieprawnego rodu!»
Zawołał Orzeł zachodu,
W klęskach przyjaciel szlachetny:
«Zostaw na czas nędzna zgraję,
Obleć ze mną cudze kraje,
Aż sił nabierzesz, których ci nie staje!»

Lecieli więc jak świat duży,
Wiele razem oblecieli,

Wiele razem przygód mieli,
W tem wśród tryumfów podróży:
Błysnął strzał zdradnie puszczony,
Brat zachodu padł skrwawiony,
A biały Orzeł został bez obrony.

Wtedy to bękart dwógłowy,
Co zbrodniami i rozbojem,
Pysznił się w gnieździe nie swojem,
Przemówił chytremi słowy:
«Bracia zakończmy te wojnę,
Pora stulić szpony zbrojne,
Na moich piersiach masz gniazdo spokojne.

Zaufał słowom czarnego,
Spoczął na łonie nieczystem,
I mieszkał w gnieździe ojczystem,
Jak lichy przybysz z obcego,
Póki u serca sąsiada,
Dziś już mędrszy nie wybada,
Że cios ostatni gotuje mu zdrada.

Wstrząsł się i przysiągł bękarta,
Przykładną pognębić karą,
«Stój, pomyślał, stój poczwaro!
Choć byś miał pazury czarta —

A w brzuchu piekła otchłanie,
Połknąć mię nie będziesz w stanie.»
Jeszcze więc jedno ostatnie spotkanie.

I jak siedział tak w pierś brudną,
Pioruńcze szpony zagrążył,
Nim się potwór pojąć zdążył,
Już mu było walczyć trudno;
Już pierś rozdarta szeroko,
Opluskała go posoką —
Jak się to skończy? wiedzą tam wysoko! —

Seweryn Goszczyński
z 1832.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Seweryn Goszczyński.