[75]59.
Północ już była, gdy się zjawiła nad bliską doliną jasna łuna; którą zoczywszy i zobaczywszy krzyknął mocno Wojtek na Szymona: Szymonie kochany, znak to nie widziany, że całe niebo czerwone! Na braci zawołaj niechaj wstawają. Kuba i Mikołaj niech wypędzają, barany i capy, owce, kozły, skapy zamknione.
Na te wołania z smacznego spania, porwał się Stach z Grześkiem i spadł z broga; Maciek truchleje, od strachu mdleje, woła: [76]uciekajcie, ach dla Boga! Grześko żebro złamał, Stach na nogę chromał, bo ją w kolanie wywichnął. Oj, oj, oj, dla Boga! Pawełek woła uciekajcie prędko, gore stodoła pogorzały szopy i pszenice snopy, jam zginął.
Leżąc w stodole, patrząc na pole, ujrzał Bartosz stary anioły, które wdzięcznymi głosami swymi, okrzyknęli ziemskie padoły: Na niebie niech chwała, Bogu będzie trwała, a ludziom pokój na ziemi! Pasterze wstawajcie, witajcie Pana, pokłon Mu oddajcie wziąwszy barana, skoczno Mu zagrajcie, głosy zaśpiewajcie, wdzięcznymi.
Więc ich tamuje i perswaduje, Bartosz jako stary w te słowa: Czego krzyczycie, gwałty czynicie, nie gore, lecz to jest rzecz nowa: Bóg się na świat rodzi, witać Go się godzi, pójdźmyż do Niego z darami. Weź Kuba indyka, ty Wojtek cielę, a ją Mu łóżeczko z puchu uścielę, Grześko zagra w dudki, by skakał Malutki wraz z nami.
Bieżąc więc w skoki, nabrawszy w troki jabłek, obwarzanków i gruszek, miodu przaśnego, masła młodego, mleka i śmietany [77]dzbanuszek, kurcząt młodych czworo, kur starych sześcioro, przytem jaj świeżych dwie kopy, dwie kozy dla mleka i jagniąteczko, indyka, kapłona i cieląteczko, idąc wygrywają, szczęśliwie stawają u szopy.
Stojąc pod ścianą, powyjmowano, co z sobą przynieśli dla Pana. Dał Wojtek cielę, Stach jaj kobielę, Mikołaj i Szymon barana, Grześko obwarzanki, Kuba dzban śmietanki, przytem jaj świeżych dwie kopy. Klęknąwszy z darami serca oddali, stanąwszy parami na dudkach grali, potem się skłonili, do domu wrócili wesoło.