Pamiętnik chłopca/Dobre postanowienie
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Pamiętnik chłopca |
Podtytuł | Książka dla dzieci |
Wydawca | Księgarnia Teodora Paprockiego i Spółki |
Data wyd. | 1890 |
Druk | Emil Skiwski |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Maria Obrąpalska |
Tytuł orygin. | Cuore |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały luty Cały tekst |
Indeks stron |
Medal, dany Prekossiemu, sprawił mi pewien wyrzut sumienia, — mnie, com dotąd ani razu jeszcze medalu nie dostał. Od pewnego czasu niedobrze się uczę i jestem niezadowolony z siebie, a i nauczyciel, i mój ojciec i mama są również niezadowoleni. Już nawet i zabawa nie sprawia mi téj przyjemności, co dawniéj; kiedym pracował z ochotą, to po nauce, porwawszy się od stolika, biegłem do zabawy z taką radością, jak gdybym co najmniej od miesiąca się nie bawił. Nawet i do stołu z rodzicami, braciszkiem i siostrą nie zasiadam już z tem zadowoleniem, co dawniéj. Coś, jakby ciężar, leży mi ciągle na sercu, a głos wewnętrzny ustawicznie powtarza: „niedobrze, niedobrze.” Wieczorem widzę tylu chłopców, powracających z roboty i przechodzących po placu wśród gromadek robotników; wszyscy znużeni, lecz weseli, przyśpieszają kroku, pragnąc niecierpliwie czemprędzej znaleźć się w domu i zasiąść do stołu; rozmawiają głośno, śmieją się, klepią się po ramionach rękami czarnemi od węgla, lub białemi od wapna; i myślę sobie, że pracowali od wschodu słońca do téj pory, a z nimi i ci inni, jeszcze mniejsi, którzy przez dzień cały byli na wierzchołkach dachów, przed piecami kuźnic, wśród maszyn, i w wodzie, i pod ziemią, za jedyny posiłek mając nieco chleba; i wstyd mnie ogarnia, mnie, com przez ten czas cały zaledwie jakie cztery stronice niechętnie zapisał. I jestem z siebie niezadowolony bardzo, o, bardzo! Widzę dobrze, iż ojciec niewesół i chciałby mi powiedziéć, że ja go zasmucam, ale żałuje mnie, jeszcze się ociąga, jeszcze wyczekuje, — drogi mój ojciec, który tak wiele pracuje! Wszystko tu jego, wszystko to, co widzę dokoła siebie w domu, wszystko, czego się dotknę, wszystko, w co się ubieram, czém się żywię, co mnie uczy, co bawi, wszystko to owoc jego pracy, — a ja nie pracuję; wszystko kosztowało go wiele myślenia, znoju, ofiar, przykrości i trudu, a ja się trudu boję! Ach, nie, to niesprawiedliwość zbyt wielka i to zabardzo mnie trapi. Chcę zacząć poprawę od dzisiaj, chcę zabrać się do nauki, jak Stardi, z zaciśniętemi zębami i pięściami, oddać się jéj ze wszystkich sił mojéj woli i mego serca; chcę przezwyciężać sen wieczorem, zrywać się szybko z łóżka z rana, mózg sobie wytężać bez przerwy, odpędzać lenistwo bez litości, pracować, cierpiéć nawet, choćby zachorować, byle raz już skończyć wlec takie życie nudne, opieszałe, które i mnie poniża i innych zasmuca. Śmiało więc do pracy! Do pracy z całych sił, z całéj duszy! Do pracy, która uczyni mi wypoczynek słodkim, zabawy miłemi, obiad wesołym, — do pracy, która mi wróci dobry uśmiech mego nauczyciela i błogosławiony pocałunek mego ojca.