Pamiętnik chłopca/Pogrzeb Wiktora Emanuela
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Pamiętnik chłopca |
Podtytuł | Książka dla dzieci |
Wydawca | Księgarnia Teodora Paprockiego i Spółki |
Data wyd. | 1890 |
Druk | Emil Skiwski |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Maria Obrąpalska |
Tytuł orygin. | Cuore |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały styczeń Cały tekst |
Indeks stron |
Dziś o drugiéj, zaledwieśmy przyszli do szkoły, nauczyciel zawołał do siebie Derossiego, który stanął obok stolika, naprzeciwko nas, i pięknie, płynnie, donośnie, podnosząc stopniowo głos dźwięczny, tak mówić zaczął:
— Cztery lata temu, w tym samym dniu. o tej samej godzinie, przybywał przed Panteon w Rzymie wóz żałobny ze zwłokami Wiktora Emanuela II, pierwszego króla Italii, zmarłego po dwudziestu dziewięciu latach panowania, podczas którego wielka italska ojczyzna, podzielona na siedem państw i uciskana przez cudzoziemców i tyranów, złączyła się w państwo jedno, niepodległe i wolne, — po dwudziestu dziewięciu latach panowania, które uczynił sławném i dobroczynném przez męztwo, przez prawość, przez odwagę w niebezpieczeństwach, przez roztropność w tryumfach, przez stałość w nieszczęściach. Przybywał wóz żałobny, pokryty wieńcami, przeciągnąwszy przez Rzym pod deszczem kwiatów, wśród ciszy niezliczonego, rozżalonego ludu, który napłynął ze wszystkich stron Italii, poprzedzany przez cały legion generałów, tłum ministrów i książąt, mając za sobą orszak starych, rannych w boju wiarusów, cały las chorągwi, całą rzeszę przedstawicieli trzystu miast naszych, otoczony wszystkiém tém, co jest wyrazem potęgi i chwały narodu; przybywał do Panteonu, do tej wspaniałéj świątyni, gdzie czekał nań grób. W téj chwili dwunastu kirysyerów zdejmowało trumnę z żałobnego wozu. W téj chwili Italia słała ostatnie pożegnanie swemu zmarłemu królowi, swemu staremu królowi, który ją tak kochał, — ostatnie pożegnanie swemu żołnierzowi, swemu ojcu, owym dwudziestu dziewięciu latom błogosławionym, najbardziéj szczęśliwym w jéj dziejach. Była to chwila wielka i uroczysta. Serca wszystkich drżały, oczy wszystkich, dusze wszystkich były tam, pomiędzy trumną a okrytemi żałobą chorągwiami osiemdziesięciu pułków wojska Italii, niesionemi przez osiemdziesięciu oficerów, uszykowanych w szeregi po obu stronach drzwi Panteonu; bo sama Italia była tam, w tych osiemdziesięciu znakach, które przypominały tysiące poległych, i krwi potoki, i nasze najświętsze chluby, i nasze najwznioślejsze ofiary i nasze największe boleści. Trumna, niesiona przez kirysyerów, przeszła, a wówczas pochyliły się wszystkie razem, na znak pożegnania, chorągwie nowych pułków, chorągwie stare, podarte, które pamiętały Goito, Pastrengo, Santa-Lucię, Nawarę, Krym, Palestro, San-Martino, Castelfidardo; osiemdziesiąt kwef czarnych padło, sto medalów uderzyło o trumnę, a ten stuk donośny i dźwięczny, który wszystkimi wstrząsnął do głębi, był jakby brzmienie tysięcy głosów ludzkich, powtarzających razem: „Żegnaj, dobry królu, waleczny królu, szlachetny królu. Żyć będziesz w sercu twego ludu dopóty, dopóki słońce będzie świecić nad Italią.“ Potém chorągwie podniosły się wspaniale ku niebu, a król Wiktor Emanuel wstąpił do nieśmiertelnej chwały grobu.