Pamiętnik chłopca/Piękny widok

<<< Dane tekstu >>>
Autor Edmund de Amicis
Tytuł Pamiętnik chłopca
Podtytuł Książka dla dzieci
Wydawca Księgarnia Teodora Paprockiego i Spółki
Data wyd. 1890
Druk Emil Skiwski
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Maria Obrąpalska
Tytuł orygin. Cuore
Źródło Skany na Commons
Inne Cały styczeń
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
PIĘKNY WIDOK.
12, czwartek.

Oto dla mnie jeden z najpiękniejszych czwartków w tym roku. O samej drugiej przyszli do nas Derossi, Koretti i Nelli garbusek; Prekossiego ojciec nie puścił. Derossi i Koretti, wchodząc, śmieli się jeszcze, gdyż, jak mówili, spotkali na ulicy Krossiego, syna przekupki jarzyn — tego, co ma rękę uschniętą i rude włosy, — niósł on na sprzedaż olbrzymią głowę kapusty, a za sold, otrzymany ze sprzedaży kapusty, miał następnie kupić sobie pióro; i był uradowany nad wyraz, gdyż jego ojciec pisał z Ameryki, żeby go lada dzień czekali. Ach! jakież to miłe były te dwie godziny, które spędziłem razem z towarzyszami! Derossi i Koretti są to dwaj najweselsi chłopcy z całej klasy; ojcu memu niezmiernie się podobali. Koretti był ubrany, jak zawsze — w swoją kurtkę czekoladową i czapeczkę z kociej skóry. Dziwny, naprawdę, to chłopiec: nie usiedzi ani chwili spokojnie, żywy jak ogień, ciągleby coś robił, kładł, przekładał, przewracał, majstrował. Dziś już wyładował był, nosząc na plecach, co najmniéj jakie pół fury drzewa, a jednak cwałował po wszystkich pokojach, wszystkiemu się przyglądając i mówiąc bez ustanku; lekki i zwinny jak wiewiórka, a zapędziwszy się aż do kuchni, zapytał kucharkę, ile téż płaci za pud drzewa, bo jego ojciec sprzedaje po tyle a tyle. Mówi ciągle o swoim ojcu, a zwłaszcza o tém, jak był żołnierzem w 49-tym pułku, w bitwie pod Custozą, gdzie się znajdował w czworoboku księcia Humberta; a jaki ma miły, szlachetny układ! To nic nie stanowi, że się wśród wiązek drzewa i chróstu urodził, — szlachetność ma w sercu i we krwi, jak powiada mój ojciec. I Derossi bardzo nas zabawił: umie on geografię jak jaki nauczyciel; zamykał oczy i mówił: „Oto widzę całą Italię: Apeniny, które się ciągną aż do morza Jońskiego, — rzeki, które płyną w tę i tamtą stronę, — białe miasta, zatoki niebieskie, wyspy zielone;” i nazwy wymieniał dokładnie, po kolei, szybko, jakby je czytał na karcie; a kiedy tak stał z głową podniesioną, całą w jasnych kędziorach, z zamkniętemi oczami, w niebieskiém ubraniu ze złocistemi guzikami, wysmukły i piękny jak posąg, wszyscy patrzyli nań z podziwem, z lubością. W ciągu godziny wyuczył się na pamięć niemal trzech stronic, które miał opowiedzieć nazajutrz na pamiątkę rocznicy pogrzebu Wiktora Emanuela. I Nelli również patrzył nań z zachwytem, mnąc w ręku brzeg swego czarnego fartucha i uśmiechając się swemi jasnemi, smutnemi oczami. Wielką przyjemność sprawił mi ów widok, — pozostało mi po nim coś niby odbłysk jakiś w sercu i głowie. A i to również był widok piękny, kiedy, odchodząc, dwaj silni i wielcy wzięli biednego Nellego pomiędzy siebie i, zrobiwszy mu jakby siedzenie z swoich rąk splecionych i kazawszy mu objąć ich mocno za szyje, ponieśli go, mówiąc, iż go dopiero przed jego mieszkaniem na nogi postawią; a Nelli tak się śmiał wesoło, serdecznie, jakem go jeszcze nigdy śmiejącego się dotąd nie słyszał. Wróciwszy do jadalnego pokoju, spostrzegłem, iż ze ściany znikł obraz, przedstawiający Rigoletta, garbatego błazna. Zdjął go mój ojciec, aby nie zobaczył go Nelli.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Edmondo De Amicis i tłumacza: Maria Obrąpalska.