Pamiętnik dr S. Skopińskiej/I sekretarka samego pana ministra
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Pamiętnik |
Pochodzenie | Pamiętniki lekarzy |
Wydawca | Wydawnictwo Zakładu Ubezpieczeń Społecznych |
Data wyd. | 1939 |
Druk | Drukarnia Gospodarcza Władysław Nowakowski i S-ka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały pamiętnik Cały zbiór |
Indeks stron |
Władza uderza ludziom do głowy. Szczególnie, zdaje się, kobiety są predestynowane do tego rodzaju zamroczeń. Pewnego razu przed szóstą wieczorem, na 15 minut przed końcem przyjęć, robi się nagle krzyk i hałas w korytarzu. Sześć osób czekających w pokoju protestuje, że ktoś chce do mnie wejść bez kolejki. Nie mogę ordynować, więc wychodzę na korytarz. Zastaję tam panią w starszym wieku, która przedstawia mi się, ale bynajmniej nie z nazwiska.
— Jestem sekretarką ministra X. Skierowałam tu do leczenia moją służącą.
Rozumiem, że pani ta widocznie chce, abym zwróciła specjalną uwagę na jej służącą.
— Gdzie jest ta dziewczyna? — pytam.
— Ja ją tu zaraz przyślę.
Myślę sobie niedługo szósta, koniec przyjęć, a ona ma zamiar dopiero przysłać służącą. Milczę jednak, bo nauczono mnie milczenia wobec wysokiej władzy. I dobrze zrobiłam. Sekretarka ministra, o dzięki niebiosom! mieszkała nie w moim rejonie. Widocznie się jakoś w porę zorientowała i posłała swoją służącą do właściwego lekarza. Moi koledzy mieli z panią sekretarką ciągłe kłopoty, ale ponieważ znam te sprawy tylko ze słyszenia, więc nie będę o nich pisać.