Panna Maliczewska (Zapolska, 1912)/Akt III/Scena I

<<< Dane tekstu >>>
Autor Gabriela Zapolska
Tytuł Panna Maliczewska
Podtytuł Sztuka w 3 aktach
Wydawca Tow. Akc. S. Orgelbranda S-ów
Data wyd. 1912
Druk Tow. Akc. S. Orgelbranda S-ów
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały Akt III
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Artykuł w Wikipedii Artykuł w Wikipedii
SCENA I.
STEFKA — MICHASIOWA.
MICHASIOWA (kręci się po pokoju).

Dałaby Stefka trochę pieniędzy.

STEFKA (w matince niebieskiej batystowej i krótkiej wełnianej szarej spódnicy).

Nie mam.

MICHASIOWA.

Stale?

STEFKA.

Tak. A jak ci źle — to se idź.

MICHASIOWA.
Pewnie że mi źle — jakbym u obcych służyła to miałabym zasługi...
(dzwonek — Michasiowa idzie do drzwi).
MICHASIOWA.

Może on...

STEFKA.

Ale! on tylko wieczorem, cichcem lezie...

MICHASIOWA.

Ale — był już we dnie dwa razy.

STEFKA.

No — kto tam?

(Michasiowa uchyla drzwi — posłaniec oddaje bukiet i list).
STEFKA.

To pewnie od małego. Nie chcę!... oddaj!

MICHASIOWA.

Kiedy już posłaniec poszedł.

STEFKA.

Powiedziałam ci żebyś nie przyjmowała nic od tego smarkacza...

MICHASIOWA.

Ta czemu? ta wziąść można.

STEFKA.

Nie chcę! Pewnie tam w kuchni znów drzwi otwarte.

MICHASIOWA.

Zamknięte! Trzeba zobaczyć co on pisze.

STEFKA.
Naturalnie. Ani myślę.
MICHASIOWA.

To ja przeczytam!

(siada przy stole i czyta list Fila).

Perłami skuję twe śmigłe ręce
Na nie rozsypię twych włosów złoto
Więzami ducha...

(wzdycha).

Ładnie pisze tylko trudno czytać.

STEFKA.

Ciekawe komu on to znów ukradł?

MICHASIOWA.

Ta co miał ukraść? Przecie niema przy liście nic jeno kwiaty.

STEFKA.

Po co mi to zielsko?

MICHASIOWA.

To niech mu Stefka powie, żeby zamiast kwiatów przysyłał kolonialne towary... To będzie wydatniejsze.

STEFKA.

Głupiaś.

MICHASIOWA.

Co — głupiaś... to jeden pieniądz.

(zaczyna czytać).

Perłami skuję twe śmigłe ręce...

STEFKA.
A to piła...
MICHASIOWA.

Albo żeby mi pensyę zapłacił...

STEFKA.

Ty mi się nie waż mówić o tem — ani jemu ani staremu...

MICHASIOWA.

Pewnie. Jakbym się prezentowała za siostrę, to niewypadałoby mówić — ale tak za sługę, to co, że się upominam o swoje!

STEFKA.

Ja ci zapłacę.

MICHASIOWA.

Na święty Jury — jak będą w niebie dziury. Mogłaby też Stefka lepiej Panu powiedzieć, że ja siostra, to by się wstydził i zapłacił.

STEFKA.

Niech cię Bóg broni! on mi to przecież wyraźnie zapowiedział, żebym mu nigdy o familii nic nie wspominała. Ja ci to zaraz postawiłam za warunek. Jak chcesz być u mnie dobrze. Ale — jak sługa... Zgodziłaś się. Więc — keine gadanie być nie może.

MICHASIOWA (ponuro).

Bo ja myślałam że się tu będzie przelewać.

STEFKA.

O to to!... tędy go wiedli.

(dzwonek).
Któż tam?
Michasiowa idzie do drzwi.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Gabriela Zapolska.