[173]LXVI.
Panna Wtrącalska.
Jeśli ciekawość, jak wam powiada
Znane od wszystkich ludzi przysłowie,
Niby najbrzydsza na świecie wada,
Pierwszym się stopniem do piekła zowie,
To ja wam dodam dziateczki jeszcze,
Że i wtrącanie się w cudze sprawy
W liczbę nałogów brzydkich pomieszczę.
Była w Warszawie dziewczynka mała;
Kto ona? może mnie kto zagadnie,
Ale nie powiem wam jak się zwała,
Bo robić plotki bardzo nie ładnie.
Otóż ta panna rzeknę w sekrecie
Miała ten zwyczaj (słuchajcie proszę)
Że do każdziutkiéj rzeczy na świecie
Musiała wtrącić swoje trzy grosze.
Gdy w domu zajdzie jaki wypadek,
Przybędą goście, zmienią nauki,
A Mama każe spóźnić obiadek,
Już ona swoje wyprawia sztuki:
Wkręci co, zmyśli, doda połowę,
Wciąż wyjeżdżając z swemi radami,
Tak że służący zachodzą w głowę
I co im robić nie wiedzą sami...
Słowem kucharka, stróż, lokaj, chłopak,
Ciągle wzywani nie wiedząc na co,
Do tego stopnia spraw wątek tracą,
Iż rzecz najprostsza idzie na opak.
[174]
Każdy na drugich winę swą składa,
Ten źle wykona, ów niezrozumié...
Brzydko, wszak prawda? o, taka wada
Najlepsze nawet przymioty tłumi.
A ona jednak zawsze i wszędzie
Niepomna mądréj Ojca przestrogi,
Ni rad zbawiennych Mateczki drogiéj,
Wciąż niepoprawna trwa w swoim błędzie.
I cóż się stało? Oto że wszyscy
Starzy i młodzi, duzi i mali,
Obcy i swoi, dalsi i blizcy
Panną Wtrącalską odtąd ją zwali.