[191]LXXIX.
Piękne ubranie.
Pewnego razu Staś na wiązanie
Właśnie gdy skończył rok trzeci,
Dostał od Matki śliczne ubranie,
A jakie! słuchajcie dzieci:
Była to bluzka niebieska w kraty,
Buciki zgrabne i nowe,
I kapelusik z piórkiem kosmaty,
Który wnet włożył na głowę.
Idzie na spacer, a wtém spotyka
W alei parku cienistéj,
Starszego o lat kilka chłopczyka
W bluzce płóciennéj choć czystéj.
[192]
„Pfe, jaka bluza, rzecz to jest smutna,
Rzecze skrzywiwszy twarz swoją,
Nosić na sobie ubranie z płótna,
Gdy inni pięknie się stroją!”
„Prawda, piękniejszém jest twe ubranie,”
Zawoła chłopiec, „niż moje,
Lecz czyś paniczu pracował na nie,
Czy znasz czém biedy, czém znoje?
Tyś strojny darem, jam odzian pracą,
Która mnie wzmaga i żywi,
Więc pytam: biadać zda-li się na co
Nad temi co są szczęśliwi?
Dar Ojca, Matki, sercu jest drogi,
Lecz się nim chlubić nie godzi,
Dar własnéj pracy choćby ubogi
Szlachetną dumę w nas rodzi.”