Pieśń o nowej drodze życia
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Pieśń o nowej drodze życia |
Pochodzenie | Święci poeci. Pieśni mistycznej miłości |
Wydawca | Księgarnia Wł. Bełzy |
Data wyd. | 1877 |
Druk | I. Związkowa Drukarnia we Lwowie |
Miejsce wyd. | Lwów |
Tłumacz | Lucjan Siemieński |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
Posłuchajcie! oto nowy
Bzik zajechał mi do głowy.
Umrzeć, umrzeć chęć mię zbiera
Bo źle żyłem jak przechera,
Roskosz świata chcę porzucić
I na prostą drogę wrócić.
Czym ja człowiek? wraz pokażę:
Sam się zaprę i ukarzę;
Krzyż na plecy włożę sobie
I szaleństwo głośne zrobię.
A szaleństwa rodzaj taki:
Że pójdę między prostaki;
I gdy z niemi czas pobędę
Świętej głupoty nabędę.
Ty wiesz Panie czego pragnę,
Że do świata się nie nagnę,
Jeślim trwał w nim, to dlatego
Żem chciał wyjść na uczonego.
Metafizyk — ja wyświécę
Teologii tajemnicę,
Dojdę jaka wiedzie droga
Przez sfer tyle aż do Boga...
Święta Trójca w jaki sposób
Jest jedna, a nie z trzech osób,
Jak słowo w Maryę wstąpiło
I ród ludzki odkupiło!...
Nauka boska to cnota —
Tygiel do czyszczenia złota,
Lecz gdy w sofizm się zacieka,
Niejednemu wbije ćwieka.
Posłuchajcie co ja myślę,
Niby chory na umyśle:
Chcę dziwaka przyjąć postać
By zupełnym głupcem zostać.
Sylogizmy precz odemnie
I wy kłamiące nikczemnie
Sofizmy, problemy twarde,
Wnioski pajęcze a harde;
Krzyczcie sobie co pierś zniesie
Platonie i Sokratesie:
Dowód z dowodem szermierzy
I w kałuży każdy leży.
Umysł prosty i bez plamy
Sam się wzbije w niebios bramy,
Bez pomocy ich mądrości
Do stóp boskiej Wszechmocności.
Wam zostawiam księgi stare
Którem miłował nad miarę;
Cycerona nawet niechcę
Choć słów dźwiękiem uszy łechce.
Wam zostawiam, śpiewki, lutnie,
Białoszyjki, co okrutnie
Ócz strzałkami serce bodą,
Oczarują, w końcu zwiodą.
Wam zostawiam te fioryny
I dukaty i karliny,
Genueńskie też talary
I podobne im towary.
Chcę się dać na twarde próby
W zakonne oddam się kluby,
A okaże próba ducha
Czym ja spiż czy cyna krucha —
Na bój walny się gotuję
Trud, trud krwawy przewiduję,
Chryste użycz Twego męstwa
A pewny będę zwycięstwa!
Krzyż ukocham ogniem świętym,
Już się czuję ogarniętym,
I pokornie proszę o to
By mnie natchnął swą prostotą.
Rozmyślaniem karmiąc duszę
Tryumf świata jej wymuszę
Niech wesoła to, stęskniona,
Wciąż w słodyczach serca kona.
Czy obrawszy taką drogę
Po niej do raju dojść, mogę
Gdzie anielskich chórów pienie
Głosi Pańskie uwielbienie?
Panie daj znak woli Swojej
A duch mój się uspokoi,
Gdy pójdzie na twe skinienie
Bądź dasz piekło, bądź zbawienie.