[332]
II.
PIEŚŃ O PANI, CO ZABIŁA PANA.
Z MOTYWÓW LUDOWYCH.
Stała się nam nowina,
Wiatrami zdala przywiana;
Na zamku, na rycerskim,
Pani zabiła pana.
Zabiła go w noc ciemną,
Rutę posiała na grobie:
Żal-ci nam będzie, mój kwiecie,
I mnie żal będzie i tobie.
Chrobrego pojęłam męża,
Hyry szły o nim po ziemi:
Dziś on pogrzebion w dole,
Ja płaczę łzami rzewnemi.
Rutę zasiewam zieloną,
Ruta mu z łona wyrasta:
Wyjdź z mieczem mściwym w ręku,
Na miecz twój czeka niewiasta.
Nie widzę już twych oczu,
Do warg się twoich nie tulę —
[333]
O jakeś mi promieniał,
W żelazną odzian koszulę!
O jakiś rósł mi w niebiosy
W obłyskach rycernej chwały,
Siedzący na siwym koniu,
Gdy rogi wojenne grzmiały.
Gaszek mi siedzi przy boku — —
Przecz twarde serce twoje?
Żonę-ś samotną zostawił,
Na szumne ruszyłeś boje!
Po dworca zmilkłych komnatach
W żalnej się błąkam tęsknocie —
Łożnicze zgubiłam klucze,
Myślę o twoim powrocie.
Gaszek przy boku mi siedzi —
Odejdź zdradzieckie pacholę:
Chrobrego pojęłam męża,
W krwawe wyruszył pole.
Na siwym wyruszył koniu,
Złote tętniły podkowy;
Rycerną okryj się chwałą,
Powracaj do dom zdrowy!
W dostojnym powrócił blasku,
Hyr przed nim szedł rozgłośnie —
Dziś go ukryłam w grobie,
Ruta dziś na nim rośnie.
Niedarmom cię posiała —
Rośnij-że, ruto zielona!
Czemuś wyruszył w boje?
Czemu samotna twa żona?
[334]
Rośnij-że, ruto zielona — — —
Zali to tętent na moście?...
Idź, dziewko, spojrzyj z wieży,
Jacyś k’nam jadą goście.
Hej! jadą zbrojno i strojno,
Pochmurną widzę kurzawę —
Duszna spiekota na ziemi,
Słońce zapada krwawe.
Hej! strojno jadą i zbrojno,
Aż mi się mąci w głowie,
Tak lśnią się na karych koniach
Ci nieboszczyka bratowie.
Szabelki im pobłyskują,
Czerwone pod nimi siodła —
A witaj-że nam, bratowa,
Wielka nas tęskność wiodła...
Nadeszła ku nam nowina,
Wiatrami zdala przywiana;
Na zamku, na rycerskim,
Pani zabiła pana.
Przecz ci pobladło tak liczko,
Fartuszek twój skrwawiony:
Brata chcieliśmy przywitać,
Z obcej jadący strony.
Na karych jadący rumakach,
Przytępiliśmy ostrogi —
Tak spieszno było nam k’tobie;
Gdzie mąż twój, gdzie brat nasz drogi?
Krople spływają po siodłach,
Pot się na grzywach pieni,
[335]
Duszna spiekota śród pola,
Do chłodnej wiedź nas sieni.
Słońce zachodzi krwawo,
Niebo zorzami płonie,
Rutę siewałaś na grobie,
Zmęczone drżą ci dłonie.
Witaj nam, witaj, bratowa!
Z radości padasz wielkiéj:
Kity nam lśnią się na hełmach,
Przy boku błyszczą szabelki!
Pragniemy uścisnąć brata —
Gdzie mąż twój, gdzie brat nasz luby?
Sto wroga o ziem powalił,
Z stu hełmów zerwał czuby.
Rycerną się okrył chwałą,
Świat ją na wieki przechowa:
Szczęśliwsza gdzież jest żona?
Szczęśliwa witaj bratowa!
Do chłodnej wiedź nas sieni,
Mężowską otwórz łożnicę,
Skrwawiony twój fartuszek,
Pobladło twoje lice...
Ani mi lice pobladło,
Ani mój fartuch skrwawiony — —
Ruta na grobie rośnie — —
Małżonek odbiegł żony...
Nie wrócił z wojennej wrzawy,
W żalu samotna ginę —
Słyszałam, że w obcych krajach
Wesołą ma godzinę.
[336]
Ruta na grobie mi rośnie,
Po serce mi rośnie, o dziwy!
Z gamratką czas ci ubiega,
O drogi mężu zdradliwy!...
Zamilkły o nim hyry,
Zgasła rycerna chwała,
Zdradzona tylko żona
W niezgasłym smutku została.
Chwyć konie za uździenice,
Staw je, pachole, przy żłobie — — —
Witajcie, mili bratowie — —
Ruta wyrasta na grobie...
Na oścież bramy otwarte —
Witajcie, bratowie mili:
Dawnom już, dawno nie żyła
W takiej radosnej chwili.
Przynieście złote puhary,
Miodu rozlejcie strugi —
Czekałam na ucztowanie,
Czekałam czas tak długi!
Siądźcie przy krągłym stole —
O jak wam błyszczą szabelki!
Kity się chwieją na hełmach,
Ginę z radości wielkiéj!
Duszno w dziedzińcu i parno —
Słońce zapada krwawe —
Zwycięstwo bije wam z oczu,
Na czole widać sławę...
Siądźcie w dębowej sali,
Ochłodźcie spiekłe usta;
[337]
Rumieniec na nich zakwitnie,
Odświeży je radość pusta.
Trąćcie się ze mną kielichem —
Gdzie jesteś, mężu zdradliwy?
Ruta na grobie rośnie,
Po serce mi rośnie, o dziwy!...
|