Pieśni Petrarki/Canzona XXVI

<<< Dane tekstu >>>
Autor Francesco Petrarca
Tytuł Pieśni Petrarki
Wydawca nakładem tłumacza
Data wyd. 1881
Druk Józef Sikorski
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Felicjan Faleński
Źródło Skany na commons
Indeks stron
Canzona XXVI.

Od źródeł życia, nieraz w świat szeroki
Bywało w lądy gdzieś zamorskie gonię,
By prześladowczych znaleźć gwiazd odmianę —
Jednak — o dziwne tkliwych żądz uroki! —
Zawszem w to błogie wracać chciał ustronie,
Gdziem znał: że w domu mych nadziei stanę...
Lecz dziś! niestety! daję za wygrane —
Gdyż w głębi mego rozdartego łona,
Już mi nadzieja żadna się nie święci.
A nie straciłem pamięci,
Tak, że choć dusza żądzą jest karmiona,
To niemniej wiecznym nienasytem kona.

Jak rumak, gdy mu zbrakło jadła w drodze,
Rad nie rad krok swój zwalnia od południa.
Choć zwykł dnie całe biedź aż po wieczory —
Tak strudzonemu gdy mi wzięła srodze
Mej duszy pokarm ta, co świat wyludnia.
Ustałem nędzny! — i od owej pory,
Duch mój nadziei wszelkiej głodem chory,
Życie w pogardzie ma, choć śmierć go trwoży —
I w niepewnościach swych, jak mgła na wietrze,
Który ją tchem w niwecz zetrze,
Chciałby się w nicość rozwiać gdzie w bezdroży —
Byle się prędzej spełnił wyrok Boży!

Nigdym nie cenił życia, tylko tyle —
(Miłość mi świadkiem, co zna żądz mych tajnie)

Ile mu Laura błogą dniała zorzą!
Dziś, gdy się budząc niebu, śpi w mogile.
O! gdyby można, pragnę nadzwyczajnie
Iść jej śladami w tę jej drogę Bożą!
Lecz cóż? wspomnienia tak mię dziwne trwożą,
Jakich człek sobie nigdy nie przebaczy —
Bo gdym w jej, pomnę, patrzał lica blade,
Spóźnioną słyszałem radę:
Że niźli bez niej długo mrzeć z rozpaczy,
Chwilę mi przed nią umrzeć było raczej!

Tak jest. W tych oczach, w których sercem całem
Gościć niepłonną śmiałem mieć nadzieję,
Póki w nich dniały blaski życia hoże,
Litości sprawą, z po załez, czytałem
Niedoszłe szczęścia chybionego dzieje:
— Niestety! Więcże prawda to? Więc może
Czasby mi było umrzeć w owej porze? —
O! tak. Nie cały zmarłbym wtedy przecię —
Z Laurą część lepszą zostawiając ze mnie...
Dziś — mieć otuchę daremnie —
Gdy prochu bryła dobro moje gniecie,
A ja drżąc z bólu, idę sam po świecie!

Gdybym mógł w on czas całą moją wolę
Przeczuciu oddać, które dziś mi tyle
Wyrzutów czyniąc, żyć wśród cierpień życzy —
Te słowa byłbym zgadł na Laury czole:
— Przez wielką gorycz, która potrwa chwilę,
Idź do trwających wieczny czas słodyczy! —
To usłyszawszy, w sposób tajemniczy
Doczesnej z siebie zbywszy precz osłony,
Poszedłbym, wolen trosk i więzów ciała,
Tej która na nią czekała
Stolicy w Niebie, pierwsze dać pokłony
Gdy dziś tam wejdę mocno już spóźniony!

Mów szczęśliwemu, smutna moja pieśni:
— Umieraj — choćby najwcześniej!

Gdyż jest od cierpień Zbawcą śmierć w swej porze,
I niech się śpieszy, kto wczas umrzeć może! —





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Francesco Petrarca i tłumacza: Felicjan Faleński.