[186]Sonet 132.
Kiedy jej stopa wśród murawy miękkiej
Lotnie przebiega — to te świeże darnie
Kwiatami tkane, chociaż giną marnie,
Niemniej w nadziemskie coś je stroi wdzięki
W tem, czarodziejka, ruchem białej ręki
Wabi ku sobie, o! i siłą garnie!
Tak słodkie z oczu wieszcząc mi męczarni?
Że mi niemiłe w życiu nic, nad jęki!
Słowem, w tej Pani, rodem gdzieś z Wysoka,
Uśmiechy, ruchy, słowa, błysk oka,
Taką przedziwną całość razem tworzą.
I taka tego przemoc niepozbyta,
I taki z tego blask w mą duszę świta,
Żem jest jak nocny ptak olśniony zorzą! —