[196]Sonet 156.
Pędzi łódź moja całkiem zapomniana
Z Charybdy w Scyllę. W koło noc i zima,
I odmęt grzmiących wód, — a ster jej trzyma
Mój wróg zawzięty, w którym dziś mam pana!
Złych myśli zewsząd szumi wzdęta piana —
Obojętnemi patrzę w śmierć oczyma —
Tchnienie tęschnoty wiecznej żagle wzdyma —
Nadzieja nie ma sił doczekać rana!
Żądz rozhukanych prądy, moją własną
Łódź, z mojej winy, szarpią i kaleczą.
A ja ku Laurze patrzę — cierpiąc dla niej —
Lecz gdy jej oczu gwiazdy w mgłach mi gasną,
Zgon mi się zdaje pożądaną rzeczą,
Tak, że zaczynam nie chcieć już przystani! —