[148]Sonet 87.
W miejscu mię zwykłem Miłość w bój wyzwała,
Jam stał, jak człowiek który rad dokona
Zwycięztwa albo znajdzie śmierć, a ona
Miała z mych uczuć zbroję swego ciała.
W tem spojrzę z boku — ażci postać biała
W słońcu skrzydlate wzbija w lot ramiona —
Pani to była westchnień mego łona,
Której bądź wiecznie nieśmiertelna chwała!
Zrazu się strwożę, i gdym jął w uboczy
Z podwójnym wrogiem myśleć o rozejmie,
Pożerczy płomień wskroś mi członki przejmie:
Bo jak się z dźwiękiem lutni śpiew jednoczy,
Tak ja, przez uśmiech jej i przez jej oczy
Razem, uczczony zostałem uprzejmie. —