[297]POŻEGNANIE.
Żegnam cię luby kraju rodzinny!
Lecz nie na wieki Cię rzucę:
Choć legnę w grobie na ziemi innej,
Duchem do Ciebie powrócę.
Ojcze i Matko bywajcie zdrowi!
Żegnam was, bracia kochani!
Niech wam co ranek nadzieja powie,
Że wkrótce wrócą wygnani.
[298]
Bywaj mi zdrowy, Ludzie kochany,
Śpiący, lecz czysty, niewinny;
Inny lud, inny na brzegach Sekwanny,
Nad Elbą, Renem lud inny.
Żegnam was moje góry ojczyste,
Cicha dolino Ojcowa;
Was błonia, bory, Wisły wody czyste
I lube mury Krakowa.
Ach! gdy co wieczór na niebo spojrzę,
Widzę — o widzę! wasz obraz żywy —
Na niebie zamiast błękitów dojrzę
Ojczyste bory, góry i niwy!
Ot Wisła płynie — Kraków i sioła
W jej przeglądają się fali —
Trzy mogił nad nią — pola do koła —
Karpaty mgłą się w oddali —
Oh! do was tak jak do nieba daleko — !
Lecz kiedyś w pośród was stanę:
Na twoim brzegu, sławiańskasłowiańska rzeko,
Zginę lub wolnym zostanę.
[299]
Może niedługo — bo ja wiem i wierzę,
Że Bóg wszechmocny, naród nieśmiertelny:
Z Boga moc mają wolności rycerze,
Tysiąc państw zburzy jeden naród dzielny.
Jeźli wprzód obca ziemia zagrzebie:
Me biedne ciało tułacze,
To duch mój, Polsko! poleci nad Ciebie,
Kraj mój kochany zobaczę!
I tam bujając nad jego niwy
Jak duchów nadziemskich cienie,
Zobaczę kiedyś nieba obraz żywy,
Zobaczę Polski wskrzeszenie.
A wiatr powieje może z zachodu,
I moje prochy zaniesie
Na błonia, w których biegałem za młodu —
Po polach ojczystych rozniesie!
(Dźwięki mej duszy.)