[215 ]
Ż egnajcie jaskółki!.. czas blizki rozstania,
Daleko do celu, daleko —
Już jesień was z letniéj gościny wygania,
Więc lećcie pod Bożą opieką!...
Przed wami pustynie, i morza, i góry —
Spoczynek nie rychło was czeka.
[216 ]
Żegnajcie jaskółki, pieszczochy natury,
Skrzydlata ty dróżbo człowieka!
Tu zima wnet spadnie, i śniegi, i grudnie,
I ciężkie się chmury przywloką —
Tam niebo jaśniejsze, cieplejsze południe
I słońce weselsze ma oko....
Tu jakby wpatrzone wciąż w ziemską niedolę,
Pod rzęsą łzę miało rok cały,
I chmurę zadumy posępnéj na czole —
A uśmiech, jak z musu, niestały....
Wy lećcie swobodne! — nam strzecha rodzima
Wystarcza za nieba lazury —
U ognisk domowych nie straszy nas zima,
Ni wicher z północy ponury.
I chociaż się niebo nad nami zachmurzy,
Choć śniegi świat w koło zawieją —
[217 ]
My strzechy pilnujem od wichru i burzy —
I krzepim się wiosny nadzieją.
Więc lećcie spokojne o gniazda tu wasze —
Z powrotem będziemy wam radzi,
Gdy, wiosnę przynosząc, spadniecie w poddasze —
A teraz.... niech Pan Bóg prowadzi!