Po śmierci (Komorowski)/Scena VII

<<< Dane tekstu >>>
Autor Bronisław Komorowski
Tytuł Po śmierci
Wydawca Wydawnictwo „Nowin“
Data wyd. 1868
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Scena VII.
PAN TOMASZ, PIOTR (wchodzą, otworzywszy drzwi kluczem.)
PAN TOMASZ (z szkatułką w ręce — w drugiej okulary.)

No, no — już dobrze, dobrze — iście: powód słuszny
Opatrzenia zmarłego —

PIOTR (n. s.)

Papo dobroduszny!
Zobaczysz go...

PAN TOMASZ (stawiając szkatułkę na stole, rozbiera w myśli.)

Hm, iście: ten błąd organiczny
Daje dość do myślenia..

PIOTR (rozmawia przez cały ciąg następnych scen cicho z Walerym.)

Sza!... cud magnetyczny!...

PAN TOMASZ (zasadzając okulary, do Piotra)

Ha, więc panie sługusie pokaż tego trupa —

PIOTR.

Jaśnie wielmożny panie, chwilkę! bo ta ciupa
Gdzie nieboszczyk, zamknięta...

PAN TOMASZ.

Cóż, do paralusza?...

PIOTR.

Jasny panie! chwileczkę — klucz u notarjusza,
Który wnet tu nadbiegnie względem testamentu...

PAN TOMASZ (zamyślony.)

Zaczeka się... (chodzi w myślach po pokoju.)

PIOTR (do Walerego, przez drzwi.)

Na nudy, posłucha lamentu
Papa... (usiada na ziemi pod drzwiami i opuszcza głowę na kolana.)

WALERY (do Piotra przez drzwi.)

Brawo!...

PAN TOMASZ (rozmyśliwając.)

Ej, błąd ten — błąd! zwłaszcza, człeczysko
Było młode i zdrowe — to śmierci nie blisko!...
Iście: dziwnie!... Czy letarg?... Letarg! U kaduka,
Ślicznie się tu popisać może moja sztuka!...
Ej, letarg oczewisty!... gdybyż podziałało
Sposobem magnetycznym?... iście! jakąż chwałą
Okryła by się moja kochana teorja?
Dla mego magnetyzmu jaka świetna glorja?!...
Koniecznie trza korzystać kiedy się nadarza
Taka sposobność... (zażył tabaki.)

WALERY (przez drzwi cicho do Piotra.)

Cóż tam?...

PIOTR (odpowiadając mu.)

Papa coś rozważa...

PAN TOMASZ (rozglądając się po pokoju, mówi przed siebie.)

Aj!... taż to ja w mieszkaniu owego pajaca,
Co mojej Stasi — urwis ten! — rozum zawraca!...
Iście, że byłbym może i zapomniał o tem —
No, chwała Bogu, koniec już będzie z kłopotem!
Pan aktor w samą porę wyniósł mi się z świata...
I na szczęście!... nanieśli mi djabli warjata
W dom, by mi własne dziecko moje bałamucił!...
Szczęście, że w samą porę ten padół porzucił,
Więc już i Stasia chętniej barona poślubi...

(przystaje przestraszony myślą.)

Ba, a jeśli się uda wskrzesić?... on mię zgubi!
Z wdzięczności... Iście! ślicznie! zbudzić sobie licha
Na własną zgubę!... z własnej mądrości kielicha
Wypić głupstwo?... upadam! (zabiera się do odejścia — wpada Narowek.)




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Bronisław Komorowski.