Po śmierci (Komorowski)/Scena VI
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Po śmierci |
Wydawca | Wydawnictwo „Nowin“ |
Data wyd. | 1868 |
Miejsce wyd. | Lwów |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Człowieku! człowieku!
Czemu ty masz zaufać nakoniec, lub komu,
Jeśli podstęp na ciebie czyha w własnym domu?!...
Nie dziw, aktor, wcielona dramatyczna sztuka
Że cię czasem znienacka podszedłszy, oszuka —
Ale ileż to razy oszuka cię własny
Rozum, rozsądek zwykły, — oszuka w dzień jasny,
W chwili, gdy słonko boże ogrzewa twe ciemię
I z taką wierną prawdą rysuje ci ziemię,
Że gdybyś ty miał oczy otwarte!... Daj katu!
Po śmierci się zachciewa ciąć perorę światu?...
Owwa! wielka mi sztuka, będąc czystym duchem
Prawić takie kazanie!... Tam to, pod obuchem
Swego nędznego ciała było tak zaśpiewać!...
Dawna ojczyzno moja! chce mi się poziewać,
Gdy teraz patrzę na cię z mego stanowiska
Niebieskiego — choć jeszcześ mi tak bardzo bliska,
Boć niespełna godziny jakem cię porzucił...
Oj, gdyby Bóg powtórnie w tobie mię ocucił,
To ja bym ci nauczkę powiedział na ucho:
Nie bardzo ty się kwap tam — gdzie ciemno i głucho...
Żyj zdrowa, gdy ci dobrze... (kroki za drzwiami.)
Sza, sza! kroki słyszę...
Nadchodzą. — Teraz trzeba rozpłynąć się w ciszę...