Poemat o Cydzie
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Poemat o Cydzie |
Pochodzenie | Obraz literatury powszechnej |
Redaktor | Piotr Chmielowski, Edward Grabowski |
Wydawca | Teodor Paprocki i S-ka |
Data wyd. | 1895 |
Druk | Drukarnia Związkowa w Krakowie |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Seweryna Duchińska |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
I. Poemat o Cydzie.
Cyd, wywołany z kraju przez Alfonsa, króla Kastylii (za co — niewiadomo, gdyż początek poematu zaginął), w towarzystwie swej skromnej drużyny opuszcza ze smutkiem rodzinny Bivar i przez Burgos podąża do opactwa San Perro de Cardeńa, gdzie przebywa jego małżonka Ximena z dwiema córeczkami. Zwierzywszy je opiece miejscowego opata, sam z drużyną, pomnożoną hufcem ochotników, opuszcza granice Kastylii.
Cyd zdążył na noc do Spinar de Kana. Pod wolę bożą oddaje się w skrusze Lud w Castejonie zrywa się na nogi, (S. Duchińska).
Tak walcząc ze swoją dzielną drużyną, która się ustawicznie powiększa nowymi ochotnikami, zdobywa Cyd liczne grody i zamki, dzieli się z towarzyszami bogatą zdobyczą, część jej nawet królowi, jako swojemu panu, kilkakrotnie odsyła, wreszcie po trzech latach krwawych zapasów dociera do Walencyi. Drużyna jego liczy w tej chwili 3600 ludzi. Zdobywszy to miasto po dziewięciomiesięcznem oblężeniu, osiada w niem jako lennik Alfonsa, osadza biskupa Hieronima i za pozwoleniem królewskiem sprowadza żonę i córki. Tymczasem Jusuf, król Maroku, podstępuje pod Walencyę z 50 tysiącami żołnierza. Cyd zadaje mu straszną klęskę tak, że z całej tej armii uchodzi żywcem tylko 104 ludzi. Część niezmiernych łupów odsyła Cyd królowi. Wróg Cyda, hrabia Don Garcia, napróżno stara się w oczach Alfonsa obniżyć zasługi Campeadora: król oznajmia posłom Cyda, że przywraca go do łask swoich i że młodzi infanci Carrionu za jego pośrednictwem proszą go o jego córki w małżeństwo, wreszcie dla bliższego porozumienia się w tej sprawie chce osobiście rozmówić się z Cydem. Powolny lennik przybywa nad brzegi Tagu i ugina przed królem kolana; na jego żądanie przyrzeka swoje córki infantom, zabiera ich z sobą do Walencyi i wyprawia wspaniałe gody weselne. Ale infanci okazują się niegodni córek Campeadora. Ośmieszywszy się tchórzowstwem, opuszczają Walencyę i w drodze do Carrionu mszczą się na swoich żonach za doznane upokorzenie i zbite niemiłosiernie porzucają w lesie. Oburzony tem Cyd śle do króla w poselstwie Pero Bermudeza ze skargą na infantów i prośbą o wymiar sprawiedliwości. Alfons zwołuje kortezy do Toledo; na jego groźny rozkaz przybywają i infanci. Cyd żąda od nich najprzód zwrotu mieczów rycerskich, które im podarował, potem posagu, danego córkom. Infanci, myśląc, że tem sprawę załagodzą, czynią zadość jego żądaniom. Ale oto Cyd żąda teraz pojedynku dla pomszczeniu honoru córek. Żądanie to wywołuje spory i kłótnie pomiędzy infantami i stronnikami Cyda, a tymczasem stają przed królem królewicze nawarski i aragoński i proszą go o córki Cyda w małżeństwo. Za zgodą ojca król daje im przychylną odpowiedź i stanowi, że sprawę z infantami rozstrzygnie pojedynek trzech rycerzy z każdej strony. Infanci proszą o odwłokę dla należytego uzbrojenia się. Król odkłada więc rozprawę na trzy tygodnie i wyznacza dla niej miejsce w Carrionie. Cyd powierza ją trzem swoim rycerzom: Pero Bermudezowi, Antolinezowi i Munio Gustiozowi, a sam ze czcią pożegnawszy króla, wraca do Walencyi. W dniu oznaczonym, w obecności monarchy, sędziów i licznego tłumu odbywa się pojedynek. Infanci zostają pokonani i zwycięzcy pośpieszają z pożądaną wiadomością do Walencyi. Tu Cyd wydaje za mąż swoje córki i w czas jakiś potem umiera. — Poemat, liczący 3744 wiersze, wszystkie wydarzenia opiewa szczegółowo z kronikarską dokładnością.
|