Poeta i świat (Kraszewski, 1929)/Część II/XIV
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Poeta i świat |
Część | Część II |
Rozdział | XIV |
Pochodzenie | Poeta i świat |
Wydawca | Księgarnia Wilhelma Zukerkandla |
Data wyd. | 1929 |
Miejsce wyd. | Złoczów |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cała część II Cały tekst |
Indeks stron |
Gdzie spojrzy, zewsząd morze, zewsząd trwoga,
Brzegu nie widać, przewoźnik niepewny,
Serce strach ujął, a oczy płacz rzewny!
Wkrótce Gustaw znowu z domu wyjechał. Tego czasu użyła Marja na uporządkowanie jego gabinetu, ciesząc się, że tak wszystko zastanie odświeżone i czyste. W oknie poustawiała kwiatki, które lubił, porozkładała książki na tem samem miejscu, w którem czytać przestał, pościerała pył, odczyściła jego ulubione obrazy i zebrała w jednę wielką szufladę wielką kupę papierów rozsypanych na podłodze. Lecz ciekawa, jak kobieta, każdy z tych pogryzmolonych kawałeczków przeczytała wprzódy. Były tam listy, wiersze zaczęte i pomazane notatki, uwagi, rysuneczki, plany i tytuły dzieł — cały śmietnik literacki.
Na nieszczęście w tym osobliwszym zbiorze leżał zapomniany i porzucony przez roztargnienie list do Łucji! Marja go przeczytała, i myśl, którą w nim znalazła, jak błyskawica oświeciła jej przeszłość.
— Więc ja go nie rozumiem! — zawołała załamując ręce — ja, starając się każdą chwilę życia poświęcić dla niego, ja, co we śnie nawet myślę tylko o jego przyjemnościach, o nim tylko. Ja go nie rozumiem! I biedny Gustaw męczy się ze mną, poświęca dla mnie. Mogęż mu zostać ciężarem i przeszkodą do szczęścia? — Czemuż mi Bóg nie da tego, co ma Łucja, żebym i ja mogła go zrozumieć. Czemuż myśl moja błądzi zawsze po ziemi, kiedy jego jest w niebie? Biedny Gustawie! ja nie chcę twego poświęcenia, rozstaniem się, ale ty nie będziesz wiedzieć dlaczego?
Położyła list z drugiemi, poprawiła płacząc kwiatki na oknie, książki na stole, siadła i łzy jej biegły po twarzy i sercu.
— Czyż ta, co cię tak rozumie, będzie myśleć jak ja o tobie, czyż ci odświeży twoje bukiety, czy ci posadzi pod oknem twoje bzy, fijołki i róże, czy ci przygotuje drewek, do twego kominka, czy będzie tak jak ja czuwać nad tobą jak nad dziecięciem swej duszy. I ja ciebie nie rozumiem! Nie rozumiem! prawda! przykuty jesteś do mnie, jesteś myślą moją jedyną, jedynem szczęściem; lecz kiedy ty dla mnie chciałeś szczęście poświęcić, czemuż ja ci nie mam oddać swojego! Oddam ci swoje, o oddam ci swoje! Bo nie rozumiem ciebie! Czemuż ja ciebie nie rozumiem!
I biedna Marja płakała siedząc w pokoju Gustawa, pierwszy raz od dawna płakała, bo dotąd jej życie z nim było tak zajęte, pełne, żywe i wesołe! — Trzeba uciekać — powiedziała sobie — z tego spokojnego domu, od mego Gustawa, od tylu pamiątek, od takiego szczęścia. Uciekać... i dokąd?... Rodzice mnie nie przyjmą... nikt nie zna! pójdę jednakże... bo trzeba, żeby Gustaw był szczęśliwy!... I znowu płakała, nie mogąc się rozdzielić z tym domem, do którego ją przywiązały pierwsze dni pożycia z Gustawem, w którym już myśl jej wysłała gniazdo na całe życie, z którego trzeba było uciekać, nie mając dokąd!