Poezye (Gawalewicz, 1889)/IV/całość

<<< Dane tekstu >>>
Autor Marian Gawalewicz
Tytuł Poezye
Wydawca Księgarnia J. K. Żupańskiego & K. J. Heumanna
Data wyd. 1889
Druk Drukarnia Związkowa
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
IV.

ŻYJE!...
pobudka do młodzieży.
—◌—

W

Widziałem kiedyś zakutą w marmurze
Myśl, — ręką mistrza dziwnie wyrzeźbioną, —
Więc na pociechę braciom ją powtórzę,
Co łzawo patrzą w Polskę powaloną
I szepcą nad nią lękliwe pytanie:
Czy choć tak ciężko upadła — powstanie?...

O, pocóż pytać, gdy nam wierzyć trzeba,
Kiedy zwątpienie śmierci niesie zaród?
My siłę wiary wymódlmy u nieba,
Że chociaż upadł, to nie umárł naród,
I że go podniéść potrzeba nie wskrzesić,
By mu na barki purpurę zawiesić....

Na poszczerbionéj broni, wśród wawrzynów,
Co się z jéj sławy wieńca rozsypały,

Jako nagroda bohaterskich czynów,
Które u nóg jéj naskładał świat cały, —
Przykryta kiru ciężkiego zasłoną
Padła niewiasta.... martwą? — nie, zemdloną!...
Z pod kiru ręka zakuta w okowy
Sterczy ku niebu. — Czy o pomstę woła,
Czy resztką siły chce koronę z głowy
Zrzuconą, jeszcze zatrzymać u czoła?

O ty, coś w chwili upadku gotowa
Umrzéć, lecz wielka, jak ludów królowa!
Choć powalona, w kostniejące dłonie
Chwytasz koronę, by skonać w koronie —
O, po téj dumie Chrystusa przed zbirem
Poznaję ciebie Polsko — choć pod kirem!...

Obok niewiasty, jak dziecię przy matce
Uklękło chłopię małe, długowłose, —
Istny aniołek, a w konfederatce —
Krzyż ma na piersiach, ubogie a bose.
Rękę przyłożył do niewiasty łona,
Tam, gdzie pod kirem serce, resztka ducha,
Życia iskierka tli, choć przytłumiona, —
Głowę przechylił, jak ptaszę — i słucha....

Cyt, cyt! téj świętéj niech nie mąci ciszy
Ni płacz niewieści, ni zawiść zdradziecka —
Tętno jéj serca chłopiec sam usłyszy
I uchem dziecka, i przeczuciem dziecka,
I serca matki sam zapyta o to,
Czy zostać przy niéj, — czy iść w świat siérotą!...
Lecz patrzcie! z chłopca rozjaśnionéj twarzy
Odblask radości, łuna szczęścia bije,
W oczach się dziwny jakiś zapał żarzy,
Na ustach jeden tylko wyraz: żyje!
Toż miecz szczerbaty drobną chwyta dłonią
I sztandar matki z orłem i pogonią!...
Żyje! to słowo krwią trysło w kamieniu
I z oczu chłopca płomieniami bucha;
Żyje! — słyszycie! w słowa tego brzmieniu
Czar, co w marmurze gotów zbudzić ducha. —
O bracia moi, z tém chłopięciem małém
U łona matki klęknijmy, jak dzieci
Słuchać jéj serca; wiarą i zapałem
Niech młode oko, jak jemu zaświeci!
Niech z głębi piersi, z strumieniem miłości,
Co w sercach dzielnéj jeszcze młodzi bije,
Jako pobudka i hasło przyszłości
Zagrzmi nadziei pełen okrzyk: żyje!

Takim okrzykiem niech brat wita brata,
Rozbudza lud nasz pod słomianą strzechą.
Strapionym ojcom niech płynie pociechą
Od młodzi polskiéj — po granice świata! —
Z takim okrzykiem w przyszłość śmiało idźmy,
W ufności, w myślach i czuciu jednacy,
I jak to chłopię w zapale pochwyćmy....
Czy znów za oręż? — nie, za młoty pracy!
Wszak nam już miejsca nie stało na blizny; —
Toż nie krwią dzisiaj, ani krwawym potem
Mamy okupić zbawienie ojczyzny....
Miecz nawet pryska pod żelaznym młotem! —
Więc młodzi bracia, na kowadle pracy,
Z pieśnią na ustach, przy ogniu miłości,
Ufnością, myślą, uczuciem jednacy,
Wspólnie kuć trzeba.... klucze do przyszłości.
A kiedy ciężki znój popłynie z czoła,
I wszyscy staniem w pracowników rzędzie,
Wówczas Bóg zeszle pociechy anioła,
Co nam na żyje“ powie: i żyć będzie!“


1874.




Do Bohdana Zaleskiego.
(W 80-tą rocznicę jego urodzin).

W

W posły do Ciebie, — het w kraj daleki,
Z za siódméj góry, z za siódméj rzeki
Piosenkę biedną szlę —
Smutna posłanka w te obce światy
Z kurhanów zwiędłe zebrała kwiaty
Z serc gorzką wzięła łzę.

Wybacz jéj Ojcze, że niewesoła,
Że ma zadumę i żal u czoła,
Taka uroda jéj....
Ona ci tylko szeptem rozpaczy
Powié, że dzisiaj wszystko inaczéj
W biednéj ojczyźnie twéj.

Że się musiała dziś pokryjomu
Chyłkiem wymykać z Twojego domu,
By jéj nie zdradził dźwięk.

Że zamiast uczuć gorących słowa,
Jak niewolnica i jak niemowa
Ma tylko łzę i jęk.

Lecz za nią inny posłaniec, biały
Rozwinął skrzydła, piękny, wspaniały —
Leci pozdrowić Cię....
Słowiku lepszych czasów jedyny,
W żałobie Anioł Twéj Ukrainy
Z nad głuchych stepów mknie.

I nad Twą głową, siwy Bojanie
Z błogosławieństwem cichém przystanie
Twéj ziemi Anioł-Stróż,
A Ty ostatni piewco, w podzięce
Drogą spuściznę na jego ręce:
Śpiewną swą lirę złóż!...




Na powitanie Teofila Lenartowicza
w Krakowie, dnia 7 sierpnia 1875 r.

Z

Za górami, za cudzemi,
Płakał, tęsknił do swéj ziemi —
A na lirę, na jedyną,
Łzy tułacza rzewnie płyną...
Niby nic mu już nie trzeba
Za górami, za cudzemi —
Tylko chciałby krzynkę nieba
I wietrzyka z swojej ziemi[1]
Niby nic mu już nie trzeba...
Ale sercu czegoś braknie,
Ale dusza czegoś łaknie —
Bo choć cudne cudze nieba,
To tęsknoty nie ukoją
Za tą ziemią polską, swoją!

Polakowi daj pół świata,
Daj mu skarby, złota bryłę —
To on jeszcze zakołata
O piędź ziemi — na mogiłę! —
Tużył, kwilił słowiczeńko
Do tych wikli nadwiślanych —
I słał piosnkę za piosenką
Do ojczystych stron kochanych;
Bo nie ciągle nam potrzeba
Iść za chlebem i dla chleba,
I nie pełzać wciąż przy ziemi
Ze skrzydłami zwieszonemi...
Więc piosenka gońcem leci
I do bratnich serc przypada,
I nam tutaj wśród zamieci
Gwiazdką błyśnie i zaświeci,
Ptakiem zlata, kwiatem spada
I z tęsknoty się spowiada...

Kołatało serce złote, —
Wtórowała lira w dłoni:
— Do macierzy na pieszczotę —
Ej, powlokę się ja do niéj!...
Na te kwietne łąki, pola.

Pójdę rozwiać ból mój wszystek;
Niechby chwilę... szczęsna dola! —
Kalinowy niechby listek
Zerwać pośród mych ustroni;
Choćby tylko okiem zmierzyć
Tę Ojczyznę, — paść i nie żyć...
Ej, powlokę się ja do niéj! —

I porzucił włoskie słońce,
A po latach, kędy ptakiem
Pieśń latała odeń w gońce —
Wyglądanym wracał szlakiem
Z lirą — w ręku kij tułaczy...
A wytężał wzrok strudzony,
Rychłoż, rychło raz obaczy
Przez mgłę łzawą swoje strony,
Gdzie się dzielił polskiém sercem,
Dzielił polskiém słowem; —
Oj, tęsknoż mu za tą Polską,
W Polsce za Krakowem...[2]

Toż dziś na krakowskiéj ziemi
Wita macierz syna —

Ze słowami serdecznemi
Przybiegła drużyna:
Piewco naszych pól i chat!
Kiedyś wrócił w nasze strony —
Więc Ci każdy sercem rad,
Po staremu, i po Bogu
Na ojczystym wita progu:
„Niechaj będzie pochwalony!“

By Cię przyjąć uroczyście,
Z polskich dębów niesiem liście —
Nieraz w nich Twa pieśń szemrzała,
Polskich dziewic dłoń je rwała...
Głosząć one wieść radosną,
Jakie jeszcze dęby rosną, —
Że nietylko nam na trumnę
Wznoszą swoje czoło dumne, —
Lecz, że starczą ich ostatki
Jeszcze i na tron dla Matki!...

Wiochny Twoje i kaliny,
Z pod rodzinnéj drogiéj strzechy
Szlą ci róże i wawrzyny —
Dla czci Twojéj i pociechy.

Póty Polski, póki jeszcze
Stara wiara, wielcy wieszcze —
Wielka miłość w synach Piasta
I nasz anioł stróż, — niewiasta!

Kiedyś przecie Bóg pozwoli
Szczęsnéj znów zabłysnąć doli...
Dawny zwyczaj wróci może, —
I znów, jak przed laty wielu —
Lirnik będzie na Wawelu
Miał gościnę... co daj Boże! —




Na zgon J. I. Kraszewskiego.

P

Popłynęło dzwonów łkanie,
Niby ludzkie łzy —
Na ostatnie pożegnanie
Tłumy ludu szły....

Wiódł go naród do mogiły,
Jakby wiódł na tron —
Wszystkie serca rzewnie biły,
Jak pogrzebu dzwon....

Nowy grób, jak nową bliznę
Dał Bóg ziemi téj,
Panie — łzy te na ojczyznę,
Jako balsam zléj!...




PAMIĘCI J. I. KRASZEWSKIEGO.
W pierwszą rocznicę zgonu, 1888 r.

U

Uśpionemu w cichym grobie,
Stary mistrzu, pokłon tobie!
Wieczna sława, cześć!...
Braknie kwiatów świeżéj wiosny
W twego zgonu dzień żałosny,
By ci wieńce nieść.

Śnieżno, pusto przed oczyma,
W świecie zima, w duszach zima,
Szron dokoła lśni;
Macierz twoja, ziemia cała
Smutna, głucha i skostniała
Pod całunem śpi.


Nim skowrończe ją hejnały
Będą ze snu rozbudzały.
Śnieżna zniknie pleśń.
Zanim wiosna ją odsłoni, —
Zamiast kwiatów z bratniéj dłoni,
Posyłamy pieśń.

A gdy pękną lodów zwały,
Gdy przeminie długotrwały
Czas zimowych prób,
Kwieciem z twoich łąk barwionych,
Liściem z twoich drzew zielonych
Zasypiemy grób!...




DO ŚWIATŁA.
Wiersz poświęcony młodzieży akademickiéj w Krakowie
w 20-tą rocznicę założenia Czytelni roku 1887.

O

Otwórzcie serca, pieśń posyłam w gości....
Mrokami chmurne rozpogódźcie lice,
Pogasłych blasków wczorajszych dziedzice —
Witam was hasłem przyszłości!...

Nowy dzień nocy rozerwie okowy,
W nowy dzień idźmy z podniesioném czołem
Przez ciemne zmierzchy, równo, zgodnie, społem
Jutra powitać świt nowy.

Do światła naprzód — sokoły, orlęta,
Ku słońcu zwróćcie lot śmiały i chyży!...
Chwila, co z słońcem po nocy was zbliży
Błogosławiona i święta.


Po światło naprzód, otrząśmy się z mroków!...
Ze wszystkich więzów narodu — heloty
Najsroższą zawsze niewola ciemnoty
Zesłana z piekła wyroków.

Do światła naprzód!... W blaskach nowéj zorzy
Prędzej dłoń bratnia bratnie znajdzie dłonie,
Zmartwiałe serca odżyją znów w łonie,
Znowu się niebo otworzy....

Miłość niech w drogę młody hufiec wiedzie,
Z czcią dla wszystkiego, co dla serca święte,
Co w ludzkiéj duszy na wieki zaklęte —
Z sztandarem prawdy na przedzie.

Prawda, jak światło, lecz miłość — jak ciepło,
Słoneczny promień jedno z drugiém zlewa....
Naprzód do światła, co świecąc, rozgrzewa
Wśród chłodu duszę zakrzepłą!...

Przed wami jutro w złotych blaskach staje —
Idźcie ku niemu przez ojców zagony,
Na okup niosąc własnéj pracy plony —
Przyszłość nic darmo nie daje....



Miłość, i pracę, i trud, i wytrwanie
Pobłogosławi synom dłoń macierzy....
Jutro do młodych należy szermierzy,
Gdy ich na straży zastanie.

Jutro!... nadziei hasło i przyszłości;
Wierzcie mu, wiarą krzepiąc własne siły;
Słońce otworzy pradziadów mogiły
I wstanie mściciel ich kości....

Do światła, naprzód!... z pieśnią ptaki młode,
Skrzydła do lotu szerszego rozwinąć —
Nie wam orlętom bez gniazda zaginąć:
Na słońce i na swobodę!...







  1. Lirenka.
  2. Bitwa Racławicka.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Marian Gawalewicz.