Poezye (Zawistowska, 1909)/Przedmowa
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Przedmowa |
Pochodzenie | Poezye Kazimiery Zawistowskiej |
Wydawca | H. Altenberg |
Data wyd. | 1909 |
Druk | W. L. Anczyc i Sp. |
Miejsce wyd. | Lwów |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały zbiór |
Indeks stron |
Raz jeszcze wszystkie . . . . . . . . .
Perły mej duszy tęczowo zapłoną.
K. Zawistowska.
I płoną oto, i goreją barwami, i skrzą się słonecznie, i przygasają w mat łzawy, i bielą jaśnieją przeczystą, w tym drogocennym relikwiarzu, który zbożna pamięć najbliższych w ręce światu dzisiaj oddaje. Cała istota wnętrzna zmarłej poetki w królewskiej odzywa tu świetności. Gemmata resurgit.
Kazimiera z Jasieńskich Zawistowska (1870 — 1902) była, pośród pisarzy ostatniego pokolenia, jedną z najszlachetniejszych i najbardziej udarowanych natur twórczych: królewski przepych wyobraźni wiązał się w niej z dziecięcą prostotą i szczerością; rośna świeżość dziewczęca, „woniejąca stepem, łąkami i borem“, — z ogniem namiętności i uniesień mistycznych, którym płonęła jak „sosna w słońcu rozgorzała“; pogoda i słodycz, w których brały początek pieśni „polne i zbożne, kwietne, słoneczne“, — z nieukojonym jakimś smętkiem nostalgicznym. Wszystko to — w połączeniu z wysoką kulturą artystyczną, czcią zbożną dla sztuki i surowością wielką względem własnej twórczości — składało się na utwory uderzające przedziwną kobiecością i ogromną mocą uczucia, drgające życiem, krwią, a zarazem odsłaniające głąb’ jakąś tajemną, zaświatową, skupione niesłychanie i pełne wnętrznie, a grające barwami, jak owe „szlaki zdobne na marginesach sztywnych psałterzy“. — Uzupełniały tę twórczość oryginalną przepyszne tłómaczenia z Baudelaire’a, Vielé-Griffin’a, Mockel’a, Samain’a, Tr. Klingsor’a i innych. Przedsięwzięty w ostatnich czasach przekład wspaniałej tragedyi Saint’Pol-Roux’a: „La dame à la faulx“, który mógłby być arcydziełem, śmierć przerwała w samym zaczątku.
Niedośpiewane zgasło młode życie. Ostatnie chronologicznie utwory świadczą, jak olśniewająco rozwijać się jeszcze i potężnieć zaczął talent poetki w chwilach bezpośrednio zgon niespodziany poprzedzających, — i nieodparcie snuje nam się po głowie, kiedy ją wspominamy, ów pełny melancholii niewymownej refren urwanych przedwcześnie i niepowrotnych rzeczy:
Look in my face; my name is Might-have-been;
I am also called No-more...
W zmartwychwstannej tej chwili, gdy wnet już oto rozebrzmi „głos drgający marzeniem i śpiewem“, krótkie jeno a gorące pozdrowienie przystoi. In perpetuum, soror, ave...