[72] [73]OMAMIENIA.
W niewinne młodości lata,
Wesołemu człeka oku
Przedstawia się obraz świata
W kolorach pełnych uroku;
Widzi wszędzie wdzięki, cnotę,
I dni błogich pasmo złote;
Lecz niestety! doświadczenie
Wydarłszy mu pokój z łona,
Smutnemi prawdy przekona
Że blask świata omamienie.
W duszy swéj czując tęsknotę,
Szuka sam Kupida grotów;
Już znalazł boską istotę,
Dla któréj życie dać gotów;
[74]
Już jemu czarowne oczy
Dały poznać wdzięk uroczy;
Już zażegły w nim płomienie;
W tém zdradza płocha ziemianka,
Ach! cóż jest szczęście kochanka?
Omamienie! omamienie.
Jeśli żądzą bluszczów płonie
Harmonii ulubieniec,
A ująwszy lutnią w dłonie
Po Miltona sięgnął wieniec
I wyleciał nad poziomy;
Już grzmią nad nim losu gromy,
Ściga potwarz, poniżenie,
Zajzdrość dlań ostrzy sztylety....
Ach! cóż jest sława poety?
Omamienie! omamienie.
[75]
Gdy śród szumnych uciech tłumu
Zbytek mu serce ozionął;
Głuchy już na głos rozumu
W roskoszy falach utonął;
Wnet zmysłów bystrość przytępią
I czoło smutkiem zasępią
Nuda, niesmak, przesycenie.
Próżno swe złoto rozproszy;
W roskoszach brak już roskoszy;
Opłakuje omamienie.
Jeśli dźwięk wojennych rogów
Duch jego męztwem zapali;
Dzielnością serca i stali
Wzniesion do rzędu półbogów,
Uwieńczył skronie w laur krwawy;
Opłaconéj drogo sławy
Na czas mu błysną promienie;
[76]
Już świątynią jéj ogląda;
Lecz jeśli tam szczęścia żąda;
Omamienie! omamienie.
Ty! coś wszystkie blaski świata
Jak zwodnicze wyklął mary,
I wydarte jemu lata
W głąb odludnéj skrył pieczary;
Pewno głuchéj twéj zaciszy
Ciche szczęście towarzyszy?
Ni tajemne udręczenie
Truje dni płynących w mroku?
Ach! łzę widzę w jego oku....
Omamienie! omamienie.
Kiedy człek, ze ścian rodzinnych
Nie wygnany losów zmianą,
Szuka swego w szczęściu innych;
[77]
Cieszy, ziemi oderwaną,
Myśl przyszłości nadziejami;
Może i wtedy go mami;
Lecz niosąc troskom ulżenie,
Z bóstwem łącząc śmiertelnika,
Nie zaślepia i nie znika,
To szczęśliwe omamienie!