Pogrzeb aktora
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Pogrzeb aktora |
Pochodzenie | Poezje Wiktora Gomulickiego, cykl Życie w obrazach |
Wydawca | Księgarnia A. Gruszeckiego |
Data wyd. | 1866 |
Druk | Bracia Jeżyńscy |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały cykl Cały zbiór |
Indeks stron |
Chowano go wesoło — nie dziwota!
Aktorem był, motłochu bawicielem...
Pomnę jak dziś, pogoda była złota,
Czerwiec się śmiał rozkoszą i weselem...
Aktorki szły z krochmalnych sukien szumem,
Cukierki ssąc malowanemi usty;
„Patrzcie, to ta — szeptano między tłumem —
Co role gra bohaterek rozpusty...“
Kochanek miał balowe rękawiczki,
I w stronę dam spoglądał amoroso;
Jak stado mew dreptały baletniczki,
A tragik szedł z majestatyczną grozą.
Musiał się śmiać, kto spojrzał na komika,
Co krzywił twarz, pragnąc wyglądać czule;
Wesoło też przygrywała muzyka
Marsza, co był żałobnym — na tytule.
Szedł liczny tłum, lecz tylko... zbierać wzorki;
Każdy był rad zobaczyć rzecz niezwykłą:
Aktorów w dzień oraz umyte aktorki,
Z których lic fałsz i malowidło znikło.
Krytyki głos wznosił się nieustannie,
Histrjonów ród srogą chłoszcząc oceną;
Dziwił się ktoś pewnej scenicznej pannie,
Że babki grać mogłaby po za sceną...
„Ach, patrz-no, patrz! jaki ten amant brzydki!”
Mówiła gęś, trącając swą sąsiadkę;
Sądzono też choreografa łydki,
Czuprynę lwa, salonowca krawatkę...”
Wśród śmiechu, drwin, muzyki i konceptów,
Wstrzymał się wóz przed drzwiami cmentarnemi;
Niedługo trwał chór modlitewnych szeptów,
Ozwał się śpiew – ciało rzucono ziemi.
Nie płakał nikt (prócz kilku brzóz nadgrobnych);
Reżyser klął, zwołując panów, damy,
I krzyczał w głos, już bez wzdychań żałobnych:
„Powracać czas! o siódmej zaczynamy.“
Gdym został sam, z motłochu martwym sługą,
Przyszła mi myśl, iż śmieszna to rzecz — człowiek:
I śmiałem się tak długo, ach! tak długo...
Aż gorzkie łzy pociekły mi z pod powiek.