[266]POLAK Z NAD NIEMNA.
Świeci się widokrągwidnokrąg krwawą zorzą zlany;
Rzekłbyś, że na północ niebo się zapala.
Gore niebo, gore, gore gród Oszmiany,
I na jej popiołach Moskal w krwi się wala.
Dwanaście rumaków w mej stajni liczyłem —
I dwanaście szablic — tyleż pik ukryłem;
I w dwunastu synach nadziei dwanaście,
Biło pomstą w duszy za wrogów napaście.
Jedynastu synów, synów prawych, dzielnych,
Okryło się chwalą bojów nieśmiertelnych:
Jedni legli, drugich los za kraj wyrzucił;
Jeden tylko, jeden! pod mą strzechę wrócił.
[267]
Lecz niedługo bawił — Car szalony, wściekły —
Tysiąc knutów dzikiej wymierzył mu kary.
Widziałem jak hordy bydlęce go wlekły,
I ja jeszcze żyję — żyję Litwin stary!
Stary Litwin, w pętach niewoli zrodzony,
Będęż zawsze w pętach życie wiódł spodlone?
Będęż zawsze, u stóp moskiewskich schylony,
Pił z kielicha zbrodni lata pohańbione? —
Stary Litwin we łzach, w bolu wychowany,
Będęż patrzał zimny na me własne rany?
Będęż płakał tylko i przeklinał skrycie:
Plugawych mych wrogów potęgę i życie —
Zielony liść dębu długo zielenieje,
Lecz liść marny — i sam dąb kiedyś zniszczeje;
Długo stary Litwin jak liść więdnie drzewa,
Lecz i Moskwa jak dąb — jak drzewo dojrzewa.
I dojrzeje prędzej — i w proch się zamieni,
Niźli jej liść zżółkły ostatniej jesieni.
I Litwin styrany odmłodnie, odżyje;
I w krwi Carów hańbę niewoli obmyje.
[268]
Po raz ten ostatni rzucę w Niemen wędę —
I po raz ostatni nad Niemnem bój stoczę:
I raz pierwszy w życiu rzewnie szczęśliw będę.
I raz jeszcze ujrzę dawne dni urocze.
Silny duchem czasu, silny życiem nowem,
Ufny w świętą sprawę, z dumnym Słowian rodem
Powstanę — i istnieć będę słynnym grodem,
I mój pacierz zmówię przy ciele Carowem.
Nad grób Starej-Moskwy, nad Carów mogiłę
Wzlecę Litwin stary w młodzieńczym zapale,
I przelatać będę błonia ojców miłe,
Wrócone wolności swobodzie i chwale.
Dalej wędo, dalej — nuż się w Niemna wały,
Gryź zieloną trawkę rzeźki mój bułanku;
Bo za nim ukończę mój połów niedbały,
Może bić Moskali przyjdzie w jutra ranku.
Józef Meyzner.