[42]POSŁUCHANIE WE ŚNIE.
Ty, co wszystko wiesz, lub zgadniesz,
Wytłómaczysz sen tej nocy,
Sen, co miałem po wieczorze
Przecierpianym w twoim domu.
Kiedy śni się w noc majową,
Kiedy księżyc stoi w pełni,
Sen coś znaczy niewątpliwie.
— Wierzę w to jak w żywot wieczny.
Miałem dostać posłuchanie
U Cesarza. — Lecz nie był to
Pan Wszech Rosyi, albo Niemiec,
Tylko jakiś wielki człowiek,
[43]
A tem większy jeszcze dla mnie,
Że od jego tylko łaski
Zależało moje życie, —
Bo skazany byłem na śmierć.
Wyznać mogę, żem dworakiem
Nie był nigdy, lecz do tego
Wielkorządcy czułem afekt —
— Miałem wprawdzie i interes.
Wprowadzono mnie przez bramy,
Przez galerye, wielkie sale
Aż do sali, która dziwnie
Przypomniała mi twój pokój.
Tam On siedział w prostym stroju
Czarnym, zgrabnym, a majestat
Nosił nie w purpury fałdach,
Ale w młodej, pięknej twarzy.
Najuprzejmiej mnie powitał,
Podał rękę, tak, że zaraz
[44]
Zyskał sobie moje serce
I lojalne przekonania.
Mimo liczny orszak dworzan
Odprowadził mnie na stronę
A jam zaczął moją prośbę
Od słów: „Panie miłościwy...“
Lecz po pierwszych zaraz słowach
Otoczyły nas figury
Jakieś gniewne i złowrogie —
— Między niemi moi sędzie.
Wkoło oczy jak puszczyków,
Zęby wilków, szpony sępów,
Podejrzliwe, głupie twarze
Jak pawiany w okularach —
Chciałem uciec z moim królem
Choćby we framugę okna
I pogadać tak sam na sam,
Patrząc mu w łaskawe oczy.
[45]
Groźnym szmerem tłum nas ściga,
Widać, że królewska władza
W kraju tym jest opisana
Przez piekielną konstytucyę.
Coraz smutniej, coraz ciemniej,
Światła gasną, — sędziów oczy
Nabierają krwawych błysków,
Zęby szczerzą się szyderczo...
Znów poczułem woń więzienia
I znów wisiał miecz nade mną
Grożąc śmiercią. — Gdym się zbudził,
Zadziwiłem się, że żyję.
Powiedz, Droga, czyli we śnie
Dziś nie byłaś monarchinią
I czy dwór cię nie otaczał
Jak natrętne stado zwierząt?
[46]
Powiedz jeszcze — może litość
Zdjęła serce twe królewskie
By wyświadczyć skazanemu
Jaką łaskę w noc majową?